— Będę grał — powiedział Harry do Rona, Hermiony, Ariany i mnie. Miał na myśli najbliższy mecz quidditcha, na którym będzie sędziował Snape. — Gdybym się wycofał, wszyscy Ślizgoni pomyśleliby, że boję się Snape'a. Już ja im pokażę... Zetrę im te głupie uśmieszki z twarzy, jak zwyciężymy.
— Jeżeli przedtem nie zetrą ciebie z boiska — zauważyła Ariana.
~~
Harry robił się coraz bardziej nerwowy i nic w tym dziwnego. Co chwilę wpadał na Snape'a, który się na niego uwziął, a ja tamtym momencie cieszyłam się, że jak narazie mi dał spokój.
Następnego popołudnia życzyliśmy Harry'emu szczęścia i udaliśmy się na trybuny. W tajemnicy przed nim ćwiczyliśmy zaklęcie Zwieracza Nóg, ale wydawało mi się, że on i tak to zauważył. Wpadliśmy na ten pomysł za sprawą mojego brata i jego głupiego dowcipu i byliśmy gotowi doprowadzić do śmierci (upadek z wysokości) znienawidzonego nauczyciela, na rzecz bezpieczeństwa przyjaciela.
— Pamiętaj: Locomotor Morsis — szepnęła do mnie Ariana.
— Mortis — poprawiła ją spanikowana Hermiona.
— Zobaczcie, jest Dumbledore — powiedziałam i wskazałam palcem na starca z połyskującą w słońcu srebrzystą brodą.
— Jesteśmy uratowani — rzekł Ron z ulgą.
— Zobaczcie węgorza, nigdy nie widziałam go w takim stanie — powiedziałam do przyjaciół.
— Patrz... już się zaczęło. Auuu! — zawołał Ronald. Brat walnął go w tył głowy.
— Och, przepraszam, Weasley, nie chciałem. Ciekaw jestem, jak długo tym razem Potter utrzyma się na miotle. Ktoś chce się założyć? Może ty, Weasley?
— Napewno dłużej niż ty byś to zrobił — odparła sucho Ariana nie racząc go spojrzeniem.
Snape właśnie obdarzył Puchonów rzutem wolnym, bo któryś z bliźniaków Weasley odbił w niego tłuczka.
— Wiecie, jak wybierają skład drużyny Gryfonów? — zapytał blondyn po kilku minutach. — Wybierają tych, którzy cierpią, bo czegoś nie mają. Na przykład taki Potter, nie ma rodziców... Weasleyowie nie mają pieniędzy... Ty, Longbottom, też powinieneś być w drużynie, bo nie masz rozumu.
Neville zaczerwienił się i odwrócił do niego.
— Jestem wart tyle, co tuzin takich jak ty, Malfoy — warknął.
Brat i jego przydupasy ryknęli śmiechem.
— Bardzo dobrze, Neville — pochwaliłam bruneta nie odrywając oczu od gry. Mimo że byłam z Hufflepuffu, kibicowałam Gryfonom.
— Longbottom, gdyby mózgi były ze złota, byłbyś biedniejszy od Weasleya, a to już jest nie lada wyczyn.
Ron bardzo się niepokoił o Harry'ego i miał kłopoty z panowaniem nad sobą.
— Ostrzegam cię, Malfoy... jeszcze jedno słowo...
— Ron, Hermiono, zobaczcie! — powiedziałam nagle.
— Co? Gdzie?
Harry zanurkował brawurowo i rozległy się wiwaty. Leciał bardzo szybko.
— Ale ci się trafiło, Weasley, Potter na pewno zobaczył jakąś monetę na boisku — zadrwił blondyn.
Ron rzucił się na niego zwalając go z ławki, a Neville zawahał się i przelazł przez oparcie, żeby mu pomóc.
— Brawo, Harry! — wrzasnęłyśmy z Hermioną i Arianą stojąc na ławce, żeby lepiej widzieć. Harry pędził wprost na Snape'a ku mojej uciesze.
CZYTASZ
Herbaciane Róże || siostra Malfoya • George Weasley
FanficCzy siostra Malfoya musi być taka sama jak on? A może woli przyjaźnić z Gryfonami? Ashley Malfoy w ogóle nie przypomina swojej rodziny. Ani z wyglądu, ani z charakteru, a zwłaszcza z poglądów. Uwielbia magiczne (i nie tylko) stworzenia i kwiaty, a...