Prolog

2.4K 87 27
                                    

Przechodząc przez ciemne ulice mojego rodzinnego miasta rozmyślałam o swojej przyszłości i egzystencji co czasem zdarza się chyba każdej osobie. Czasem miałam ochotę uciec od tej szarej, nudnej codzienności. Wstajesz, idziesz do szkoły, wracasz, idziesz spać. I tak codziennie. Nie raz człowiek myśli, żeby uciec od tego wszystkiego. Zrobić coś więcej...ale co takiego?
Upewniając nie mam depresji ani żadnej choroby, przynajmniej tak mi się wydaje. Po prostu..każdy człowiek ma gorsze dni.

Zmierzałam w coraz to odległe uliczki. Lubiłam miasto nocą. Było takie spokojne, ale równocześnie dawało się odczuwać lekki niepokój.
Skręciłam w stronę parku, przez który wracałam do domu. Przez słuchawki leciał kawałek zespołu Falling In Reverse odtwarzając po tym co jakiś czas the neighbourhood.

Stałam pod bramą mojego domu. Z daleka już było słychać donośne szczekanie Batmana. Nazwałam go tak mając 10 lat. Po prostu w jakiejś części jestem nerdem. Lubię komiksy to wszystko.

Wchodząc usłyszałam głos mojej mamy z kuchni.
-Znowu chodzisz po tych ulicach jak jest ciemno. Zabronię ci wychodzenia z domu o tej porze.
Westchnęłam. Robiła herbatę pomarańczową. Gotuje tak dobrze, że sami wielcy kucharze mogliby się z nią zmierzyć.
-Co na kolację?
Próbowałam zmienić temat.
-Sałatka z kurczakiem.
Spojrzała na mnie zmartwionym wzrokiem.
-Jak się czujesz?
Zapytała z takim spokojem i współczuciem w oczach.
-W porządku.
Usiadłam przy stole. Kundelek podbiegł do mnie ocierając pyszczek o nogawkę moich spodni. Najcudowniejsza istota na świecie.
-Jutro szkoła.
Wiedziała, że nie chciałam podejmować tego tematu, ale skoro trzeba.
-Ta wiem. - Miałam wrażenie, że ta rozmowa się za bardzo nie kleiła. - Jakoś przeżyje.
Kobieta postawiła sałatkę na stole. Batman już czaił się pod stołem. Powoli jadłam kolację. Była pyszna jak zwykle.
-Spróbuj znaleźć sobie jakiś znajomych może.
Przewróciłam oczami. Wiedziałam jak bardzo tego nie lubi, jednak wychodziło to już jak odruch.
-Nie martw się nie będę się zadawać z ćpunami.
Spojrzała na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem.
-To nie jest temat do żartów.
-I ty mi to mówisz.
-Nie chce, żeby było jak w poprzedniej szkole.
-Co będziesz za mną jeździć i odwozić do szkoły?
-Jeśli będzie trzeba..
-Próbujesz mnie kontrolować.
Oparłam się o krzesło trzaskając widelcem o talerz.
-To nie tak, ja tylko chcę pomóc. Pokierować Tobą w jakiś sposób...
-Znowu to robisz nie widzisz tego?!
Znowu kurwa to samo!
-Chcesz znowu przechodzić przez to kolejny i kolejny pieprzony raz? Nie myślisz zdrowo.
-Ty mi dalej nie ufasz! Nie chcesz zaufać. Nie zmienisz tej pieprzonej przeszłości mamo!
Spojrzałam zrezygnowana w talerz ocierając twarz o dłonie. Nastała niezręczna cisza. Widziałam łzy zbierające się w oczach matki.
-Przepraszam to nie powinno się tak potoczyć..ja już pójdę do pokoju. Do jutra.

Nie taka cobra straszna jak się wydaje (Hawk x Reader) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz