24. Słowa to nie wszystko

1.7K 38 0
                                    

***

Amelia

- Wiesz, nie daje mi spokoju to, co mówił wczoraj twój tata - powiedziałam zbierając talerze ze stołu. - To było naprawdę piękne. 

- No sam nie spodziewałem się takiego wyznania. Myślałem, że znam swoich rodziców, a tu taka niespodzianka - oboje się zaśmialiśmy. - Wiedziałem, że jest dobrym mówcą, ale kurde opowiadał o tym tak, jakby od dłuższego czasu miał to wyuczone na pamięć - uśmiechnął się kręcąc z niedowierzaniem głową.

- Ani razu się nie zająknął - potwierdziłam. - Musi bardzo kochać twoją mamę, wyglądają na mega szczęśliwych. 

- Od wczoraj już wiesz, dlaczego tak jest. Od początku korzystają z tej recepty na udany związek, którą zdradzili nam wczoraj. Codziennie ze sobą rozmawiają i mówią o swoich uczuciach. Śmieszą mnie wymówki typu: "my nie mamy tyle czasu, by ze sobą rozmawiać" albo "nawet nie możemy się spokojnie napić kawy, a co dopiero mówić o rozmowie", bo tu nie chodzi o to, by rozmawiać cały dzień, bo wystarczy zaledwie pięć minut. Chodzi o to, by te dwie osoby w ciągu całego dnia znalazły czas dla siebie i poświęciły go tylko i wyłącznie sobie - spojrzał na mnie uważnie. - Wiem, że nie powinienem naciskać czy coś, ale skoro jesteśmy już w tym temacie to... Nie będę ukrywać, że czuję się trochę dziwnie, bo w ogóle się na mnie nie otwierasz, nie mówisz o tym, co czujesz. Dlaczego tak jest? Przecież wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć - odparł podchodząc do mnie. 

Kurwa...

- Ja... - zaczęłam czując, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. - Ja nie wiem, Neil... 

- Hej, spokojnie - dotknął dłońmi moich policzków. - Nie oczekuję nie wiadomo jakich wyjaśnień, po prostu mówię o tym, co czuję i Ty też zacznij. A teraz musimy się zbierać - cmoknął mnie w czoło i wyszedł z domu, a ja po zabraniu swojej torby ruszyłam za nim. 

Neil miał mnie podrzucić do centrum handlowego, a sam miał pojechać do firmy załatwić ostatnie sprawy przed naszym jutrzejszym wyjazdem. Muszę kupić parę rzeczy, których potrzebujemy, a przy okazji umówiłam się z Louise, z którą nie widziałam się od kilku dni. Po zakupach poszłyśmy do naszej ulubionej kawiarni, w której często się spotykamy, by pogadać o wszystkim i o niczym. 

- Mieszkacie razem? - zapytała poruszając zabawnie brwiami. 

- Nie, no co Ty - prychnęłam. - Często u mnie bywa, dałam mu nawet klucze i jak ma ochotę to wpada. 

- Kumam - odparła biorąc kawałek ciasta czekoladowego do buzi. - Co jest, Amy? - już otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale mi przerwała. - I nie mów, że nic, przecież widzę - podniosłam wzrok znad filiżanki i spojrzałam na nią.

- Byliśmy wczoraj na kolacji u rodziców Neila i jego tata tak pięknie mówił o swojej żonie, o ich uczuciu i o tym, jak wytrzymują ze sobą tyle lat... 

- No i? Co w tym złego? To chyba dobrze - uśmiechnęła się zajadając ciasto. 

- No tak, ale Neil rano nawiązał do tego i zauważył, że nie okazuję Mu swoich emocji - mruknęłam grzebiąc widelcem w szarlotce. 

- No trudno tego nie zauważyć. Z Tobą, jak z dzieckiem - westchnęła. - Masz z tym problem, wiem o tym, ale w końcu go kochasz, no nie? A on kocha Ciebie i skoro tak jest to z nim porozmawiaj o tym co czujesz, bo inaczej nie będzie wiedział o co Ci chodzi, kobieto. Jak on ma niby to wiedzieć, skoro nic mu nie mówisz? Jako baby jesteśmy trudne i skomplikowane, a jednocześnie pragniemy być zrozumiane, ale my w ogóle nie ułatwiamy tego zadania facetom. Nawet nie staramy się im pomóc nas zrozumieć, a potem narzekamy. Usta nie służą tylko do robienia loda - wywróciła oczami, na co zmroziłam ją wzrokiem. 

- Masz rację, ale ja nie wiem, czy dam radę - spojrzałam na nią błagalnie. - Może ja się do tego wszystkiego nie nadaję? Mógłby mieć każdą... 

- Ale chce Ciebie - przerwała mi. - Weź się, kurwa, ogarnij i przestań się zadręczać. Jutro wyjeżdżacie, tak? - skinęłam głową. - Więc do roboty i to wykorzystaj. To dla was dobry moment, żeby pogadać i pobyć ze sobą. 

- Pewnie masz rację, a ja jak zwykle za bardzo analizuję i przesadzam - powiedziałam uśmiechając się delikatnie. 

Pod wieczór wróciłam do domu, w którym zastałam Neila siedzącego w salonie. Nie wiem, czy mnie usłyszał, bo robił coś w skupieniu na laptopie. Odstawiłam zakupy na podłogę i stanęłam obok Niego. 

- O, już wróciłaś - spojrzał na mnie z uśmiechem. - Nieźle się pewnie wymęczyłaś. 

- Trochę, ale przynajmniej wszystko kupiłam i teraz tylko zostaje się spakować - powiedziałam siadając na nim okrakiem i pocałowałam go czule w usta. 

- A to za co? - mruknął dotykając dłonią mojego policzka. 

- Za to, że jesteś - szepnęłam, a widząc jego zdziwioną minę ponownie musnęłam jego usta. Przyciągnął mnie bliżej do siebie, przez co dzieliły nas milimetry. Dłońmi błądził po moich plecach, aż zszedł nimi na pośladki. Ścisnął je, a ja jęknęłam mu w usta. Dotknęłam jego wybrzuszenia w spodniach, na co głośno westchnął. 

- Widzę, że dzisiaj bez gry wstępnej - powiedział niskim głosem, na co cała się spięłam. Rozpięłam jego rozporek i zsunęłam mu spodnie wraz z bokserkami. Nałożyłam prezerwatywę na jego penisa i podciągnęłam lekko swoją spódniczkę zdejmując przy tym majtki. Gwałtownie wpiłam się w jego usta, na co pogłębił pocałunek i wszedł we mnie całą długością. Trzymał swoje ręce to na mojej talii, to na moich pośladkach. Odchyliłam głowę w tył, by mógł swobodnie pieścić moją szyję i dekolt. 

- Jesteś taka piękna - mruknął zostawiając malinkę nad moim obojczykiem. - I jesteś moja - szepnął przygryzając płatek mojego ucha, na co przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Przyspieszył, na co zaczęłam głośniej jęczeć. Czułam, że jestem już na skraju, więc wbiłam paznokcie w jego kark przygryzając przy tym wargę. 

- Kocham Cię - usłyszałam jego głos, a ja wiedziałam, że chce bym na niego spojrzała. Zamiast tego pocałowałam go w usta, co odwzajemnił, ale niechętnie, jakby z rezygnacją i zawodem. 

- Chodźmy się spakować - powiedziałam wstając i poprawiając swoje ubranie, na co usłyszałam z jego strony ciche westchnienie. Poszłam w kierunku schodów, by zabrać torby z zakupami, które wcześniej tu odstawiłam i weszłam na górę prosto do mojego pokoju. Wyciągnęłam walizkę i zaczęłam pakować do niej przygotowane ubrania i inne rzeczy. 

- Pomogę Ci - usłyszałam jego głos za moimi plecami, na co odruchowo obróciłam się w jego stronę. - Spokojnie, to tylko ja - uśmiechnął się, co odwzajemniłam. 

- Neil... - mruknęłam, gdy wkładałam do torby jakieś przekąski. 

- Hm?

- Wiesz, że mam problem z okazywaniem emocji - powiedziałam nie patrząc w jego stronę. - I to nie tak, że nic nie czuję, po prostu o tym nie mówię, bo chyba nie umiem - szepnęłam. - Ale chciałabym umieć, bo zasługujesz na to, a ja... 

- Amelia, proszę Cię - ukucnął przy mnie dotykając mojego ramienia. - Wszystko rozumiem. Czasami jest mi przykro, że nie odwzajemniasz tego, co mówię, ale powiedziałem Ci już, że poczekam, aż będziesz gotowa. A teraz spójrz na mnie - poprosił, na co od razu podniosłam wzrok. - Słowa to nie wszystko, widzę co dla mnie robisz i to się liczy najbardziej, okej? - kiwnęłam głową na "tak" i się uśmiechnęłam. - Dobrze, a teraz dokończmy pakowanie i chodźmy spać, bo musimy jutro wcześnie wstać na samolot. 

- Robi się, szefie! - zasalutowałam z uśmiechem. 

***


ZYSKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz