Rozdział XXVII

103 3 0
                                    

Udaliśmy się w stronę pokoju Rona, mijając po drodze pokój Ginny, w którym miałam spać. 

Pokój Rona był pomarańczowy. Dosłownie wszystko było w nim pomarańczowe - ściany, sufit, narzuta na łóżku. Okazało się, że Ron pokrył cały swój pokój plakatami jakiejś drużyny quidditcha. W momencie, w którym Harry i Ron zaczęli rozprawiać o tym jakże ciekawym sporcie, postanowiłam, że warto byłoby poznać kogoś, z kim mam dzielić pokój do końca wakacji.

Zeszłam po schodach i zapukałam do drzwi, za którymi powinien być pokój Ginny. Po chwili usłyszałam ciche "zapraszam" i weszłam do pokoju.

- Jesteś Ginny, tak? - zapytałam, żeby zacząć jakoś rozmowę. Mówiąc to od razu zrobiło mi się głupio, bo przecież Ginny była siostrą jednego z moich przyjaciół, powinnam znać jej imię. W razie czego postanowiłam zrzucić to na Rona.

- Tak, a ty jesteś Ashley? - odpowiedziała mi Ginny, o wiele śmielej niż przy Harrym. 

Skinęłam głową i zaczęłam zastanawiać się, co powinnam teraz powiedzieć. Jestem ambiwertyczką w stronę ekstrawertyczki, ale ta sytuacja była dla mnie dziwna.

- Ron ci w ogóle powiedział, że mam tutaj spać? - spytałam, zdając sobie nagle sprawę z tego, że Ron nie konsultował tej sprawy z siostrą.

- Znasz Rona, właśnie się o tym dowiedziałam - powiedziała, a ja się zaśmiałam. - Ale spoko, mi tam pasuje.

Wtedy zauważyłam, że Ginny miała na kolanach jakąś otwartą książkę.

- Co czytasz? - zapytałam, podchodząc, a ona pokazała mi okładkę. Było to coś o quidditchu.

- Czemu wszyscy tak bardzo ekscytują się tym sportem? - zdziwiłam się, a Ginny zaczęła wymieniać mi co lubi w tym sporcie, a następnie tłumaczyć zasady i tego typu rzeczy. Oczy jej błyszczały i było widać, że naprawdę uwielbia ten sport. Wtedy pierwszy raz w życiu uczestniczyłam w przyjemnej konwersacji na temat quidditcha.

Spędziłam z siostrą Rona cały dzień i okazała się naprawdę fajna. Była cierpliwa i zabawna, ale potrafiła postawić na swoim i w razie potrzeby się kłócić. Cytując pewną książkę, można by powiedzieć, że jej charakter był równie płomienisty, jak jej włosy i jak dla mnie, była to ogromna zaleta. Tamten świat potrzebował pewnych siebie kobiet, nawet, jeśli wtedy były jeszcze dziewczynkami ekscytującymi się sportem polegającym na lataniu na miotłach.

~~

Życie w Norze bardzo różniło się od mojego codziennego, ale i tak mi się podobało. Nao jakimś cudem zaprzyjaźnił się z Parszywkiem, ale okazywał to w bardzo dziwny sposób, na przykład przynosząc mu szczury, które upolował. Było to dla mnie trochę creepy, ale koty to koty.

Weasleyowie zdawali się mnie lubić, może jedynie pani Weasley rzucała mi czasami krzywe spojrzenia. Fred też chyba coś do mnie miał, bo wybuchnął mi cukierka w twarz. Dwie godziny wygrzebywałam jego nadzienie z brwi.

Harry'ego za to uwielbiali wszyscy, a zwłaszcza pan Weasley, który co chwilę dopytywał go o jakieś mugolskie rzeczy. Widać było, że Harry'emu bardzo się tam podobało, co z kolei sprawiało, że ja byłam jeszcze szczęśliwsza. Uwielbiałam patrzeć na szczęście innych ludzi (chyba że ich nie lubiłam).

Pewnego dnia wszyscy dostaliśmy listy z Hogwartu. Wtedy też Ginny upuściła miskę z owsianką na widok Harry'ego, a ja kryłam ją, kiedy nurkowała po nią pod stół, jednak Harry zdawał się tego nie zauważyć. Był naprawdę kochany, ale czasami troszeczkę ślepy i może przygłupi.

Czytając listę książek, które będą nam potrzebne, wbrew sobie zaczęłam wyobrażać sobie, jak wygląda nowy nauczyciel obrony przed czarną magią, a może nauczycielka. Już otworzyłam usta, żeby to skomentować, kiedy odezwał się Fred.

- Tobie też napisali, żebyś kupił te wszystkie książki Lockharta! - zawołał do Harry'ego. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego krzyczy. - Nowy nauczyciel obrony przed czarną magią musi być jego fanem... Założę się, że to czarownica.

Zaśmiałam się cicho na tą uwagę, a Fred zaczął grzebać w marmoladzie, uchwycając uprzednio karcące spojrzenie swojej matki. Wtedy zaczęłam się zastanawiać, czemu zawsze się z wszystkiego śmieję, albo dramatyzuję, a chwilę później uznałam, że za dużo myślę, co sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tak jest. W tamtym momencie zdałam sobie sprawę, dlaczego tak trudno jest mi się skupić na lekcjach. 

- Jeśli chcesz tą marmoladę, to po prostu zapytaj - powiedział do mnie Fred, przywracając mnie do rzeczywistości, a także uświadamiając mi, że cały ten czas intensywnie wpatrywałam się w słoik w jego dłoniach. Zrobiło mi się trochę głupio.

- Zamyśliłam się - bąknęłam i odwróciłam wzrok.

Na szczęście nikt oprócz Freda (chyba) nie zauważył mojej chwilowej odklejki, bo w tamtej chwili do kuchni wszedł Percy, siadając następnie na sowie, leżącej na wolnym krześle. Okazało się, że przyniosła list od Hermiony. Napisała w nim, że w przyszłą środę wybiera się na Pokątną i zaproponowała spotkanie.

- No cóż, to mi bardzo odpowiada, możemy pojechać i kupić wszystko, czego potrzebujecie - powiedziała pani Weasley.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 29, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Herbaciane Róże || siostra Malfoya • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz