5. Zamilcz

4.6K 65 0
                                    

***

Piątek

Amelia, 15:00

- Widziałaś gdzieś moje szpilki?! - krzyknęłam do dziewczyny, która kręciła się po moim domu. - Louise!

- Idę! - rzuciła i weszła do mojego pokoju. - Co trzeba?

- Szpilki?! 

- Masz je na nogach - zaśmiała się, a ja spojrzałam w dół i faktycznie tam były. - Co Ty taka zestresowana? Wyluzuj!

- Nie denerwuj mnie - burknęłam. 

- Wiem, że to nie Twoje klimaty, ale to tylko jeden wieczór - powiedziała z uśmiechem.

- Może i o jeden za dużo - odparłam poprawiając włosy. 

Ubrałam kremową sukienkę z koronkowymi rękawami. Na dole była lekko rozkloszowana i dłuższa niż zazwyczaj. Makijaż zrobiłam delikatny i pofalowałam włosy. Dobrze się czułam w tym stroju. Nie rzucałam się w oczy i w sumie na tym mi zależało najbardziej.

Neil, 15:30

- Jestem Louise - podała mi rękę. - A Ty pewnie jesteś... Neil, ale się odstrzeliłeś - zmierzyła mnie całego ze zdziwieniem. - Wejdź, Amy już kończy.

- Pomagasz jej się stroić? - spytałem wchodząc do środka. 

- Nie, sprzątam - powiedziała ironicznie, na co się zaśmiałem. - Powiem Ci, że wygląda zjawiskowo.

- Wierzę na słowo - odparłem czując wzrok dziewczyny na sobie. - Tak właściwie to... - nie dokończyłem, bo zobaczyłem ją schodzącą ze schodów. Wyglądała zajebiście. Znam ją tyle lat, a jeszcze nie widziałem jej w takiej odsłonie. 

- Ładnie to tak wpuszczać obcych do domu? - powiedziała do swojej przyjaciółki, po czym zwróciła się do mnie - Możemy już iść.

- Jasne - uśmiechnąłem się. - Pięknie wyglądasz - powiedziałem patrząc na nią z zachwytem.

- Dziękuję, Ty też całkiem nieźle - puściła mi oczko.

- Ciebie gdzieś podwieźć? - spytałem Louise. 

- Nie, mieszkam niedaleko - odparła kierując się do wyjścia. - Ale z Niego ciacho... - szepnęła do Amelii, ale udało mi się to usłyszeć. - Miłego wieczoru!

- Więc jaką obieramy strategię? - spytała, gdy już siedzieliśmy w samochodzie.

- Moi rodzice o Ciebie ostatnio pytali - zacząłem, a ona spojrzała na mnie zdziwiona. - Myślą, że dalej się przyjaźnimy, więc tego się trzymajmy.

- W takim razie przedstawienie czas zacząć - odparła z uśmiechem.

16:45

- Jak miło Cię znowu widzieć, Amelio - powiedziała moja mama przytulając ją, co odwzajemniła. 

- Ja również się cieszę - uśmiechnęła się.

- Dobry wieczór - odparł mój ojciec całując jej dłoń. - Chodźcie do stołu. 

- Powiedz nam, kochanie, co u Ciebie słychać? Tyle czasu się nie widzieliśmy - powiedziała moja mama. 

- Czasem jest lepiej, a czasem gorzej, jak to bywa w dorosłym życiu. Jakiś czas temu miałam egzamin na studiach i zaliczyłam semestr - odpowiedziała. 

- Studiujesz dziennikarstwo o ile się nie mylę? - zapytał mój ojciec, a ona skinęła głową na tak. - Bardzo fajny kierunek, do Ciebie idealnie pasuje. Cieszymy się, że jesteś zadowolona, i że robisz to, co sprawia Ci radość.

17:00

- Dobry wieczór, państwu - zaczął mój tata. - Dla tych, którzy mnie nie znają - jestem Michael Brown, a to moja żona Lucy. Oboje jesteśmy ogromnie wdzięczni za przybycie... 

No i tak trwało przemówienie, najpierw mojego ojca, później mojej matki. Oczywiście, jako że od niedawna też jestem członkiem firmy, zostałem poproszony o powiedzenie paru słów. Większość czasu spędziłem na rozmowie z Amelią. Bardzo dziwiło mnie to, że tak otwarcie i bez skrępowania potrafiła ze mną rozmawiać, bo wcześniej prawie w ogóle nie gadaliśmy, przynajmniej od dłuższego czasu. Ale chyba niepotrzebnie jestem zdziwiony, w końcu to przyszła dziennikarka. Moi rodzice dyskutowali z innymi gośćmi, więc mieliśmy trochę czasu dla siebie. Wiem, że od zawsze ją lubili, kiedyś jak byliśmy młodsi często u nas bywała, czułem jakby była moją rodziną.

- W sumie nie jest tu tak tragicznie - powiedziała.

- Mówiłem, że będzie dobrze - odparłem. - Nie wiem czego się bałaś, ale cieszę się, że dałaś radę, i że jesteś tu ze mną.

- Wiem, że to wiele dla Ciebie znaczy, a w końcu przyjaciele muszą sobie pomagać - uśmiechnęła się.

Przyjaciele...

- Chodź do łazienki - pociągnęła mnie za rękę. 

- Amelia... Nie możemy tu tego robić - powiedziałem, gdy przeciskaliśmy się przez tłum.

- Zamilcz - spojrzała na mnie znacząco, na co się zamknąłem. 

- Seksownie wyglądasz w tym garniturze - szepnęła mi do ucha, gdy już byliśmy w kabinie. - Ale jeszcze lepiej wyglądasz bez niego.

- W takim razie go ściągnij - zacząłem luzować krawat, po czym wpiłem się w jej usta. Rozpięła mi koszulę i jeździła dłońmi po mojej klatce piersiowej. Zjechałem pocałunkami na jej szyję, w międzyczasie rozpinając spodnie. 

- Jesteś niemożliwa... - wyszeptałem podnosząc ją i po chwili dotykała plecami ściany. Wszedłem w nią i zacząłem wykonywać ruchy. Dotykałem jej pośladków jednocześnie całując ją namiętnie w usta tłumiąc jej jęki. 

- Lubię tę... uhh... adrenalinę - powiedziała zmachana wbijając paznokcie w mój kark. - Ktoś tu jest? 

- Co? - na chwilę zaprzestałem ruchów i przysłuchiwałem się. - Kurwa... Nie odzywaj się i nie rób mi problemów - spojrzałem na nią lekko zestresowany, a ona się cicho zaśmiała. 

Znając ją to raczej zaczęłaby swoją grę, ale chyba faktycznie zależało jej na tym, by nie narobić mi kłopotów i o dziwo posłuchała. Tkwiliśmy w niezmiennej pozycji, ona normowała swój oddech i patrzyła mi głęboko w oczy. To było przepiękne uczucie móc na nią patrzeć, móc się zatapiać w jej spojrzeniu. Usłyszeliśmy, że ktoś wychodzi, więc kontynuowaliśmy przerwaną czynność. Znów zacząłem się w niej poruszać przyspieszając trochę tempa.

- Neil... Jak ja kocham się z Tobą pieprzyć - wyszeptała łącząc nasze usta. 

22:00

- Padam z nóg - rzuciła płaszcz na podłogę i zdjęła szpilki. - Wejdziesz na chwilę?

- Chyba nie, idź się połóż, powinnaś odpocząć - powiedziałem chwytając za klamkę. 

- Może masz rację, w takim razie dobran... - przerwała, na co się odwróciłem w jej kierunku. 

- Wszystko okej? - spytałem, gdy zobaczyłem, że oparła się o ścianę. - Słabo Ci? Chcesz wody? 

- Nie... - wyszeptała łapiąc się za głowę. 

- Amelia... - podszedłem do niej, a ona w tym samym momencie osunęła się na mnie. 

Kurwa, to się nie dzieje naprawdę...

***

ZYSKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz