I wybiegły z pokoju.
Popatrzyłem na Justina i chciałem jakoś zagadać, ale przypomniało mi się, że to Justin. Wróciłem do picia tymbarka.* Justin też dzisiaj był wyjątkowo cichy, jednak po chwili postanowił zacząć rozmowę.
-Wiesz, ostatnio przyjechał do mnie mój znajomy z dzieciństwa i zaproponował mi, żebym wstąpił do jego zespołu.
-Ok.
-Chce, żebym zabłysnął na scenie i ma zamiar mi w tym pomóc. Za dwa tygodnie zorganizował nam koncert w tym klubie na rogu. Będziemy gwoździem występu.
-Fajnie.
Wtedy do pokoju wbiły dziewczyny, chyba wypiły cały nasz zapas alkoholu.
-Tanuki, ale ty jesteś miły dla Justina - powiedziała Wafel.
-Haha, ktoś tu się zAKOCHAŁ1!!1!1!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - wydarła się Shekik.
-Otóż nie tym razem, po prostu stęskniłem się za nim przez te ostatnie trzy rozdział-
-TANUKI NIE ŁAM CZWARTEJ ŚCIANY1!!!!!!!!!!!!!!!!
-Ok sory, przez te ostatnie kilka dni.
-Aww, jak słodko.
Justin chyba też tak uznał, bo właśnie się do mnie przytulił.
-Też tęskniłem.
-Ok, zmieniłem zdanie, nadal cię nie lubię - i go odepchnąłem.
Do chłopaka chyba nie dotarły te słowa, bo szeroko się uśmiechał.
-Hej, Dominika, tam na dole chyba stoi jeszcze jedna butelka wina - powiedziała Shekik.
-Jeszcze - i sobie poszły.
-Pijaczki - powiedziałem.
-A właściwie to dlaczego przez tyle dni ze mną nie rozmawiałeś? Przecież wcześniej widywaliśmy się codziennie.
-No, codziennie do mnie przyłaziłeś to musiałem cię codziennie widzieć. To ty przestałeś się odzywać.
-No cóż, byłem trochę zajęty zespołem. A właśnie, Adrien, chciałbyś z nami wystąpić? Chciałbym, żeby w tak ważnej chwili, jak mój debiut na wielkiej scenie osobą stojącą u mojego boku, byłeś ty.
-Haha, myślisz, że umiem na czymkolwiek grać? - powiedziałem.
Wtedy do pokoju weszły dziewczyny, Shekik piła wino.
-Nauczymy się razem, bo my też chcemy być w zespuł - odezwała się Shekik, a Wafel zabrała jej wino.
-Jak jesteś pijana to robisz literuwki nawet w wymowie.
-Kto to muwi.
Wtedy zaczęły się śmiać.
-Żeby nasze dzieci miały tak zajebiste matki jak my - powiedziała Wafel.
-Nie wiem, czy dam radę mieć dziecko z dziewczyną (w tym świecie adopcja nie istnieje) - odpowiedziała Shekik.
-Jesteś bezpłodna?
-Nie, a co?
-No to dla chcącego nic trudnego.
I sobie poszły. Ciekawe, czy to sprawdzą.
-To co z tym zespołem?
-Ok, o ile mi zapłacisz.
-... ok.
-Na czym będę grać???????????
-A na czym umiesz???
-No, w przedszkolu grałem na cymbałkach, to biorę keyboard.
-Nie mamy keyboard'u, ale dla ciebie jakiś skołuję, misiaku - puścił mi oczko.
-Idź do okulisty, oko ci dziwnie drży.
-No, ja i mój przyjaciel gramy duet na gitarach, jak za dawnych, starych lat, więc zostaje nam bas i perkusja.
-HEJ, JA CHCĘ NAWALAĆ W BĘBNY!!! - do pokoju wbiegła Shekik.
-To mi zostaje bas - powiedziała Wafel, głaszcząc kota.
-Skąd ty masz tego kota?
-Nazywa się Marek.
-Dobra, ale skąd go masz?
-Ma 3 lata.
-Skąd wiesz ile ma lat?
-Powiedział mi.
-woOoOAAHhh aLe FaaaZZAa - usłyszałem Justina.
-hehgehehhfhwhhehherhhe, mówiłam - wtedy Shekik popatrzyła się na mnie smutnie - Tanuki, rutinoskrorbbin się skońcyzxł.
I zaczęła płakać. Wtedy Wafel podeszła do Shekik z kotem i również zaczęła płakać.
-Ten kot miał inny kolor.
-To jest Marzena.
-Co?
-JAK SIĘ BAWIĆ TO SIĘ BAWIĆ A ZA TYDZIEŃ ZNUW POPRAWIĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - wydarła się, a shekik zaczęła płakać głośniej.
Justin zwymiotował.
============================
* to nie reklama, ale możesz nas zasponsorować tymbark
CZYTASZ
I'm Sorry...
FanfictionNikt nie znał go naprawdę... Ten fanfik przedstawia 50 twarzy naszego (nie) znajomego. Miłego wieczoru albo dnia czy coś pa uwu nya owo