5.Rodzice

241 13 0
                                    

Przez tydzień nic się nie zmieniło. Wciąż nie było wieści o rodzicach, jakby tego było mało siostrom zabroniono ich odwiedzać. Anabel nadel nie miała kontroli nad mocami, a co za tym idzie musiała nosić rękawiczki oraz ograniczać kontakt fizyczny.

Znów wcześnie wstała. Ubrała czarne dżinsy z dziurami na kolanach oraz tego samego koloru bluzę z kapturem, włosy zaplotła w luźnego warkocza i zeszłam na dół. W kuchni jak co rano zrobiła kawę i wyjątkowo herbatę. Siadła do stołu. Kilka minut później usłyszała charakterystyczne puf i zobaczyła Fiva. Wziął swój napój i usiadł naprzeciwko.

- Dzień dobry. - powiedziała z uśmiechem.

- Dzień dobry.

Fiva nie znała dobrze. Właściwie...nic o nim nie wiedziała. Widywali się tylko rano. Najdłuższa rozmowa trwała pięć minut, ale jej to nie przeszkadzało. Było nawet na rękę. Nie chciała opowiadać o sobie.

- Dobra, ja muszę iść. - oznajmiła wstawiając kubek do zlewu. - Tata chciał mnie widzieć. - wyjaśniła widząc pytające spojrzenie chłopaka.

***

- Wejdźcie. - usłyszały pozwolenie i weszły. Zobaczyła Reginalda stojącego za biurkiem. - Siądźcie. - wskazał na dwa krzesła naprzeciwko biurka. Posłusznie zajęły wskazane miejsca.

- Coś się stało? - zapytała Izabel.

- Tak. - odpowiedział. Anabel już wiedziała o co chodzi. Wiedziałam i spodziewała się najgorszego. - Wasi rodzice nie przeżyli. Wczorajszej nocy doszło do zatrzymania akcji serca. - mówił głosem wypranym z emocji. - W zaistniałej sytuacji jestem zmuszony przejąć nad wami opiekę. - kontynuował.

Anabel czuła jak jej serce rozpada się na milion kawałków. Po policzkach zaczęły lecieć łzy, których nawet nie próbowała powstrzymywać. Nie wytrzymała i wybiegła z pomieszczenia, a następnie akademii...

Deadly Love / Five Hargreeves/ DO POPRAWY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz