Rozdział XVI

235 9 4
                                    

Teraz mieliśmy już coś, o co naprawdę mogliśmy się martwić: co się stanie z Hagridem, kiedy ktoś się dowie, że ukrywa nielegalnie smoka w swojej chatce.

— Już zapomniałem, jak to jest, kiedy się wiedzie spokojne życie — wzdychał Ron, kiedy każdego wieczora odrabialiśmy dodatkowe zadania domowe. Hermiona zaczęła już opracowywać konspekty również dla nas, co doprowadzało Harry'ego i Rona do szału.

Pewnego ranka Harry dostał list od Hagrida. Na pomiętej karteczce było napisane tylko: Wykluwa się.

Ron chciał zwiać z zielarstwa, ale Hermiona się na to nie zgodziła.

— Hermiono, przecież to jedyna w życiu okazja, żeby zobaczyć jak wykluwa się smok!

— Mamy lekcje, wpadniemy w kłopoty, a to jeszcze nic w porównaniu z tym, co stanie się z Hagridem, jak ktoś odkryje, co on tam robi...

— Przestań! — szepnął Harry.

Mój brat zatrzymał się niedaleko nas i miał wyraz twarzy, świadczący o tym, że na pewno coś usłyszał. W drodze na zielarstwo Ron i Hermiona sprzeczali się przez cały czas i w końcu Hermiona zgodziła się pobiec z nami do Hagrida podczas przerwy. Kiedy zaczął bić dzwon, oznajmiając koniec lekcji, pobiegliśmy do chatki Hagrida. Otworzył nam drzwi bardzo przejęty.

— Już prawie wylazł.

Na stole leżało całe popękane jajo. Przysunęliśmy krzesła do stołu i wpatrywaliśmy się w nie.

Rozległ się chrobot, potem trzask i jajo pękło na trzy części. Na stół wypadło smocze pisklę. Najładniejsze nie było. Skrzydła były o wiele większe od chudziutkiego tułowia.

Smoczątko kichnęło.

— Prawda, jaki cudowny? — mruknął Hagrid.

Wyciągnął rękę, żeby pogładzić zwierzę po łbie. Smok obnażył ostre kły i zasyczał.

— Mój maleńki, poznaje swoją mamusię! — zawołał uradowany Hagrid.

— Właściwie, jak szybko rosną norweskie smoki kolczaste? — zapytałam.

Hagrid już miał odpowiedzieć, kiedy pobladł i podbiegł do okna.

— Co się stało?

— Ktoś zaglądał przez szparę... jakiś chłopak... teraz biegnie do szkoły.

Harry otworzył drzwi drżącymi rękoma, a ja przez nie wyjrzałam. Nawet z wielkiej odległości potrafiłabym poznać swojego brata.

~~

Przez następny tydzień głupi uśmieszek nie schodził z ust Dracona. Teraz większość wolnego czasu Ariana, Hermiona, Ron, Harry i ja próbujemy przemówić do rozsądku Hagridowi.

— Po prostu go wypuść — nalegał Harry. — Niech sobie idzie.

— Nie mogę. Jest za mały. Zdechły beze mnie — odpowiedział Hagrid.

Smok w ciągu tygodnia urósł trzykrotnie, a z nozdrzy wylatywały mu strużki dymu.

— Postanowiłem nadać mu imię Norbert — oznajmił Hagrid. — On mnie naprawdę rozpoznaje. Zobaczcie. Norbert! Norbert! Gdzie jest mamusia?

— On ma świra — mruknęła Ariana.

— Hagridzie — powiedział Harry — jeszcze dwa tygodnie i Norbert będzie wielkości twojej chatki. Malfoy w każdej chwili może donieść Dumbledore'owi.

Hagrid przygryzł wargi.

— Ja... ja wiem, że nie mogę go trzymać wiecznie, ale przecież go nie wyrzucę... nie mogę.

Herbaciane Róże || siostra Malfoya • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz