Anabel obudził upadek, a dokładniej - jej upadek z łóżka. Zaspana wyplątała się z kołdry i chwiejnym krokiem podeszła do szafy. Wyciągnęła mundurek oraz brązowe rękawiczki Westchnęła ciężko i skierowała się do łazienki.
Zawinięta w czarny, miękki ręcznik wyszła z pod prysznica. Gdy spojrzała w swoje lustrzane odbicie przeraziła się. Wyglądała bladziej niż zazwyczaj, a zakrwione, podkrążone oczy zdecydowanie nie dodawały jej uroku. Widocznie nieprzespana noc zrobiła swoje.
Ubrana oraz odświeżona zeszła na śniadanie. Nie trwało ono długo, więc po czterdziestu minutach każdy skierował się w swoją stronę. Anabel jako, że była wyjątkowo niewyspana zeszła do kuchni. Nastawiła czajnik, zasypała kubek kawą i czekała.
– Hej. – odezwał się znajomy głos. Przestraszona aż podskoczyła. – Nie przyszłaś dziś.
Dziewczyna odwróciła się w stronę rozmówcy. Five wbijał w nią spojrzenie swoich zielonych tęczówek.
– A na co liczyłeś? – warknęła. – Niech ta woda szybciej się gotuję. – pomyślała.
– Co ci takiego zrobiłem? – zapytał, a Eight przewróciła oczami.
– Domyśl się. – prychnęła, wyłączając gaz i zalewając kubek. Wzięła napój, a następnie bez słowa wyszła.
Oszołomiony Five stał w kuchni zastanawiając się co się właśnie wydarzyło? On się tak łatwo nie podda.
***
Czytała książkę, popijając kawę, gdy do jej pokoju ktoś wszedł.
– Five, jeśli to ty wyjdź. – rzuciła, nie odrywając wzroku od książki. Naprawdę nie miała ochoty na jego towarzystwo.
– Anabel, ojciec cię wzywa. – odezwał się Pogo. Dziewczyna skinęła, odłożyła książkę i wyszła.
Ojciec wraz z Izabel czekali na nią przed gabinetem. – Za mną. – rzucił ruszając w tylko sobie znanym kierunku.
Droga nie zajęła wiele czasu, więc po chwili znajdowali się w dużym pomieszczeniu pokrytym białą pianką wygłuszającą. Nie było tu nic prócz aparatury medycznej, lustra oraz nieznanych jej drzwi.
– Będę dokładniej badał wasze moce. Może nawet zaczniecie je kontrolować. – Reginald posłał znaczące spojrzenie Eight, jednak ta nie zareagowała na to w żaden sposób. W końcu, kto w niecałe dwa tygodnie nauczył by się kontrolować taki dar? – Róbcie co wam powiem. – rzucił i poszedł w stronę drzwi.
Takim sposobem białowłosa została sam na sam z siostrą. Siostrą, która prawdopodobnie obwinia ją o śmierć matki i ojca.
– Izabel, ja...
– Nic nie mów. – przerwała jej. – Nie mam ochoty na rozmowę. Szczególnie z Tobą.
Anabel nie udawała, że nie zabolały ją słowa bliźniaczki, bo zabolały cholernie. Zawsze były nierozłączne, a teraz niemal czuły ścianę między sobą. A przecież rodzina powinna się wspierać podczas tragedii, prawda?
Z zamyślenia wyrwał ją Pogo, wchodzący do pokoju. Ciągnął ze sobą mały, metalowy stolik na kółkach. Na blacie znajdowało się coś przykryte płachtą. Widząc, że Anabel mu się przygląda, jego kąciki ust powędrowały do góry tworząc współczujący uśmiech. Pociągnął za biały materiał i ich oczom ukazała się znajoma klatka, lecz w jej wnętrzu nie znajdowały się myszki, a królik. Biały, króliczek z dużymi czarnymi oczkami.
Eight wiedział co to oznacza, wiedziała co będzie musiała zrobić. Wiedziała i tak strasznie tego nie chciała. Kto normalny chciałby skrzywdzić bezbronną istotę?!
– Numerze Osiem, wiesz co powinnaś... – w sali rozległ się głos Reginalda.
– Nie! – przerwała mu – Nie zrobię tego! To niewinna istota! Wiesz ze nie dam rady się opanować! Wiesz to doskonałe, a jednak i tak każesz mi to robić. – do jej oczu cisnęły się łzy, które usilnie próbowała powstrzymać.
– Świetnie, masz zatem motywację, by nad sobą zapanować. – odparł zimnym tonem głosu. – Zaczynaj.
Przełknęła narastającą gulę w gardle i ruszyła w stronę zwierzaka. Nie ściągając rękawiczki podrapała go za uchem, ze smutkiem obserwując jak przechyla główkę. Walcząc z łzami wyszeptała:
– Nie skrzywdzę cię... Obiecuję.
Wiedziała, że prawdopodobnie nie dotrzyma obietnicy, a jednak ją złożyła. Nie żeby uspokoić stworzenie przed nią, tylko siebie i swoje myśli. Myśli krążące wokół wszystkich myszek jakie skrzywdziła, wokół faceta z zaułku... oraz Fiva, na którego napadła.
Ściągnęła materiał okalający jej skórę i wyciągnęła dłoń w kierunku królika. Nie uciekał, wręcz przeciwnie - przybliżył się. Może wierzył jej słowom, a może po prostu, chciał być głaskanym.
Gdy skóra Anabel weszła w reakcje z małym ciałkiem nie poczuła przyjemnego ciepła rozchodzącego się po wszystkich nerwach od stóp do głowy. Nie. Nie poczuła zupełnie nic. Towarzyszyła jej wyłącznie pustka. Ponownie przyłożyła rękę do skóry królika, ale efekt był ten sam.
Odsunęła się, podchodząc do kamery nad drzwiami. Wiedziała, że Ojciec wszystko widzi i nagrywa.
– Nie mogę... jakbym nie wyczuwała jego Energi, a przecież to niemożliwe, on żyje. – mówiła przestraszona.
Wiedziała że powinna się cieszyć, w końcu nie zrobiła nic nikomu, lecz to było gorsze. Gorszy od szczęścia był strach. Anabel nie rozumiała dlaczego straciła moc, ale czuła że gdy już wróci to ze zdwojoną siłą...
CZYTASZ
Deadly Love / Five Hargreeves/ DO POPRAWY
FanfictionOd razu zaznaczę, iż tę książkę pisałam dość dawno i zawiera ona niewyobrażalną ilość błędów! Tak, zdaje sobie z tego sprawę. Naprawdę! Kiedyś wezmę się za poprawianie jej, jednakże na pewno nie stanie się to w najbliższym czasie. Rozdział z * ozc...