Jedyny specjał, z którym nie jesteśmy spóźnieni.
14.02.2011
Pov. Tanuki
Siedziałem w klasie i wyglądałem przez okno. Zastanawiałem się, czy z niego nie wyskoczyć. Mieliśmy lekcję na parterze, ale to pomińmy. Wtedy do klasy wbiła jakaś typiara i krzyknęła 'POCZTA WALENTYNKOWA!!!'. Nawet na nią nie popatrzyłem, bo i tak nikt mnie nie kocha. Wziąłem kolejną różową kopertę z serduszkiem i złożyłem ją w samolocik, który później wyrzuciłem przez okno. Nie poleciał. Odwróciłem się w stronę tych plebsów, patrzyli się na mnie dziwnie. Poczułem się bardzo nieswojo, niby jestem w tej samej szkole od kilku lat, a wszyscy ci ludzie wydawali się tacy obcy. Może tak naprawdę tacy byli, nikt przecież naprawdę mnie nie znał. A może nikt nie chciał mnie poznać? Życie odmienia nas przez przypadki, bo nie poznaliśmy się po to by o sobie zapomnieć, a życie jest głównie po to żeby żyć, co nie? Chwytaj dzień bo przecież nikt się nie dowie, jaką przyszłość zgotowali nam bogowie. Bo co jeśli Bóg po śmierci spyta nas, jak było w niebie? Felix pewnie teraz powiedziałby, że Boga nie ma. Pewnie ma racje. A może to ja jestem Bogiem?
W tym momencie chłopak siedzący w ławce obok odwrócił się do mnie:
-Nie pasujesz tu - miał rację. Nie pasuję nigdzie.
Rozejrzałem się jeszcze raz po sali. W tamtym momencie zrozumiałem, że nie jestem w swojej klasie. Wstałem od ławki i wychodząc powiedziałem:
-Jeśli on leci za suką, to ściągnij mu kaganiec, odepnij smycz i puść wolno, niech ucieka. Tylko później niech nie wyje pod drzwiami.
Po tym szałowym wyjściu wróciłem do swojej klasy. Tym razem na pewno do swojej. Poznałem to po swoim bracie, który od razu do mnie podszedł.
-Hej hej hej, mój ukochany braciszku!! - powiedział i już chciał mnie przytulić, ale wtedy mina mu zrzedła. - Nie jesteś Albertem.
-Wyglądam jak 11-latek?
-Może.
-Ok. - po tym usiadłem w swojej ławce.
Na początku zrzuciłem z ławki te wszystkie kolorowe karteczki i położyłem na niej książki. Zacząłem się zastanawiać, czy dostanę dziś jakąś walentynkę. Już prawie zacząłem zasypiać, aż nagle jakiś debil podszedł do mojej ławki i w nią uderzył.
-Zejdź mi z oczu, brzydki jesteś.
-Jesteśmy bliźniakami.
-Ok, i co?
-... Czemu zrzucasz te wszystkie listy miłosne od swoich wiernych fanek?
-To pewnie ty je wysłałeś, żeby nie było mi przykro, bo wiesz, że nikt mnie nie kocha.
Wtedy podeszła do nas jakaś laska i zaczęła się jąkać.
-H-h-h-h-h-h-h-ej... A-Adrian... C-c-c-c-c-chciałbyś być m-m-m-m-oją w-walentynką? (nie śmiejemy się tu z ludzi którzy się jąkają tylko z ludzi którzy robią coś tkaiego pozdrawiam)
-Zamknij się, nie widzisz, że rozmawiamy? - powiedziałem, a ta odbiegła z płaczem. Dziwna jakaś.
Leo popatrzył się na mnie i po chwili ciszy odezwał się:
-Widzisz, co odjebałeś?
-Nie wiem o czym mówisz, ta idiotka sama do mnie podchodzi, gdy rozmawiam.
Cała klasa wybuchła śmiechem, nie wiedziałem o co im chodzi. Debile. Wtedy do sali weszła nauczycielka i kazała wszystkim zająć swoje miejsca. Po tym, jak wszyscy się uspokoili, zaczęła:
CZYTASZ
I'm Sorry...
FanfictionNikt nie znał go naprawdę... Ten fanfik przedstawia 50 twarzy naszego (nie) znajomego. Miłego wieczoru albo dnia czy coś pa uwu nya owo