7. Nie kuś

4.6K 71 0
                                    

***

Amelia

Projekt poszedł się jebać, zresztą jak wszystko inne. Louise została u mnie na noc twierdząc, że dobrze mi to zrobi. Może i miała rację, bo trochę się uspokoiłam. Nigdy wcześniej nie przeżyłam tak trudnej nocy pełnej łez i przekleństw. Pozwoliłam emocjom wyjść na zewnątrz w postaci tych słonych kropli, które lały się bez końca i słów, które opuszczały moje usta nie pozwalając mi zamilknąć. To wszystko spowodowało, że rano czułam się wolna od tych negatywnych emocji, wyrzuciłam z siebie wszystko i teraz leżałam patrząc w sufit nie wykonując przy tym żadnych ruchów. 

Neil

Wcześnie rano zabrałem się za przygotowywanie się do wyjścia. Miałem dzisiaj w firmie bardzo ważne spotkanie z kilkoma przedstawicielami różnych światowych firm. Nie była to pierwsza taka sytuacja, dlatego się nią nie stresowałem. Po porannym bieganiu udałem się pod prysznic, który po zderzeniu z moją gorącą skórą spowodował niezwykłą ulgę i rozluźnienie. W samych bokserkach udałem się do kuchni, by zrobić sobie śniadanie. Wstawiłem wodę na herbatę, a sam zacząłem robić ciasto na gofry. Pod nosem nuciłem jakąś piosenkę, przez co nie usłyszałem parkującego pod moim domem samochodu, a później pukania do drzwi. Dopiero wibrujący telefon spowodował, że wyrwałem się z transu, a na wyświetlaczu pojawił się numer Amelii. 

- Hej, co się dzieje? Jest dopiero 7, nie za wcześnie trochę...? - natychmiast odebrałem będąc lekko zaskoczonym jej telefonem o tej porze.

- Wiem, że jest wcześnie, jak na mnie, ale byłoby miło gdybyś mi otworzył - odparła prychając, na co od razu się rozłączyłem i pognałem do drzwi. 

- Wybacz, ale nie słyszałem... - nie dokończyłem, bo jej usta przylgnęły do moich. Jedną ręką objąłem ją w talii, a drugą zamknąłem drzwi. Podniosłem ją, a ona owinęła się nogami wokół moich bioder. Poszedłem prosto do kuchni i posadziłem ją na wyspie kuchennej. 

- Przerwałam Ci śniadanie... - powiedziała przejęta rozglądając się po pomieszczeniu. 

- Nie szkodzi, zjemy razem - uśmiechnąłem się, co odwzajemniła. - Czemu przyszłaś?

- A tak jakoś, nie mogłam spać - odparła, a ja jedynie pokręciłem głową, bo na pewno nie był to powód, by do mnie przyjść, gdyż nigdy tak nie robiła. 

- Muszę być na 9 w firmie, podrzucić Cię gdzieś? - spytałem wykładając gotowe gofry na talerz. 

- Nie, dziś nie mam zajęć - powiedziała wymachując nogami, jak małe dziecko. 

- Okej, kawa? Herbata? Cokolwiek? 

- Może być herbata... - szepnęła, przez co ledwo ją usłyszałem. 

- Co się dzieje? Jesteś jakaś zdenerwowana... 

- Neil... Co sądzisz o... dzieciach? Chciałbyś kiedyś mieć... dzieci? - spytała nawet na mnie nie patrząc, a ja prawie zakrztusiłem się własną śliną. 

- Co? Co to za pytanie? - roześmiałem się, ale jej mina nie wyrażała rozbawienia. - Em, szczerze mówiąc nigdy o tym nie myślałem, teraz raczej nie chciałbym być ojcem, bo sporo czasu jestem poza domem, ale kiedyś... kto wie... 

ZYSKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz