No więc tak na starcie rozdział powstał z moimi przyjaciółkami więc dziękuję wam gurls. Jest napisany bardziej humorystycznie taka parodia 365 dni. Proszę się nie martwić i nie brać tego na serio. Mam nadzieję że wyszło więc dobra elo.
Następnego dnia szłam wolnym krokiem w stronę dojo. Kiedy weszłam do środka znów zobaczyłam grupę ludzi oraz oczy Elia, które prześwietlały mnie z góry na dół. Zdjęłam buty po czym weszłam na matę. Przez cały czas czułam na sobie wzrok Miguela, żeby było jasne poprzedniej nocy nic więcej nie zaszło między nami, może i to nawet lepiej. Po chwili wszedł sensei i rozpoczął swój trening.
-Hej wszystko w porządku?
Zapytała mnie nagle Aisha. Właśnie się zorientowałam, że przez dobre 2 minuty stałam w miejscu wpatrzona w ścianę.
-Tak ja..
-Ostatnio wydajesz się jakaś dziwnie niespokojna.
Podrapałam się nerwowo po karku spoglądając na ciemnowłosego chłopaka, który rozmawiał z senseiem.
-Nie masz się o co martwić.
Podniosłam kciuk w górę, na co dziewczyna się uśmiechnęła.
-O kogo chodzi?
Aisha zaskoczyła mnie tym pytaniem.
-Co? O nikogo..sprawy rodzinne rozumiesz.
Dziewczyna pokiwała głową.
-Może pójdziemy gdzieś?
Cały czas zerkałam na Miguela i senseia, którzy intensywnie rozmawiali na jakiś temat. Nagle Johnny podał chłopakowi klucze od dojo.
-Wiesz może innym razem, muszę coś jeszcze załatwić.
Poklepałam dziewczynę po ramieniu idąc w stronę mężczyzny.-Słuchaj musimy pogadać.
Zatrzymał mnie nagle Miguel.
-Chyba nie mamy o czym, dlaczego Johnny dał ci klucze.
Chłopak zrobił lekko zdziwioną minę.
-Proszę zostań pogadamy na spokojnie.
Westchnęłam ciężko, po chwili zobaczyłam senseia, który wychodzi z dojo.
-Niech będzie. O czym chcesz jeszcze rozmawiać.
Miguel przełknął nerwowo ślinę.
-Poćwiczmy, dalej dalej!
Przewróciłam oczami lekko się uśmiechając. Oboje stanęliśmy na przeciw siebie. Zaczęliśmy wymierzać w siebie kolejne ciosy. Oboje byliśmy dość zwinni, więc walka była wyrównana. Nagle uderzyłam chłopaka nogą w żebra po czym skosiłam jego nogę, przez co on wylądował na ziemi.
-Wygrałam. Znowu.
Zaśmiałam się siadając na brzuchu leżącego chłopaka. Nastąpiła chwila ciszy. W tym momencie zwątpiłam czy to co wydarzyło się poprzedniego wieczoru nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Miguel nagle lekko się podniósł przybliżając swoją twarz bliżej mojej. Wiedziałam co chciał zrobić. Momentalnie odepchnęłam go od siebie biegnąc po chwili do szatni. Stałam na środku pomieszczenia nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nagle poczułam dotyk ciepłej dłoni na moim ramieniu i ciepły oddech przy uchu.
-Are you lost baby gurl (jxliaxd milq16)
Odwróciłam się twarzą w stronę chłopaka.
-Dlaczego akurat baby gurl?
-Chciałem się dopasować do chwili, nie wyszło?
-Nie bardzo. Nie oglądaj już lepiej filmów dla dorosłych.
Chłopak otwierał usta, jakby chciał coś powiedzieć, jednak nie mógł wykrztusić żadnego słowa.
-Ale Massimo..
-MIGUEL NIE.
Chłopak zrezygnowany opuścił ręce.
-Nie, nie, nie. Lepiej już wróćmy do domu. Do jutra.
Rzuciłam w stronę chłopaka lekko się uśmiechając, po czym wyszłam z dojo.
CZYTASZ
Nie taka cobra straszna jak się wydaje (Hawk x Reader)
FanfictionKażdy posiada jakąś pasje. U jednych jest to muzyka, czy wyrażanie siebie w sposób artystyczny. U innych mogą być to sztuki walki takie jak boks, czy karate. Ja natomiast pokaże wam właśnie karate o którym wspominałam wcześniej. Karate które nauczył...