-Tak?
Usłyszałam niepewny głos w słuchawce. Serce stanęło mi na moment, sama nie wiedziałam co zrobić, a bardziej co powiedzieć. Przez jakiś czas moje usta tylko się otwierały po czym szybko zamykały. W końcu zebrałam się na odwagę po uspokojeniu mętliku w mojej głowie.
-Nick?
-Y/N? To ty żyjesz? - Głos chłopaka był rozbawiony, ale jednocześnie zszokowany.
Kamień spadł mi z serca. Poczułam spokój słysząc jego głos, który brzmiał tak samo jak za dawnych lat.
-Bardzo zabawne. - Parskłam do słuchawki. - Posłuchaj...ja bardzo teraz Ciebie potrzebuje. Moje życie się pierdoli jak nigdy i chciałam się spotkać.
Przeczesałam dłonią swoje brązowe włosy spoglądając na wielkiego siniaka na kolanie po bijatyce. Krople zimnego potu spływały po mojej skroni.
-Em...y/n czy ty na pewno jesteś pewna tego co teraz mówisz? - Było słychać lekki niepokój w głosie chłopaka.
-Słuchaj Nick, jak nigdy w życiu. Jak za dawnych lat, co ty na to? Mogę przyjechać? - Starałam się brzmieć bardzo luźno i obojętnie, co jednak nie wychodziło do końca po mojej myśli.
-Jasne możesz przyjechać.
-Świetnie będę za godzinę i jeszcze raz dzięki wielkie.
Rozłączyłam się nie czekając nawet na pożegnanie chłopka. Stanęłam przed umywalką spoglądając na swoje odbicie w lustrze. Miałam ten sam pusty wzrok co kilka lat temu, wielkie sine okręgi pod oczami i suche usta. Nie był to zbyt pociągający widok, ale szczerze miałam to gdzieś. Przebrałam się, zabierając telefon i jakieś drobne po czym wyszłam z domu. Johnny dalej smacznie spał w swoim fotelu, a w telewizji leciał jakiś popołudniowy teleturniej.
Po kilku minutach doszłam na przystanek autobusowy. Czekając na pojazd w słuchawkach leciała moja ulubiona piosenka ,,Sweater Weather''. Zaczęłam w dalszym ciągu rozmyślać o Eli'u i tej całej Tory. Laska jest dobra i dodatkowo nawet ładna, a sam Eli opowiadał mi o niej z wręcz lekkim płomykiem w oczach. Aż mnie lekko zabolała ta myśl. Czy ona właśnie może być karmą za moje pokręcone akcje? Na to w jakimś stopniu wygląda. Autobus podjechał a ja się wpakowałam do środka. Jadąc dwadzieścia minut krętymi drogami z zapętloną muzyką w słuchawkach w końcu dotarłam do celu. Przystanek wyglądał tak samo. Ta sama drewniana ławka z wyrytymi inicjałami N.S i obok Y.N. Przejechałam palcami po literkach wyrytych w drewnie. Ten sam zielony park naprzeciwko przystanku i nawet ta sama dziura w chodniku, której nikt nie postanowił naprawić. Rozejrzałam się po ulicy. Wszystkie wspomnienia momentalnie wróciły. Odwróciłam głowę w prawo gdzie zobaczyłam mojego starego przyjaciela. Momentalnie zamarłam. Ten sam Nick, na tej samej drodze, w tej samej czarnej bluzie, z tymi samymi czarnymi vansami. Cały Nick. Wszystkie uczucia, wspomnienia, a nawet zapachy w ułamku sekundy wróciły. Szybko podbiegłam do bruneta rzucając mu się na szyję.
-Spokojnie udusisz mnie! - Zaśmiał się Nick. Był ślicznym chłopcem z lokowanymi włosami i cudownym uśmiechem.
-Tęskniłam...Przepraszam, że to wszystko tak się potoczyło.
Chłopak delikatnie pogłaskał swoją dłonią moje ciemne włosy. Łzy niekontrolowanie napłynęły do moich oczu, spływały mimowolnie po policzkach.
-Hej mała nie płacz przecież nie jestem na ciebie zły ani nic. Opowiedz mi o wszystkim co?
Jak też kazał, tak też zrobiłam. Opowiedziałam mu wszystko co się działo przez ten ostatni czas na co patrzył na mnie z wielkimi oczami.
-Serio tego dużo. Jak ty dajesz rade młoda?
-W tej sprawie też przyjechałam. - Nick zrobił zdziwioną minę. - Masz może coś na odstresowanie się?
CZYTASZ
Nie taka cobra straszna jak się wydaje (Hawk x Reader)
FanfictionKażdy posiada jakąś pasje. U jednych jest to muzyka, czy wyrażanie siebie w sposób artystyczny. U innych mogą być to sztuki walki takie jak boks, czy karate. Ja natomiast pokaże wam właśnie karate o którym wspominałam wcześniej. Karate które nauczył...