3. Trzecia twarz Tanukiego. (18+, ale jednak nie)

29 2 5
                                    

Stanąłem na barierce i spojrzałem w dół...

-Nie rób tego! -  usłyszałem głos z dołu. -  Życie jest piękne! - Jeżeli stoi tam jakiś creep, to jednak się powstrzymam. 

Chciałem już schodzić z barierki, ale usłyszałem ciche słowa 'to nasza wina' i poczułem pchnięcie. Spadałem. Ostatnie, co pamiętam to mój brat, który skoczył za mną. 

Obudziłem się w ciemnym pokoju. Chciałem się poruszyć, ale moje ręce były związane. Rozejrzałem się wtedy po pokoju, był tam też Leo. Gdybym nie miał zaklejonych ust, zwyzywałbym go.  

Spróbowałem rozwiązać węzeł na rękach i poszło mi to dosyć sprawnie. Techniki bdsm w końcu się do czegoś przydały. Odkleiłem taśmę, a mój wzrok od razu spoczął na moim bliźniaku. Od razu otworzył szerzej oczy, zaczął się miotać. Najwyraźniej chciał mi coś powiedzieć. Postanowiłem odkleić taśmę z jego twarzy, powoli, żeby go bolało. 

-Dlaczego to zrobiłeś? - spojrzałem na niego pytająco.

-Przecież, wiesz że nie zasługujemy na życie - odpowiedział, słychać było, że był pod wpływem. - Ciotka ma przez nas same problemy, bracia nas nienawidzą. Rodzice nie żyją przez nas, najlepiej by było, gdybyśmy do nich dołączyli. 

Zacisnąłem rękę w pięść, już miałem zamiar się zamachnąć, ale ktoś chwycił mnie od tyłu.

-Od tyłu to nieładnie - powiedziałem. Czułem się dziwnie, tym bardziej, że wciąż nie miałem na sobie koszulki (majtek w sumie też nie miał, ale o tym chyba wszyscy wiedzą).

-Cichutko - poczułem na karku ciepły oddech. Ręka tajemniczego mężczyzny zaczęła się przesuwać po moim ciele. Krzyczałem, a z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Straciłem wszelkie nadzieje, ale nagle mój oprawca wydał z siebie zduszony pisk, a uścisk się poluźnił. Obróciłem się i zobaczyłem .. Justina z młotkiem w ręku.

Zanim zdążyłem się zorientować co się stało, chłopak rozwiązał mojego brata i chwycił mnie za rękę. 

-Uciekajmy! - krzyknął. Posłuchałem się, od razu zacząłem biec. 

Po chwili zauważyłem jednak, że mój brat stoi w miejscu. W ręce trzymał nóż. Ładny był, tęczowy. Ciekawe skąd go wziął. Chciałem go o to spytać, wykrzyknął:

-I choć żadne z nas tu nie ma jeszcze 50 lat, ale wszyscy razem jednym głosem pierdolimy świat! - ładny, i jak się potem okazało, nawet ostry nóż, przebił jego gardło.

Chciałem tam pobiec, ale Justin mnie zatrzymał. Wskazał na tego chorego, aczkolwiek całkiem przystojnego, zboczeńca. 

-W każdej chwili może się obudzić - wyszeptał. Wybiegliśmy więc z domu.

Okazało się, że byliśmy więzieni w chatce na środku pola.

-Nic ci nie jest? - zapytał zmartwiony Justin. 

Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Przecież nie tak dawno temu go pobiłem, czemu teraz miałby mi pomagać? Przydałoby się mu chyba podziękować, ale zamiast tego powiedziałem tylko:

-Co Ty tu robisz?

-Mieszkam niedaleko tego pola, lubię tu przychodzić. Mogę pomyśleć w spokoju nad moimi nowymi piosenkami. Dzisiaj nie mogłem się skupić, bo słyszałem krzyki. Postanowiłem zobaczyć, co się dzieje. 

Nadal nie miałem zamiaru mu dziękować, niech sobie nie myśli, pedał jeden. Spacerowaliśmy więc przez pole w milczeniu. Nagle zrobiłem się mokry, nie była to jednak zasługa Justina, tylko ulewy. Usłyszeliśmy grzmienie. Chłopak pociągnał mnie na ziemię. 

-Co ty robisz, debilu?! Jeżeli chcesz mi złamać kark, zrób to jak mężczyzna.

-Skończ marudzić. Jesteś gorszy niż Chloe z Miraculous. 

-Też oglądasz ten serial?! Wszyscy mówili mi, że to strasznie dziecinne. 

Okazało się, że razem z Justinem mieliśmy więcej wspólnych rzeczy. Rozmawialiśmy ze sobą przez długi czas, czekając, aż burza minie. Nagle za moimi plecami piorun uderzył w drzewo, które znajdowało się blisko nas. Wystraszyłem się i mimowolnie przytuliłem się do chłopaka. Chciałem się od niego odsunąć, ale powstrzymały mnie jego piękne, brązowe oczy. On też się na mnie lampił, pedał jeden. 

Nasze twarze były coraz bliżej siebie...

I'm Sorry...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz