Rozdział XIII

298 11 0
                                    

Ja i Dracze wróciliśmy do Hogwartu dzień przed rozpoczęciem lekcji.

Rodzice przez resztę mojego pobytu w domu udawali, że nic się nie stało, ale można było ich przyłapać jak szeptali po kątach.

Harry opowiedział mi i Hermionie o lustrze, w którym można było zobaczyć najgłębsze pragnienie swojego serca. On widział swoją rodzinę, a Ron siebie jako prymusa.

Mnie to bardzo zainteresowało, zaś Hermionę przerażało to, że trzy noce z rzędu włóczył się po zamku. Byłyśmy też rozczarowane, że niczego nie znalazł o Nicolasie Flamelu.

Harry cały czas upierał się, że już gdzieś słyszał to nazwisko, ale my prawie straciliśmy nadzieję. Kiedy lekcje się zaczęły mieliśmy tylko dziesięciominutowe przerwy na szukanie w książkach.

Harry bardzo się przemęczał na treningach quidditcha. Pewnego razu, kiedy Ron i Hermiona grali razem w szachy, a ja się im przyglądałam wrócił z treningu.

— Nie mów do mnie przez chwilę — rzekł Ron, kiedy brunet usiadł obok niego. — Muszę się sku... — Spojrzał na Harry'ego. — Co się stało? Wyglądasz okropnie.

Harry opowiedział nam po cichu, że Snape nagle sobie zażyczył, by sędziować na najbliższym meczu.

— Nie graj — powiedziała natychmiast Hermiona.

— Powiedz, że zachorowałeś — doradziłam.

— Udaj, że złamałeś nogę — podsunęła Hermiona.

— Naprawdę złam nogę — powiedział Ron.

— Nie mogę — odrzekł Harry. — Nie mamy rezerwowego szukającego. Jeśli się wycofam, Gryfoni w ogóle nie zagrają.

W tym momencie do pokoju wspólnego dosłownie wpadł Neville. Zastanawiałam się, jak udało mu się przejść przez dziurę w portrecie, bo nogi miał sklejone zaklęciem zwanym Zwieraczem Nóg.

Wszyscy wybuchnęli śmiechem, oprócz mnie i Hermiony. Ona natychmiast wypowiedziała przeciwzaklęcie. Neville wstał dygocąc.

— Co się stało? — zapytałam, kiedy Hermiona przyprowadziła go do Harry'ego, Rona i mnie.

— To Malfoy — odrzekł roztrzęsionym głosem. — Spotkałem go przy bibliotece. Powiedział, że szuka kogoś, na kim by mógł poćwiczyć.

— Idź do profesor McGonagall — poradziłam.

— Poskarż na niego! — nalegała Hermiona.

— Nie chcę mieć większych kłopotów.

— Musisz mu się postawić — rzekł Ron. — Zwykle depcze po ludziach, ale nie można kłaść się przed nim, żeby mu to ułatwić.

— Nie musisz mi mówić, że nie jestem dość dzielny, żeby być w Gryffindorze. Malfoy już to zrobił — wykrztusił Neville.

— Ojej, ale nie mów tak. Każdy ma w sobie jakieś ukryte cechy, które z czasem wyjdą na wierzch. Przecież Tiara Przydziału przydzieliła cię do Gryffindoru i nie zrobiła tego bez powodu — powiedziałam i przytuliłam go.

— Słuchaj, Neville, jesteś wart tyle co tuzin Malfoyów — powiedział Harry, wręczając mu czekoladową żabę. — Tiara Przydziału wybrała ciebie do Gryffindoru, prawda? A gdzie jest Malfoy? W śmierdzącym Slytherinie.

Neville uśmiechnął się, odwijając żabę.

— Dzięki... Chyba pójdę do łóżka... Chcesz kartę? Zbierasz je, prawda?

Kiedy Neville odszedł, Harry spojrzał na kartę Sławnych Czarodziejów.

— Znowu Dumbledore — powiedział. Był na mojej pierwszej karcie i... — wydał zduszony okrzyk.

— Znalazłem go! — wyszeptał. — Znalazłem Flamela! Mówiłem wam, że gdzieś widziałem to nazwisko. Przeczytałem je w pociągu, którym to jechaliśmy... Posłuchajcie: „Przez wielu uważany za największego czarodzieja współczesności, Dumbledore znany jest szczególnie ze zwycięstwa nad czarnoksiężnikiem Grindelwaldem (1945), z odkrycia dwunastu sposobów wykorzystania smoczej krwi i ze swoich dzieł alchemicznych, napisanych wspólnie z Nicolasem Flamelem"!

Hermiona zerwała się na równe nogi. Była bardzo podniecona.

— Poczekajcie tutaj! — krzyknęła i poleciała na górę do dormitorium dziewcząt. Ledwo zdążyliśmy wymienić spojrzenia, kiedy wróciła, niosąc jakąś wielką księgę.

— Nie przyszło mi na myśl, żeby zajrzeć tutaj! — wyszeptała przejęta. — Wypożyczyłam to z biblioteki kilka tygodni temu, żeby rozerwać się jakąś lekką lekturą.

— Lekką? — zdumiał się Ron, ale ona rozkazała mu siedzieć cicho.

— Wiedziałam! Wiedziałam!

— Czy możemy już się odezwać? — zapytał Ron, ale Hermiona go zignorowała.

— Nicolas Flamel — powiedziała dramatycznym szeptem — jest jedynym znanym twórcą Kamienia Filozoficznego!

— Czego? — zapytaliśmy jednocześnie.

— No nie... Czy wy niczego nie czytacie? Patrzcie... przeczytajcie, o tu.

Popchnęła księgę w naszą stronę, a my zaczęliśmy czytać: Najważniejszym celem starożytnej sztuki alchemii jest stworzenie Kamienia Filozofów, legendarnej substancji posiadającej zdumiewającą moc. Kamień ów zamienia każdy metal w najczystsze złoto. Wytwarza też Eliksir Życia, który daje nieśmiertelność temu, kto go wypije.
Kamień Filozofów pojawia się w wielu doniesieniach historycznych, ale jedyny Kamień, który istnieje do dziś, jest w posiadaniu pana Nicolasa Flamela, wybitnego alchemika i miłośnika opery. Pan Flamel, który w ubiegłym roku obchodził swoje sześćset piąte urodziny, prowadzi spokojne życie w hrabstwie Devon, razem ze swoją żoną Perenellą (sześćset pięćdziesiąt osiem lat).

Rozumiecie? — zapytała Hermiona. — Ten pies musi strzec Kamienia Filozoficznego, odkrytego przez Flamela! Założę się, że poprosił Dumbledore'a, żeby się zaopiekował Kamieniem, bo są przecież przyjaciółmi, a Flamel wiedział, że ktoś tego skarbu szuka, i właśnie dlatego Dumbledore kazał Hagridowi zabrać go z podziemi Gringotta!

— Kamień, który wytwarza złoto i czyni nieśmiertelnym! — szepnął Harry. — Nic dziwnego, że Snape chce go mieć.

— I nic dziwnego, że nie znaleźliśmy Flamela w Współczesnych osiągnięciach czarodziejstwa — dodałam. — Nie jest zbytnio współczesny, jeżeli ma sześćset sześćdziesiąt pięć lat, no nie?

Herbaciane Róże || siostra Malfoya • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz