15. Doceniam

2.2K 45 0
                                    

***

Amelia, 6:00

- Nie ma go... - burknęłam. - Louise, nie ma go! Dlaczego go nie ma?! Zawsze o tej porze jest w domu!

- Stara, jesteś pijana, c-chodź do d-domu - odparła chwiejąca się Louise.

- Ja nie jestem pijana! - krzyknęłam na nią. - Czuję się... świetnie, o kurwa... - przeklęłam, gdy prawie się potknęłam.

- W-wracajmy, przyjdziesz później... - wzięła mnie pod rękę i wyprowadziła na ulicę. 

Nie wiem, co mnie podkusiło, by do Niego pójść, ale na pewno alkohol miał na to ogromny wpływ. Może to dobrze, że go nie było? W sumie, co miałabym mu powiedzieć po pijaku? Ale ciekawi mnie, gdzie teraz jest...

Neil, 11:00, Nowy Jork

Podjechałem taksówką pod wskazany adres i zatrzymałem się przed małym domem z czerwonej cegły. Pewnie jest wynajmowany specjalnie dla gości, ale podoba mi się, że nie jest ogromny. Sam mam wielki dom i czuję się w nim... samotny, w dodatku mam więcej przestrzeni do myślenia, a tego nie chcę. Stanąłem przed drzwiami i zapukałem, po kilku sekundach pojawiła się przede mną drobna blondynka, może 20-letnia.

- Neil Brown? - spytała z uśmiechem.

- We własnej osobie - uśmiechnąłem się.

- Lily Williams - podała mi rękę, co odwzajemniłem. - Będę Twoją asystentką i też gosposią.

- Bardzo się cieszę - odparłem i wszedłem do środka. Nie powiem, wnętrze robiło duże wrażenie, było naprawdę piękne. W oczy rzucił mi się salon, który był połączony z kuchnią. Białe ściany z czarnymi i czerwonymi akcentami w postaci mebli i dużego dywanu tworzyły świetny klimat. Czuję, że pobyt tutaj dobrze mi zrobi.

- Chodź, tu będzie Twój pokój - wskazała ręką dla drzwi, gdy weszliśmy po schodach na piętro. - Masz tam łazienkę i garderobę, mój pokój jest na końcu korytarza na prawo.

- Okej, dziękuję - odparłem wchodząc do siebie.

- Wiesz, że dzisiaj wieczorem mamy spotkanie? - spytała zaa progu. 

- Tak, wszystko wiem - powiedziałem.

- Okej, w takim razie rozpakuj się i rozgość, a ja pójdę zrobić obiad - powiedziała i zamknęła drzwi.

Nie spodziewałem się, że będę miał asystentkę, ale może tutaj to tak działa. Wydaje się bardzo miła, więc większych problemów z nią nie będzie. Mam nadzieję, że jak na swój wiek jest pracowita, świadoma swojej pracy i odpowiedzialności, jaka na niej ciąży. Od razu zabrałem się za wyciąganie ubrań z walizki, przy okazji wziąłem prysznic po kilkugodzinnej podróży. Przebrałem się w czarne dresy i białą koszulkę z krótkim rękawem. Położyłem się na chwilę i zasnąłem. 

- Heej, Neil! Wstawaj! - usłyszałem kobiecy krzyk połączony ze śmiechem. - Obiad już jest! Chodź, bo wystygnie.

- O kurde... - wymamrotałem.

Dziwnie się czuję, bo żadna kobieta nigdy nie czekała na mnie z obiadem, oczywiście pomijając moją mamę. Spojrzałem na zegarek i było już po 15. No to niezłą drzemkę sobie uciąłem. Zszedłem na dół i dostrzegłem Lily tańczącą do jakiejś piosenki. Ciekawy widok.

- O już jesteś - odwróciła się w moją stronę zawstydzona. - Siadaj, mam nadzieję, że lubisz pieczonego kurczaka.

- Lubię - uśmiechnąłem się patrząc na tę małą istotkę krzątającą się po kuchni. 

- Chcesz coś do picia? - spytała wyjmując kurczaka z piekarnika.

- Może być woda - odpowiedziałem opadając wygodnie na krzesło. 

- Ćwiczysz? - zmierzyła mnie całego. - Masz fajnie wyrzeźbione ciało, na pewno długi czas zajęło Ci zbudowanie takiej sylwetki.

- No interesuję się sportem od małego, efekty tego zainteresowania są widoczne - odparłem dumnie.

- No i to jak - usiadła naprzeciwko mnie. - Smacznego! Jak lot? 

- W porządku, nie było żadnych komplikacji - powiedziałem zajadając się posiłkiem. 

- To świetnie, byłeś na pewno w Nowym Jorku? - spytała, ale bardziej zabrzmiało to jak stwierdzenie.

Kurde, ile ona gada, haha.

- Byłem, ale nie w tej dzielnicy - powiedziałem.

- A podoba Ci się tu? To jest raczej spokojna okolica - spojrzała na mnie z uśmiechem.

- Na pierwszy rzut oka jest całkiem fajnie, dom jest piękny. A Ty gdzie mieszkasz? - spytałem zaciekawiony.

- Na drugim końcu miasta - prychnęła. - Doceń, bo specjalnie dla Ciebie tu jestem. 

- Doceniam - zaśmiałem się rozumiejąc, że to ironia. - Tak właściwie, to dlaczego jesteś gosposią, nie mogli kogoś innego przysłać?

- Mogli, ale uznaliśmy z szefem, że tak będzie lepiej, umiem gotować, więc nie było sensu dodatkowo za kogoś płacić. Wiesz, nikt przynajmniej się nie kręci po domu - odparła patrząc na mnie z uśmiechem.

- No w sumie racja - uśmiechnąłem się.

I tak przegadaliśmy całe popołudnie, i powiem szczerze, że podobało mi się to. Z żadną dziewczyną tak długo nie rozmawiałem, ale ani trochę nie czułem się skrępowany. Raczej byłem zaskoczony tym jaka jest gadatliwa i otwarta, ale to wszystko szło na jej korzyść. 

Dochodziła godzina, w której mieliśmy się już zbierać. Ubrałem czarny garnitur i wziąłem swoją teczkę z dokumentami, natomiast Lily założyła kremową sukienkę, która sięgała jej do połowy ud i do tego jasne szpilki. Blond włosy opadające na jej ramiona i jej wiecznie śmiejące się oczy dodawały jej uroku. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do hotelu, a konkretniej do restauracji się w nim znajdującej, w której mieliśmy umówione spotkanie. 

22:00

- Patrz, nasze zdjęcia są już w Internecie - zaśmiała się wskazując na ekran telefonu. - Młody biznesman i jego atrakcyjna asystentka. Czy aby na pewno łączy ich tylko praca? - przeczytała tytuł jednego artykułu. 

- Sensacja od pierwszego dnia - uśmiechnąłem się po raz setny. - A te zdjęcia są serio ładne. 

Amelia, 23:00

Czuję, że to będzie kolejna nieprzespana noc. Siedzę w salonie i oglądam jakiś film, szczerze to jestem w połowie, a w ogóle się nie orientuję o co w nim chodzi. Siedzę i myślę, jak wszystko się spektakularnie zjebało. To tylko jeden dzień bez Niego, a czuję ogromny brak jego osoby. Nie wiem dlaczego tak jest, ale trudno mi się z tym pogodzić. Sięgnęłam po telefon i postanowiłam sprawdzić, co słychać w wielkim świecie. Jakieś gwiazdy, aktorzy... Wywiady z milionerami... 

O kurwa... 

- Neil Brown i jego piękna asystentka, czyżby to nowa para w świecie biznesu? Młody biznesman i jego atrakcyjna asystentka. Czy aby na pewno łączy ich tylko praca? Lily Williams w objęciach młodego biznesmana z LA, czy szykuje się nowy związek?  - przeczytałam na głos nie wierząc w to, co widzę. 

W oczy rzuciło mi się jeszcze setki podobnych artykułów. Poczułam jakieś ukłucie w sercu, czy jestem zazdrosna? Czy ja jestem zazdrosna o jakąś lafiryndę o smukłych nogach w pięknej sukience? Czy naprawdę sądzę, że Neil poleci na jej śliczne oczy i ładne włosy? Chyba tak właśnie myślę... Nie, nie, nie! To nie może się tak skończyć, ja nie mogę myśleć w ten sposób. Ja nie mogę się w Nim zakochać. Ja nie umiem kochać...

***

ZYSKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz