Biegła przed siebie nawet nie patrząc gdzie. Cały jej widok przysłaniały łzy lecące po policzkach. Już dawno przestała je ocierać. Myślała tylko o rodzicach, o tym co im zrobiła. W pewnym momencie potknęła się i poczuła przeszywający ból w kostce. Gdy uniosła głowę napotkała zatroskane spojrzenia przechodniów, zignorowała je, tak jak bolącą części ciała i ruszyła dalej.
Po jakimś czasie doszła do zaułku odizolowanego od ciekawskich oczu. Oparła się o ścianę próbując unormować oddech. Rękawem bluzy wytarła mokre od łez policzki. Wzięła kilka głębokich oddechów i uspokoiła się. Jednak spokój nie trwał długo, gdyż zobaczyła mężczyznę idących w jej kierunku. Wyprostowawszy się ruszyła ku wyjściu. Powstrzymały ją w tym wielkie, łapska oplatające ramię.
– A ty gdzie się wybierasz? – zapytał. Czuć było od niego alkoholem zwieszanym z potem. Zaciągnął dziewczynę na ciemny koniec uliczki i przycisnął ją swoim ciałem do ściany.
– Puszczaj! – szarpała się, ale bezskutecznie – uścisk był zbyt silny. – Pomocy! Pom... – poczuła dłoń na ustach, a następnie ciepło rozchodzące się po jej ciele. Stopniowo wchłaniała jego energię.
– Teraz powoli zabiorę rękę, a ty będziesz cicho rozumiesz?
Skinęła głową. Nie chciała zrobić mu krzywdy. Zabrał rękę. Ale wolność nie trwała długo. Mężczyzna chwycił jej dłonie i uniósł do góry. Była bezbronna, nie mogła nic zrobić. On zaczął się o nią ocierać. Jego oddech przyśpieszył, a ona powstrzymywała wymioty, gdy poczuła ostry zapach alkoholu. Swoją wolną rękę wsunął pod bluzę dotykając przez bokserkę jej brzucha. Czuła obrzydzenie do niego jaki i do siebie.
– Puszczaj! – krzyknęła. Zaczęła się wiercić, wyrywać i nic. Narastała w niej złość. Gdy zaczął odpinać spodnie, nie wytrzymała. W jej oczach przybrały odcień krwi. Poczuła nieludzką siłę. Odepchnęła mężczyznę.
– Hej, spokojnie. Nie będzie bolało. – uśmiechnął się pokazując krzywę zęby. Zaczął podchodzić.
Eight nie wytrzymała. Wściekłość przejęła kontrolę. Poczuła ciepło w całym ciele. Coś się stało. Zaczęła się unosić, a cała jej energia i złość dosłownie eksplodowały. Siła wybuchu była tak duża, że Anabel wraz z mężczyzną polecieli na przeciwległe ściany uderzając o nią głową.
*** akademia osiem godzin później***
–Wzywałeś ojcze.
– Tak. Numer Osiem wybiegła z tego gabinetu osiem godzin temu i do tej pory nie wróciła. Przegapiła zajęcia oraz poranny trening. – mówił, jakby rozmawiał o pogodzie. – Twoim zadaniem jest ją odnaleźć. Weź do pomocy numer Dwa i Pięć. – Luther skinąwszy głową opuścił pomieszczenie.
Nie minęło wiele czasu, a znalazł Fiva bijącego się z Diego. Przekręcił oczami na ten widok.
– Możecie mnie wysłuchać? Zabijać będziecie się potem. – zapytał spokojnie.
– Zależy co masz do powiedzenia. – powiedział Pięć schodząc z Diega.
– Chodzi o Eight. Kilka godzin temu uciekła. Zanim zapytacie, mamy ją znaleźć. – wyjaśnił.
– To na co czekamy? – tym razem odezwał się nożownik. Spojrzeli po sobie i wyszli z akademii.
CZYTASZ
Deadly Love / Five Hargreeves/ DO POPRAWY
FanfikceOd razu zaznaczę, iż tę książkę pisałam dość dawno i zawiera ona niewyobrażalną ilość błędów! Tak, zdaje sobie z tego sprawę. Naprawdę! Kiedyś wezmę się za poprawianie jej, jednakże na pewno nie stanie się to w najbliższym czasie. Rozdział z * ozc...