1. Witam

636 17 1
                                    

– Witam, nazywam się Reginald Hargreeves. – przedstawił się siwowłosy mężczyzna, podając dłoń dwóm dziewczynką stojącym przed jego drewnianym biurkiem.

– Izabel Carter – odparła uprzejmie blondwłosa dziewczynka, odwzajemniając gest mężczyzny. Gdy ich dłonie się złączyły, zauważyła delikatny uśmiech na twarzy miliardera. – A to jest moja siostra Anabel Carter. — skinęła głową na trzynastolatkę wyglądającą niczym jej lustrzane odbicie.

Anabel posłała w stronę mężczyzny blady uśmiech, lecz nie podała ręki. Bała się...bała się, że zrobi mu krzywdę tak, jak rodzicom. Na tę myśl po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, którą natychmiast otarła.

– Dobrze, więc przejdźmy do rzeczy. Policja zawiadomiła mnie o tym co się dziś stało, ale chciałbym to usłyszeć od was, a najlepiej będzie, jeśli zademonstrujecie. Anabel mogłabyś? – podał dłoń dziewczynce, która niepewnie ją chwyciła.

Blondwłosa nów poczuła to przyjemne ciepło i uczucie siły rozchodzące się po całym ciele. Przyjemność jaką odczuwała była przeszywająca, uzależniająca. Jednak obraz potęgi przysłonił strach. Niczym oparzona puściła starca, który teraz wyglądał co najmniej dziesięć lat starzej. Ostatkami sił podszedł do Izabel, która położyła mu rękę na klatce piersiowej. Jak za sprawą magii zaczął wracać do normalności.

– Cóż to było...interesujące doświadczenie. – Oparł się o biurko, nie chcąc dać po sobie poznać, jak wpłynęła na niego demonstracja zdolności sióstr. – Grace! – Zawołał, a po chwili drzwi do gabinetu otworzyły się i weszła piękna, uśmiechnięta blondwłosa kobieta. – Zaprowadź naszych gości do wolnych pokoi. – Anabel spojrzała na niego zdezorientowana.

Mieli tu zamieszkać? Z obcymi ludźmi? Chociaż, jakie mają wyjście? Rodzice są w szpitalu, gdy wyjdą pewnie nie będą chcieli jej znać, Iza może mogła by wrócić, ale nie ona, nie po tym, co zrobiła.

– Dobrze. Chodźcie dziewczynki. – Podała im ręce.

– Spokojnie Grace jest robotem. – powiedział, uśmiechając się niezauważalnie.

Anabel pojrzała na Izabel, która ściskała dłoń kobiety. Z lekką nadzieją, podbiegła do nich i uczyniła to samo.

Nic nie poczuła. Wszystko było w porządku.

Szły przez dom rozmawiając. Grace powiedziała, że mogą nazywać ją mamą, a Reginalda tatą. Będzie to ciężkie bo w końcu rodzice żyją...chyba. Oznajmiła także, że mieszka jeszcze siódemka dzieci, lecz poznają ich dopiero jutro przy śniadaniu, i Pogo inteligentny szympans. Po kilku minutach drogi Grace zostawiła ich pod pokojami i odeszła, życząc dobrej nocy.

– No to dobranoc. – Gdy usłyszała odpowiedź Izabeli, wzięła głęboki wdech i weszła do pokoju.

Zobaczyła wszechstronne pomieszczenie zachowane w odcieniach bieli i błękitu. Po lewej stronie znajdowało się łóżko, obok którego stała mała szafka nocna. W nogach łóżka stała duża, biała komoda. Po prawej stronie pod oknem znajdowało się biurko z ruchomym fotelem i szafa. Ubrała piżamę, którą znalazła na komodzie i poszła spać.

Hejo

Jest tu ktoś?

Rozdziały będą się pojawiały w poniedziałek, środę i piątek.

Deadly Love / Five Hargreeves/ DO POPRAWY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz