16

939 63 6
                                    

Dalej na własną rękę ćwiczyłam karate. Może i nie było to zbyt efektowne, ale zawsze coś dawały takie ćwiczenia. Rozciągałam się codziennie, ćwiczyłam wykopy i uderzenia. Wstałam wcześniej by się rozciągnąć po czym wyszłam do mamy zjeść z nią śniadanie.

-Jak było pierwszego dnia?
-Dość dobrze, a ty co wczoraj robiłaś?
Poczułam nagle falę gorąca przechodzącą przez moje całe ciało, ponieważ przypomniała mi się sytuacja z wczorajszego dnia.
-Byłam ze znajomymi.
Cieszyłam się, że kobieta była zadowolona z nowej pracy. Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę po czym wyszłam do szkoły.

-Hej Y/N!
Zawołał mnie nagle Miguel.
-Urządzamy dzisiaj imprezę w Cobra Kai. Sensei zostawił nam dojo, wpadniesz?
-O, wy i imprezy? - Zaśmiałam się lekko - Pewnie, przyjdę.
Chłopak uśmiechnął się radośnie.
-O osiemnastej po ciebie przyjdę.
Rzucił nagle Miguel, po czym zadzwonił dzwonek. Chłopak pobiegł do klasy. Przypominając sobie co się stało na poprzedniej imprezie nie miałam miłych wspomnień z takimi miejscami. Jednak nie chciałam odmawiać chłopakowi.

Nastała siedemnasta trzydzieści. Leżałam na kanapie czytając książkę. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam leniwie po czym je otworzyłam. Przed nimi stał Miguel.  Kiedy mnie zobaczył na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
-Gotowa?
Machnęłam głową i wyszliśmy na ulice. Dawno nie spędzałam czasu z Miguelem. Cieszyłam się z spotkania z chłopakiem. Całą drogę śmialiśmy się. Było jak dawniej, jednak chłopak był lekko czymś zdenerwowany.
-Wszystko okej?
Spojrzałam na niego na co chłopak lekko się zaczerwienił.
-Em tak, ja tylko..denerwuję się zawodami. Są już za trzy dni.
Pokiwałam głową.
-Będę za was trzymać kciuki.
Miguel lekko się uśmiechnął. W końcu dotarliśmy do dojo. Wszyscy już byli na miejscu. Podeszłam do Elia go przytulić. Nikt oprócz nas tu zgromadzonych nie wiedział jaka nas łączy relacja. Po jakimś czasie wszyscy się zaczęli rozkręcać. Alkohol zaczął niektórych zmiatać z planszy.

-Coś się stało?
Eli podszedł do mnie.
-Co? Nie, dlaczego pytasz ?
-Widzę, że się nie bawisz za dobrze, chcesz wracać?
Spojrzałam na chłopaka. Nie chciałam, żeby przeze mnie chłopak stracił czas spędzony z przyjaciółmi.
-Nie, nie po prostu nie chcę pić.
-Spokojnie będę Cię pilnować, nie będzie jak ostatnio.
Chłopak spojrzał na mnie z troską. Zawahałam się chwilę.
-Niech będzie.
Powiedziałam oddychając ciężko. Eli podał mi kubek z napojem.

Po jakimś czasie zaczęliśmy grać w jakąś grę. Każdy był już dość pijany w tym ja. W kółku po kolei piliśmy duszkiem z kieliszków alkohol. Przetarłam lekko oczy. Czułam, że miałam dość, jednak nie mogłam przestać. Siedziałam obok Miguela.
-Posłuchaj, chciałbym ci coś powiedzieć...Y/N?
Spojrzałam na Miguela lekko zmulonym wzrokiem.
-Y/N dobrze się czujesz?
Zapytał chłopak z troską.
-Cudownie! Chodź idziemy tańczyć.
Pociągnęłam dłoń chłopaka.
-Wiesz lepiej może odprowadzę cię do domu.
-Co mi chciałeś powiedzieć?
Wtrąciłam nagle. Brązowooki spojrzał na mnie lekko zmieszany.
-Pogadamy o tym jak będziesz lepiej się czuła.
-Nieee, mów teraz.
Starałam się rozkazać chłopakowi.
-Y/N chodźmy już do domu.
Nagle podszedł Eli. Niebieskooki spojrzał na mnie.
-Spieprzyłem, miałem ją pilnować.
Chłopak przetarł dłonią twarz.
-Spokojnie odprowadzę ją.
-Nie ma potrzeby ja to zrobię.
Wtrącił nagle Eli. Chłopak objął mnie w pasie.
-Chwila czy wy..
Eli pokręcił stanowczo głową na tak.
Miguel pokręcił zrezygnowany głową.   Spojrzał na mnie z bólem w oczach, po czym na jego twarzy pojawiło się zdenerwowanie.
-No tak, świetnie. Tylko z siebie robię idiotę.
Wycedził nagle chłopak. Miguel zdenerwowany wyszedł z dojo.
-Cholera jasna.
Powiedziałam do siebie.
-Chcę już wracać, źle się czuje, chyba zaraz zwymiotuję.
-O tak, tak, jasne już idziemy.
Powiedział Eli.

Chłopak doprowadził mnie do domu.
-Wejdź, nie będziesz sam szedł o tej godzinie do domu.
Jak kazałam tak zrobił. Moja mama była w pracy na nocnej zmianie, więc na szczęście nie musiała się denerwować na dwóch pijanych nastolatków w jej domu. Wzięłam szybki prysznic, po czym wróciłam do swojego pokoju, gdzie czekał chłopak. Eli też wziął prysznic. Napisałam do Miguela czy wszystko w porządku i czy dotarł do domu, jednak nie uzyskałam odpowiedzi. Martwiłam się o chłopaka. Pijany wyszedł sam w nocy na ulicę. Przed oczami miałam same najgorsze scenariusze. Po chwili do pokoju wszedł chłopak.

-Wow, dawno Cię nie widziałam bez irokeza.
Eli miał mokre włosy, które lekko mu opadały na oczy. Spojrzał na mnie z uśmiechem, po czym usiadł obok mnie na łóżku.
-Jestem zmęczona.
Wydukałam przytulając się do Elia.
Po chwli oboje zasnęliśmy. Czułam się dobrze w objęciach chłopaka, jednak w nocy miałam koszmar związany z Miguelem. Widziałam jak chłopak pijany idzie po chodniku, po czym nagle podchodzą do niego dwaj mężczyźni. Chłopak oddalił się lekko, jednak oni złapali go po kilku krokach, po czym go pobili zostawiając w jakiejś obrzydliwej uliczce.

Obudziłam się momentalnie gwałtownie siadając. Czułam, jak pot spływa mi po czole i plecach.
-Jezus, wszystko w porządku?
Spojrzałam na wystraszonego chłopaka. Nagle zaczęły mi spływać łzy po policzkach. Nie mogłam tego opanować. Eli widząc to przyciągnął mnie do siebie uspokajając.

Nie taka cobra straszna jak się wydaje (Hawk x Reader) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz