19. Eight Słyszy Duchy?

165 8 3
                                    

Jeśli zastanawialiście się kiedykolwiek czym różni się zwyczajny mundurek od tego, tak zwanego " wyjściowego" wiedźcie że w przypadku Anabel do rękawów zostały doszyte czarne rękawiczki z guziczkami bez palców. Szczerze, pojęcia nie miała dlaczego, ale nie miała czasu ani ochoty się nad tym zastanawiać.

Maska.

– Właśnie, maska. – nieświadomie powtórzyła słowa dziwnego, wewnętrznego szeptu.

Zaczęła intensywne poszukiwania. Po sprawdzeniu piątej zaczęła się zastanawiać, po co komu tyle kieszeni w jednej marynarce? Gdy zaczynała trącić nadzieję, znalazła ją. Bez zastanowienia nałożyła na oczy. Dokładnie zawiązała buty i wybiegała na zewnątrz.

– Myślałem że zasnęłaś. – powiedział na przywitanie Klaus, wsiadając do czarnego minivana. Jednak Eight skupiła uwagę na spojrzeniu kierowanym w jej stronę.

– Taa. Izabel sądzi że chciałaś zabić Fiva. – odezwał się Ben zapinając pasy. – Nieźle się go uczepiła. Swoją drogą ostatnio jest jakaś inna. – wzruszył ramionami.

– A wy? – zapytała, choć bała uzyskać się odpowiedzi. – Też tak uważacie?

– Co?! Nie! – wykrzyczeli niemal jednocześnie. – My wiemy że nie zrobiłaś tego celowo. Wiesz o swoich mocach od niecałych dwóch miesięcy masz prawo na małe wpadki. – pocieszał ją skośnooki.

– Ale nie gdy kosztują one życiem niewinnych.

– Kocham Fiva, ale dupek z niego. Pewnie cię wkurzył i chciałaś mu dokopać. – wtrącił Loczek.

– Nie wiem za co to zrobiłam. Ostatnie uczucie jakie pamiętam to smutek, a nie wściekłość. – spuściła wzrok. – I jest jeszcze coś...

– Jesteśmy. – przerwał Reginald wysiadając z samochodu.

Wczodzac na dach Banku otoczonego przez wozy policyjne oraz dziesiątki gapiów, czuła się jak włamywać z tą różnicą że ona idzie ich powstrzymać. W życiu nie pomyślałaby że będzie powstrzymywać napady.

Luther gestem ręki pokazał, by zajęła się trzema zamaskowanymi zbirami, pakującymi pieniądze z sejfu. Skinęła i ruszyła we wskazanym kierunku. Niemalże bezszelestnie podeszła najbliższego od tyłu, podduszajac. Chciał krzyczeć, lecz przeszkodziła mu ręka na ustach. Gdy przestał się wiercić i jego omdlałe ciało osunęło się na białe kafelki zajęła się pozostałymi.

* * *

– Gdybym używała zdolności leżeliby martwi, a tak teraz siedzą w areszcie czekając na wyrok. – tłumaczyła się, stając przed Reginaldem.

– Skoro chciałeś moce z powrotem licz się z konsekwencjami. W trakcie misji powinnaś ich używać. I nie interesuje mnie czy by przeżyci czy też nie. Zrozumiano? – mówił spokojnie aczkolwiek stanowczo.

– Ale...

– Zrozumiałaś?

– Tak, ojcze. – spuściła wzrok.

– Świetnie. Wyjdź.

Zacisnęła usta w wąska linie, odwróciła na piecie i wyszła z gabinetu. – Co jest z nim nie tak? Jeszcze kilka godzin temu był znośny można nawet żec że miły, a teraz czepia się o drobiazgi. Albo jest w ciąży albo ma kryzys wieku średniego. – pomyślała.

Albo coś kombinuję.

Ponownie usłyszała głos w głowie. Przyspieszywszy kroku skierowała się do jednego z pokoi wiedząc że spotka nierozłączny duet.

Jak opazona wbiegła do środka, opierać się o drzwi. Bracia posłali jej zdziwione spojrzenia, a ona dopiero odkryła że Klaus stoi bez koszulki.

– Yyy... Cokolwiek robicie, przestańcie. – powiedział nieco skrępowana. – Nie żeby coś, ale wiedząc co wiem wygląda to trochę dziwnie.

– Nie wyobrażaj sobie niewiadomo czego. Poprostu ubieram coś wygodniejszego. Też mogłabyś się przebrać.

– Przyszłaś snuć dziwne teorie czy podziwiać klatę Kluchy? – Ben przekręcił oczami.

– Chciałeś powiedzieć, niezłą klatę. – poprawiła go czym wywołała uśmiech u Klausa. – Ale nie, nie o to chodzi. Ja i Five przed tym całym atakiem odkryliśmy coś dziwnego.

– Co takiego?

* Gabinet *

Reginald siedział ze słuchawkami na uszach i dokładnie przysłuchiwał się rozmowie prowadzonej przez trójkę nastolatków.

Wystarczo być miłym, następnie wrednym i oschłym. Resztę załatwił nowy mundurek, a raczej guziczki w rękawiczkach.

– Jestem zajęty. – rzucił, notując każde wypowiedziane słowo.

– Chodzi o Piątego. – powiedział Pogo.

* * *

– Czyli co? Ty i Śpiąca Królewna macie wspólną świadomość? – upewnił się Klaus posyłając jej niepewne spojrzenie. – Wspułczyje. Wiesz o czym myslą nastoletni chłopcy? – zapytał przez co dostał z łokcia od brata.

– Jest coś jeszcze. Od tego całego incydentu słyszę głosy.

– Głosy?

– Ben, wiem jak to brzmi, ale nie wymyśliłam sobie tego. Słyszę szept. Czy ja zwariowałam? – odsunęła się na podłogę, łapiąc za głowę.

– Też je słyszałem. – powiedział cicho Loczek. – Zawsze gdy przychodziły. Gdy zamykał mnie w kaplicy. W ciemnej, zimnej kaplicy samego z Nimi. – trzęsącymi się dłońmi podpalił skręta wyciągniętego z szuflady. Dziewczyna była lekko zdziwiona. Nie przypuszczała że pali. Bynajmniej przy niej.

– Czyli uważasz że nasza Eight słyszy duchy? – Klaus wypuścił kłębek dymu. – I odłuż to świństwo. – wyrwał mu używkę, czym wywołał przeciągły jęk niezadowolenia.

– To się nie trzyma kupy. Dlaczego miałabym mieć coś wspólnego z duchami? Co wspólnego z tym wszystkim ma Five? I dlaczego on do cholery czuje to co ja? Zwariuje. – jęknęła żałośnie, wsuwając ręce we włosy i zaciskajac je w pięść.

Numer Dziewięć pilnie potrzebna w sali szpitalnej. Powtarzam. Numer Dziewięć potrzebna w sali szpitalnej. – rozległ się głos z głośników.

– Five! – krzyknęła przerażona. Momentalnie zerwała się z miejsca i ruszyła we wskazanym kierunku.

Gdy dotarła zobaczyła Reginalda trzymającego rzucajacącego się zielonookiego, Grace wstrzykują coś do kroplówkę oraz Izabel trzymającą jego dłoń.

W pewnym momencie zaczęła się unosić, a oczy do tej pory zamknięte, otworzyły się świecąc żółtym blaskiem.

Rozdział później niż zazwyczaj, ale jednak jest.

Jak sądzicie dlaczego nasza Bel słyszy głosy? Jestem serio ciekawa waszych teorii. Piszcie w komentarzach, a ja was żegnam.

Do zobaczenia w Poniedziałek.

Deadly Love / Five Hargreeves/ DO POPRAWY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz