Nasze twarze były coraz bliżej siebie...
Nagle usłyszeliśmy krzyk, był to chłopak z wcześniej, który najwyraźniej się obudził. Zacząć iść w naszą stronę z wielką siekierą. Już chciałem zacząć modlić się do Boga, w którego nie wierzę, ale nagle trafił go piorun. Razem z Justinem postanowiliśmy uciekać. Po kilku minutach szybkiego chodu, bo moja kondycja nie pozwalała mi na bieg, dotarliśmy do długiej drogi. Postanowiłem spytać Justina jak daleko mamy do najbliższego miasta.
-Justin, wiesz gdzie jesteśmy, prawda? - czekałem na odpowiedź, ale jej nie dostałem. - Justin?
-Nie wiem - odpowiedział chłopak.
-Przecież mówiłeś, że mieszkasz niedaleko!
-Skłamałem, znajomi mnie tu zostawili. Zacząłem śpiewać w samochodzie i stwierdzili, że dłużej mnie nie zniosą.
Na jego słowa tylko westchnąłem i postanowiłem złapać stopa. Po około 4 godzinach, kiedy już przygotowywałem sobie w głowie przepis na wiewiórkę, zatrzymało się auto. Było to BMW, z napisem 'JoJo Siwa' i twarzą dziewczyny na masce. Wyszła z niego najpiękniejsza dziewczyna, jaką kiedykolwiek widziałem. Kiedy zobaczyła Justina, zaczęła piszczeć. Chłopak się przestraszył. Na pierwszy rzut oka widać, że to jego psychofanka.
-Idziemy stąd, Justin - powiedziałem, nikt nie będzie mi kradł mojego Justinka.
Zaczęliśmy się powoli wycofywać, jednak Jojo szła krok w krok za nami. Zacząłem się zastanawiać nad rzuceniem jej Justina i ucieczką, aż nagle jakiś samochód w nią uderzył. Z auta wysiadła złotowłosa nastolatka. Z morderczym spojrzeniem rzekła:
-Pomożecie mi ukryć to ciało, albo skończycie jak ona.
Posłusznie wpakowaliśmy JoJo do bagażnika i wsiedliśmy do samochodu.
Jadąc samochodem przyglądałem się pięknej dziewczynie i zdałem sobie sprawę z jednej rzeczy. Hannah montana, tak miała na imię.
- HANNAH JESTEM TWOIM FANEM.
Dziewczyna milczała, jednak Justin dołączył się do mnie:
-Jesteś kochana i tak pięknie śpiewasz! O Jezu, o Jezu, o Jezu, zaraz się zabiję.
-Zamknąć ryje debile.
Resztę drogi spędziliśmy w milczeniu. Hannah wyrzuciła nas przed domem Justina.-Nie będziesz potrzebowała pomocy z zakopaniem ciała? - spytał chłopak.
-Nie, przerobię ją na spaghetti - po czym odjechała.
-Pokochałbym każdego, kto zrobiłby mi spaghetti - powiedziałem.
Justin popatrzył się na mnie.
-Miałem właśnie robić spaghetti, chcesz wejść i mi pomóc?
'Nie' pomyślałem.
-Tak - odpowiedziałem.
Jego dom był duży i piękny. Ciekawe, co jeszcze ma duże.
Podczas robienia spaghetti, Justin wysypał na mnie trochę mąki i zaczął się śmiać. Postanowiłem więc rzucić w niego jajkiem. Chwilę później zaczęliśmy się bić. Wylądowaliśmy na podłodze, a nasze twarze znowu były blisko. Justin przytulił się do mnie.
-Wbijasz mi rękę w brzuch, pedale jeden - powiedziałem.
Chłopak widocznie zignorował moje ostrzeżenie, bo przysunął się jeszcze bliżej. Zaczął się bawić moimi włosami, a jego usta z każdą sekundą były coraz bliżej, aż w końcu mnie pocałował. Dreszcz przeszedł po całym moim ciele, wszystkie moje zmysły szalały. Gdy tylko jego twarz oderwała się od mojej, popatrzyłem w jego piękne, głębokie oczy i wyszeptałem:
- Dzwonie na psy.
CZYTASZ
I'm Sorry...
FanfictionNikt nie znał go naprawdę... Ten fanfik przedstawia 50 twarzy naszego (nie) znajomego. Miłego wieczoru albo dnia czy coś pa uwu nya owo