13. Dobra Jesteś

233 10 1
                                    

Obudziła się w swoim łóżku, z potwornym bólem głowy. Zaczęły do niej dochodzić wspomnienia wczorajszej nocy. Pamiętała wszystko od wizyty na poddaszu do zaśnięcia w ramionach Fiva. Potem czuła tylko oddech chłopaka na swojej skórze, plecy stykające się z miękkim materacem i ciepło kołdry.

Na samo wspomnienie płakania w ramionach zielonookiego zrobiło się jej wstyd. Zwykle nie okazywała słabości publicznie. Zwierzała się tylko Izabel i Susan swojej przyjaciółce, ale tym razem było inaczej; cierpiała przez Izabel, Suzan prawdopodobnie nie chce jej znać. Musiała się komuś wygadać, a Pięć miał czas i chęci by słuchać. To była zwykła chwilą słabości coś co nie powinno się nigdy wydarzyć, a dzieje się coraz częściej. Musi w końcu wziąść się w garść.

Sięgnęła mundurek, rękawiczki, które wsadziła do kieszeni marynarki i poszła do łazienki. Umyła twarz, ubrała się oraz związała włosy w warkocza. Gdy wychodziła natrafiła na Klausa oraz Diego. Podpierali ścianę, żywo rozmawiając.

- Loczek!

- Hej śnieżynko. - uśmiechnął się, odpychając od ściany. Anabel podbiegła i objęła chłopaka.

- Od dawna chciałam to zrobić. -wtulila się w zagłębienie szyi.

- Ale ty... Twoje moce... Ja... One... - zaczął się mieszać wywołując śmiech Eight.

- Zniknęły - odsunęła się. - wiem że kiedyś wrócą więc pragnę nacieszyć się wolnością póki mogę.

- To... Świetnie! - teraz to on ją przytulił. Mocno, jakby nie widzieli się wielki. - Martwiłem się gdy tak uciekłaś.

Mimo dwóch tygodni jakie spędziła w Academii zdążyła naprawdę polubić Klausa. Był dla niej jak brat i przyjaciel w jednym. On jako jeden z nielicznych wiedział o rodzicach. Łączyła ich jedna poważna sprawa - oboje bali się swoich mocy oraz tego co przynoszą. Jej - zło, smutek, śmierć. Jego - śmierć, głosy z zaświatów, wizję umarłych.

- Disculpe - wyszeptała. Nie musiał wiedzieć co powiedziała by zrozumieć sens jej słów.

- Khym Khym - odchrząknął nożownik. - Też tu jestem.

- No tak, Diego. - zaśmiała się. Podeszła do chłopaka i objęła. Zdziwiony jej reakcją poprostu stał. On tylko o sobie przypomniał, a ta go tuli. Oddał przyjemność i poczuł się naprawdę dobrze. Eight dziewczyna niedostępna od tygodni przytulała go, zwyczajnie. Do jego nozdrzy doleciał jej zapach. Zapach kwiatów i czekolady.

***

Wszyscy siedzieli przy stole spożywając śniadanie. Jak zawsze panowała grobowa cisza. Anabel nie słyszała nawet widelaca odbijanego o talerz. W pewnym momencie Reginald wstał i powiedział:

- Jak potwierdziły badania zdolnoście numer Osiem chwilowo nie dają o sobie znać.W związku z zaistniałą sytuacją Eight oraz Nine będą uczestniczyły w popołudniowym treningu. Nic więcej nie musicie wiedzieć. - po tych słowach opuścił pomieszczenie.

Po skończonym posiłku udała się za Fivem do jego pokoju. Musiała wyjaśnić wczorajszą sytuację. Zapukała do drzwi. Gdy dostała odpowiedź weszła do środka.

- Posłuchaj...

- Taa. Wiem co chcesz powiedzieć. Nie musisz nic mówić. - powiedział nie odrywając nosa od notesu.

- Wiem, ale i tak muszę to powiedzieć. To co się wczoraj wydarzyło nie powinno mieć miejsca. Poprostu miałam chwilę słabości...możemy o tym zapomnieć?

- Yhym - przytaknął, wciąż nie obdarzając jej spojrzeniem - Coś jeszcze? Jestem zajęty.

- Nie, to wszystko.

Deadly Love / Five Hargreeves/ DO POPRAWY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz