11. Jedenasta twarz Tanukiego.

20 1 0
                                    

-Ok. To co, gramy w kalambury?

Obudziłem się z silnym bólem głowy. Wtedy dostałem wiadomość na discordzie.

-pisze się bul debilu - napisała shekika i wysłała mi mema.

Przypomniało mi się, że Amelka przyniosła alkohol, chcąc upić chłopaków z 1d, ale tylko ja miałem na tyle słabą głowę, żeby się nawalić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przypomniało mi się, że Amelka przyniosła alkohol, chcąc upić chłopaków z 1d, ale tylko ja miałem na tyle słabą głowę, żeby się nawalić. 

-Ale mam kaca - powiedziałem. 

-Adrien, Ty nawet nie piłeś wódki tylko tymbarka - odezwał się Liam. 

-To jest jakaś różnica? Może mi jeszcze powiesz, że spódnica i sukienka to nie to samo?

-TANUKI, MASZ CIAŁO W ŁAZIENCE, SZYBKO!!! - do pokoju wbiegła Shekik, a za nią Wafel.

-Czy... Czy wy zabiłyście Amelkę?

-Tak, a co?

-Ok.


Gdy wszyscy się ogarnęliśmy, postanowiliśmy iść na miasto. Na dole spotkaliśmy Dorotę, piła spokojnie herbatę i przeglądała gazetę. 

-Jeżeli chcecie kogoś zabijać, ciało się zakopuje - powiedziała i popatrzyła na Wafla i Shekikę. 

-Teraz twoja kolej - powiedziała Shekik.

-Teraz twoja kolej? - powtórzył Albert. - ZABIJACIE LUDZI?! MOGĘ Z WAMI?!

-Nie. 

Wtedy Wafel podeszła do Shekik i powiedziała jej coś na ucho ( dla ciekawskich: powiedziała, że Albert będzie ich psem ). Shekik uśmiechnęła się szeroko i od razu zmieniła zdanie.

-Tak, Albert, możesz z nami. Ale to oznacza...

-Teraz twoja kolej - powiedziały jednocześnie.

-Łopata jest w garażu - powiedziała Dorota i wróciła do czytania gazety. - Śniadanie cię ominie, Albert. Bardzo mi przykro.

-Nienawidzę was - po czym poszedł do garażu.


Po 10 minutach zobaczyliśmy ciało spadające ze schodów, ciekawy widok.

-Ona waży chyba więcej niż Adrien - powiedział Albert, zeskakując ze schodów. 

-Musisz ją jeszcze zanieść do ogrodu. Z dala od moich kwiatków, nawóz z ludzkich kości źle działa na bratki - powiedziała Dorota. 

Albert popatrzył się na nas wszystkich wściekle, ale nic nie powiedział i odszedł, ciągnąc Amelkę za nogi. Siedzieliśmy w ciszy, jednak przerwał ją dzwonek czyjegoś telefonu. Wszyscy podnieśli głowy z nad talerzy, żeby zobaczyć Shekik, która wstaje od stołu i idzie do sąsiedniego pokoju.

-Nie mam mamy, jem śniadanie, zostaw mnie, pa.

Tyle usłyszeliśmy z jej rozmowy, bo w sumie brzmiała ona tylko tak i wróciła do stołu. Wtedy w łuku drzwiowym ( w stylu gotyckim ) zobaczyliśmy Alberta. Był cały ubrudzony i wściekły bardziej niż wcześniej, ale wtedy Shekik odwróciła się w jego stronę i powiedziała:

-Wyluzuj, ja ostatnio byłam cała we krwi. 

-Nigdy nie używaj ciała jako piniaty.

-A teraz idź się przebrać, wyglądasz gorzej niż bts - powiedziała Shekik i razem z Waflem wstały od stołu. -Idziemy na randkę, kochani.

-Fuj, idziemy po lody. Nie słuchajcie tej debilki.

-Dobra, zamknij już ryja. Idziemy.

I poszły. A mieliśmy iść razem na miasto. 


5 minut po wyjściu dziewczyn, usłyszeliśmy płacz dziecka. Wszystkich to zaciekawiło, więc postanowiliśmy zobaczyć, co się stało. Zobaczyłyśmy Wafla i Shekik, które biły dzieciaka. Bynajmniej, jedna go biła, a druga trzymała lody. Gdy nas zobaczyły, puściły dzieciaka, a ten pobiegł do matki, która to wszystko nagrywała z boku. 

-On sam oddał nam te lody, przysięgam - powiedziała Wafel.

-A pobiło się też samo??????????????? - spytałem.

-No pewnie - odpowiedziała Shekika.

-Ok. To możemy iść na miasto?

-A kupisz nam lody?

-... ta, bo inaczej nie pójdziecie.


Po kilku godzinach bezsensownego chodzenia po mieście, spotkaliśmy Hanę, która stała pod latarnią, pisząc na telefonie. 

-HANIA, KOCHANIE MOJE!!! - Shekik od razu do niej pobiegła. Debil.

Postanowiliśmy do nich podejść.

-Pamiętacie Hanę, no nie????????????? To ta z koncertu, co nazwała Justina babą.

-Oczywiście, że pamiętamy. Czy możemy już iść dalej??

-Pewka, ale idziemy tam gdzie ja i Dominika chcemy iść.


Dziewczyny zabrały nas do lodziarni, po drodze spotkaliśmy Gabrysię, która stwierdziła z Harrym, że jesteśmy debilami, po czym poszli w inną stronę. Mieliśmy już wracać do domu, gdy nagle Dominika zaczęła ciągnąć Shekik w przeciwnym kierunku, przy czym ta krzyczała i próbowała się jej wyrwać. Gdy spojrzałem, gdzie ją ciągnie, od razu też się tam skierowałem. Weszliśmy do wielkiego, wspaniałego, majestatycznego, niezwykłego, zajebistego salonu gier. Był prawie tak zajebisty jak Niall. 

Każdy z nas chciał iść gdzie indziej, dlatego się rozdzieliliśmy. 


===========================

no to ten, na koniec tylko wstawię to co pisała mi Hana

no to ten, na koniec tylko wstawię to co pisała mi Hana

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


I'm Sorry...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz