20. Nie wytrzymam

3.1K 51 2
                                    

***

Amelia, 9:00

Ze snu wybudziły mnie odgłosy dochodzące z dołu. Neilowi chyba znowu się zachciało śpiewać. Gdy się przeciągałam usłyszałam czyjeś kroki i drzwi mojego pokoju się otworzyły, a w nich stanął Neil w samych bokserkach. Spojrzał na mnie z uśmiechem i podszedł do krzesła, na którym wisiała jego koszula. 

- Gdzie idziesz...? - wymamrotałam patrząc, jak zakłada elegancki materiał. 

- Muszę jechać do firmy, ale później jestem cały Twój - mruknął z uśmiechem.

- Em... Tak właściwie to... chciałam Cię zapytać już wcześniej, ale... kim jest Lily Williams...? - spojrzałam na niego wyczekując odpowiedzi, a w myślach skarciłam się za to pytanie.  

- Była moją asystentką w Nowym Jorku - odparł patrząc na mnie uważnie, ale w jego oczach można było dostrzec rozbawienie.

- Aha... - burknęłam i przykryłam się szczelniej kołdrą. 

- To słodkie, że jesteś zazdrosna - puścił mi oczko. - Ale nie ma takiej potrzeby. Lily jest lesbijką, więc prędzej to ja powinienem być zazdrosny o Ciebie - na te słowa zarumieniłam się. - Będę wieczorem, do zobaczenia - pocałował mnie w czoło i wyszedł, a ja zostałam sama ze zdezorientowaniem wymalowanym na twarzy. Nie trwało to długo, bo sama musiałam się zbierać na uczelnię. Wzięłam szybki prysznic, podczas którego zdążyłam przemyśleć wszystko, co się wczoraj wydarzyło. Nie powiem, że nie czuję się dziwnie, bo jednak to dla mnie zupełnie nowe, ale myślę, że to może się udać. Skoro tyle czasu nic nie dostrzegałam, to teraz powinno się to jakoś wyrównać i los powinien nam sprzyjać. Dzisiaj postawiłam na czarny kombinezon i na szpilki w tym samym kolorze. Delikatnie się umalowałam podkreślając kości policzkowe, usta i rzęsy, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Spakowałam do torby kilka potrzebnych książek i opuściłam dom kierując się do swojego auta. W czasie drogi w radiu leciały jedne z moich ulubionych piosenek. Oczywiście nie obyło się bez mojego śpiewu i nie zdziwiłabym się gdybym zobaczyła zdegustowaną minę kierowcy przejeżdżającego obok mnie. Gdy już dotarłam na miejsce pospiesznie wyszłam z samochodu wiedząc, że jestem prawie spóźniona. Bezmyślnie omijałam każdego, aż w końcu stanęłam przed moją salą. Biegłam korytarzem nie zauważając nikogo, a w szczególności kogoś, kto powinien przykuć moją uwagę...

- Cześć, dziewczyny - odparłam zmachana. - Zdążyłam? - ale nie dane było mi usłyszeć odpowiedzi.

- Dzień dobry, państwu. Zapraszam - wychyliła się zaa drzwi profesor Anderson prosząc nas o wejście. 

- Gdzieś Ty była? - zagadnęła Louise, gdy między studentami jeszcze panowały ciche rozmowy. 

- Korki, no i też trochę się zagapiłam... - powiedziałam wyciągając potrzebne rzeczy z torby. - Ogólnie mam dla was news'a. 

- No dawaj - odparła zaciekawiona Julia. 

- Od wczoraj jestem z Neilem - powiedziałam dumnie. 

- No nie gadaj... - wyszeptała zaskoczona Louise. - Jak to się stało? Przecież tyle czasu nie mieliście kontaktu... 

- No bo... - nie dokończyłam, bo usłyszałam donośny głos pani Anderson. 

- Moi drodzy, dzisiaj nauczymy się, jak poprawnie i skutecznie argumentować i przekonywać innych do swoich racji, a z pomocą przyjdzie wam znany już przez was Carlos Calavera Calva.

ZYSKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz