1

1.5K 84 10
                                    

Nastał kolejny dzień. Wstałam chwilę przed budzikiem. Niebo jeszcze było lekko żółtawe od wschodu słońca.  Ubrałam się i zabrałam psa na spacer. Na dworze wiał miły poranny wiaterek. Marzyłam, żeby nie wracać do domu. Usiąść pod drzewem i pobawić się z Batmanem.

Po kilku minutach wróciłam do domu. Mama już była w pracy. Było mi głupio przez wczorajszą kłótnię. Po kimś w końcu mam wybuchowy charakter. Wyszłam do szkoły. Po jakiś 30 minutach byłam na miejscu. Weszłam niepewnie do środka. Rozejrzałam się. Szkoła była dość duża jednak nic nadzwyczajnego w niej nie było. Szłam przez korytarze szukając sali 22. W końcu zadzwonił dzwonek na lekcję. Super pomyślałam. Szybkim krokiem zmierzałam korytarz. W końcu dotarłam. Wbiegłam jak poparzona do sali czując na sobie wzrok całej klasy.

-Y/N? To ty jesteś nową uczennicą tak?
-Em zgadza się.
Czułam się nie komfortowo, wiecie jakby uczucie, kiedy wszyscy wam śpiewają sto lat, a wy nawet nie wiecie co zrobić z rękami.
-Możesz usiąść.

Zrobiłam co kazał. W klasie było około trzydzieści osób. Trzydzieści par oczu i ich spojrzenia. Chore uczucie. Usiadłam obok chłopaka o lekko ciemniejszej karnacji i ciemnych włosach.
-Masz może długopis?
Usłyszałam ciszy szept nad moim uchem. Spojrzałam na chłopaka siedzącego obok. Miał miły wyraz twarzy.
-Tak jasne.
Wyjęłam z plecaka przyrząd.
-Miguel miło poznać.
Wyciągnął przyjaźnie rękę.
-Y/N, ale to już wiesz.
Wzruszyłam ramionami.
-Nie martw się nie są tacy źli jak ci się wydaje.
Ugryzłam się w policzek.
-Masz rację wyglądają gorzej.
Chłopak prychnął.
-Przyzwyczaisz się. Przedstawię cię moim dwóm znajomym.
Uśmiechnął się pstrykając palcami.
-Wow to tak się zawiera znajomości.
-Staram się być miły. Też jestem tu od nie dawna więc wiem co czujesz.
Patrzył na tablicę przypisując notatkę.
Jego dłoń szybko notowała słowa. Nie miałam jakoś siły na tę czynność, więc siedziałam bazgrając coś na kartce.

W końcu koniec lekcji. Chwyciłam plecak i wolnym krokiem wychodziłam z klasy.
-Y/N! Co ty tak uciekasz. - Usłyszałam za sobą głos Miguela. -Miałem ci znaleźć znajomych.
Weszliśmy do stołówki. Skierowaliśmy się do jednego ze stolików. Nie miałam dobrych wspomnień z tym miejscem w poprzedniej szkole. Ostatnim z nich to wylanie "przez przypadek" na moją rękę gorącej kawy. Do dzisiaj mam gdzieś po tym bliznę na ręce.
Usieliśmy obok dwóch chłopaków.
-Eli, Demetri to Y/N.
Przedstawił nas Miguel. Posłałam im nieśmiały uśmiech.
-Nasze grono frajerów się powiększa.-
Stwierdził Demetri. - Wiedz już, że nie będziesz należeć do tej elitarnej części szkoły.
Chłopak mówiąc to przychylił głowę na stolik, przy którym siedziały gwiazdeczki szkoły.
-Wcale mi to nie przeszkadza. Przyzwyczaiłam się.
Mówiąc to podniosłam kącik ust.
-Czemu się tu przeniosłaś?
Zapytał Miguel pijąc swoją wodę.
-Sprawy rodzinne.
Stwierdziłam szybko. Spojrzałam na Eli który jakoś nie był zbyt rozmowny. Może przeszkadzało mu moje towarzystwo tego nie wiem.
-Znowu to się dzieję. - Odezwał się w końcu Eli. Miał cichy głos jednak wszyscy dobrze słyszeliśmy co powiedział. Spojrzałam na Demetriego podnosząc brwi. -Na pewno coś mówią o nas.
Chłopak patrzył swoimi niebieskimi oczami na stolik lekko oddalony od nas.
-Jeśli mówią to co z tego? - Stwierdził Miguel - Nie zwracaj na nie uwagi. - Uśmiechnął się. Miał on uśmiech jak kochane dziecko, aż miło było na niego spojrzeć.
Nagle podszedł do nas chłopak. Wyglądał trochę na Azjatę, czy kogoś takiego.
- Hej, kogo my tu mamy? Jak tam dzionek krzywa wargo?
Ewidentnie było to skierowane w stronę Elia. Niewinnie zakrył swoją bliznę pod nosem. Zdenerwowało mnie zachowanie tego gościa. To straszne, że ludzie śmieją się z takich rzeczy.
-Co znowu się rozpłaczesz w domu, a mama będzie pisać do nauczycieli?
Chłopak nie wytrzymał. Wstał i wyszedł ze stołówki.
-Eli!
Zawołał go Demetri.
-Jak można być aż tak wrednym, żeby szydzić nad kogoś niedoskonałością?
Palnęłam nagle bez zastanowienia.
-O, witam nowego frajera.
-Co przepraszam? - Rzuciłam nagle zdziwiona - Jesteś aż tak zakompleksiony, że musisz się wyżywać na słabszych? To żałosne. Jesteś tylko napakowanym dupkiem, który dałby się zlać pod sklepem.
Chłopak ze złości coraz mocniej zaciskał szczękę.
-Radzę ci uważaj na słowa, bo następnym razem nie będzie aż tak miło jak dzisiaj.
Rzucił mi przerażające spojrzenie.
Czasami powinnam się ugryźć w język. Chłopak podszedł do stolika dziewczyn które się na nas gapiły.

-Chora akcja.
Powiedział nagle Miguel.
-Nie powinniśmy go poszukać?
Zapytałam lekko wystraszona tą sytuacją. Po chwili nasza trójka wyszła ze stołówki.

Nie taka cobra straszna jak się wydaje (Hawk x Reader) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz