Znów siedziała w izolatce. Znów została sama. Znów nie wiedziała co robić.
Five ty jebany idioto.
— Zakochany jebany idioto. —
– Boże skończ już z tym! Jest tak zakochany, że wpakował mnie do celi. On...
— Chce tylko zauważyć, że on także siedzi. Poza tym nie On ciebie tutaj zamknął tylko staruszek. —
Nawet głos w mojej głowie jest przeciw mnie.
— Przypominam, że słyszę twoje myśli. I nie jestem po niczyjej stronie, poprostu gdybyście się tak nie darli i chamowali język siedziałbyś właśnie w swoim pokoju zastanawiając się dlaczego to zrobił. A tak to jesteś ze mną i odbywamy typową rozmowę. —
– O ile gadanie z dziwnym głosem jest normalne. – parsknęła, opierając głowę o miękką ścianę.
Nie mogła nie przyznać jej (?) racji. Po tym jak Piąty ją pocałował zaczęły się krzyki. Izabell zaczęła wrzeszczeć coś w stylu jak mogłeś?Niektórzy stali jak wmorowani, a jeszcze inni byli szczęśliwi. Jednym słowem rozpoczął się haos. Przyszedł Reginald i nie patrząc na nic wysłał ich dwójkę do izolatek sądząc, że to oni wszystko zaczęli. W pewnym sensie była to prawda, lecz kto właściwie kazał pozostałym przyjść i wtykać nos w nie swoje sprawy? Anabell zdarzyła ich pokochać, no ale kurde wszystko na swoje granice! Czy w tym domu ktokolwiek zna pojęcie prywatności?
* * *
Five również siedział w celi. Z tą różnicą, że on rozumiał dlaczego. Zdawał sobie sprawę z idiotyzmu całej sytuacji i tego co zrobił. No dobra z tego drugiego może nie, ale rozumiał burzę, którą wywołał.
Wpatrywał się w ciemność, gdy usłyszał ten dobrze znajomy głosik. Odrazu go poznał. Należał do Eight.
– Jak tak dalej pójdzie zamieszkam w ten izolatce! Sypiam tu częściej niż we własnym pokoju!
Parskał na jej słowa. Gdy ojciec ich zamykał żaden z nich nie zwracał uwagi gdzie trafia. Dlatego też nie zauwarzyli, że nocują obok siebie.
– Zamknij się! Ten pieprzony idiota pozwala sobie na zbyt wiele i jeśli myśli, że będę to znosić to się...
Urwała, a zielonooki przysunął się bliżej ściany. Może nie powinien podsłuchiwać ale czy miał jakieś wyjście? Tak czy inaczej wszystko usłyszy.
– W dzieciństwo chyba spadłaś z kołyski. – usłyszał jej zdenerwowany ton. – To powiedz dlaczego do cholery to zrobił?!
Uśmiech spełzł z jego twarzy. Może powinien jej wyjaśnić, ale dlaczego miała by go teraz wysłuchać... Chociaż teraz nie ma wyjścia. Ma do wyboru albo to, albo rozmowę ze sobą.
* * *
– Nie miałem wyjścia. Poprostu gdy jesteś blisko nie mogę się opanować twoja odległość mnie boli. Gdy jesteś daleko jest jeszcze gorzej. Wtedy codziennie umieram od środka. Odbija mi.
Słuchała jego nagłego wywodu z niedowierzniem. Z jednej strony chciała by przestał i pozwolił jej die złościć, a z drugiej pragnęła poznać prawdę. Chciała mu wybaczyć. I gdy już miała coś powiedzieć on kontynuował.
– Nie wiesz jak to jest gdy bez drugiej osoby usychasz. Nie wiesz jak to jest gdy jesteś blisko, a i tak cierpisz. Nie rozumiesz co czuje za każdym razem gdy na ciebej patrzę. Pojęcia nie mam czy to zasługa więzi, czy czegoś innego, ale tak poprostu jest. Nic na to nie poradzę. Może... Może gdybym cie wtedy nie znalazł, gdybym nie przyszedł to tego jebanego pokoju, gdybym poprostu cię unikał byłoby inaczej. Oszczędziło by to zachodu wszystkim. – usłyszała jak westchnął.
W pewnym sensie miał rację i oboje to rozumieli, lecz było coś jeszcze...
* * *
– Może... Ale gdybyś mnie nie znalazł najzwyczajniej zginęłabym w tym zapchlonym zaułku. Umarłabym z ogramnym poczuciem winy, skłucona z siostrą i bez... Rodziny, Five.
Słuchał jej słów, zmian głosu i każdej przerwy na oddech. Słuchał, żałując, że nie może jej przytulić, dotchnął czy chociaż zobaczyć.
– Wiesz, że teoretycznie dalej się winisz i Izabell wciąż ma cię za morderczynię? – zapytał z ironią. Musiał zmienić temat, albo przynajmniej oddalić się od poprzedniego. Zaraz zacząłby się zwierzać lub tłumaczyć, a tego zwyczajnie nie lubił.
– Dzięki! – parsknęła.
– Taka prawda, Śnieżynko. – odparł z uśmiechem. Naprawdę potrzebował tej rozmowy... Oboje potrzebowali.
Ok. Z góry chcę prosić o wybaczenie tej nieobecności. Poza tym rozdziały mogą pojawiać się nie regularnie, ale poprostu mam zarąbiście mało czasu ( choć pod koniec roku szkolnego powinno być przeciwnie). Jesli ktokolwiek w ogóle czekał na kontynuację to dziękuję i gratuluję! Bo jeśli mam być szczera sama nie liczyłam na ciąg dalszy, ale jak widać jestem z powrotem.
Dzięki za wysłuchanie. Ja was żegnam, do zobaczenia!
CZYTASZ
Deadly Love / Five Hargreeves/ DO POPRAWY
FanfictionOd razu zaznaczę, iż tę książkę pisałam dość dawno i zawiera ona niewyobrażalną ilość błędów! Tak, zdaje sobie z tego sprawę. Naprawdę! Kiedyś wezmę się za poprawianie jej, jednakże na pewno nie stanie się to w najbliższym czasie. Rozdział z * ozc...