17. Za dobrze udajesz

2.2K 43 5
                                    

***

Neil

Każdy dzień, mimo że był intensywny, pełen pracy i wysiłku, dłużył się w nieskończoność. Za to każda noc była, jak tortury wykonywane non stop, bez przerwy. W nocy zamiast spać - myślałem i czułem zdecydowanie za dużo. Czułem, że życie ze mnie ucieka, tak jak ja uciekam od siebie każdej pieprzonej nocy. Mnóstwo czasu zajęło mi pogodzenie się z tym, co zaszło między mną a Amelią. Nie potrafiłem zdobyć się na odwagę, by pójść do niej i zawalczyć o tę relację. Ale czy w ogóle było o co walczyć? Sam nie wiem, najgorsze było to gubienie się we własnych myślach i uczuciach. Ten konflikt serca i rozumu, który nieustannie mi towarzyszył. Brak działania mnie po prostu wykańczał. Brak jakiejkolwiek decyzji sprawiał, że miałem dość wszystkiego i wszystkich. Ale powoli zaczynało do mnie docierać to, że trzeba zacząć nowe życie i pewne rzeczy zostawić w tyle. Dlatego też postanowiłem zapomnieć o niej, o tej relacji i o tej miłości... 

Pół roku później

Dzisiaj, czyli 8 sierpnia, były urodziny mojej mamy, więc postanowiliśmy wspólnie udać się na uroczysty obiad do restauracji. Mieliśmy zarezerwowany stolik na 15, więc wykorzystałem to, że mam jeszcze chwilę i przygotowałem sobie ubranie, które nałożę na tę okoliczność. Była to koszula w kratę i jeansy. Rękawy podwinąłem do łokci, co zawsze wygląda dobrze i wyszedłem z domu kierując się do samochodu. W radiu leciała całkiem spoko muzyka, więc śpiewałem pod nosem to, co nawijało mi się na usta. Gdy już podjechałem pod cel mojej podróży ostrożnie chwyciłem prezent dla mojej mamy i udałem się do wejścia. Restauracja była dosyć spora i widać, że ludzi tu nie brakuje, dlatego trudno mi było dostrzec moich rodziców. Gdy tak chodziłem między stolikami udało mi się dokładnie rozejrzeć i powiem szczerze, że jest to chyba najpiękniejsza restauracja w jakiej byłem. Ciemne ściany zdobione licznymi lustrami, żyrandole z kryształów, które wprowadzały jasność do tego wielkiego pomieszczenia. Wystrój stolików był bogaty w czerwień i w świece. W końcu udało mi się dostrzec moją mamę siedzącą przy stole, która wczytywała się w menu z niezwykłym skupieniem.

- Cześć - odparłem radośnie podchodząc do nich. - Wszystkiego najlepszego, mamo! Kocham Cię, a to dla Ciebie - wyciągnąłem upominek, który od razu przyjęła.

- Oj, synku, dziękuję Ci - wtuliła się we mnie i widziałem, że oczy jej się zaszkliły, ale to ze wzruszenia i szczęścia. - Siadaj, proszę.

Wszyscy zamówiliśmy wybrane przez siebie potrawy i cierpliwie na nie czekaliśmy. Nie było nudno, bo dużo rozmawialiśmy. Do rozmowy wplotła się historia narodzin miłości moich rodziców i jej późniejszy rozkwit. Słuchanie tego było czymś fascynującym, moja mama opowiadała o tym z taką pasją, że trudno mi było powstrzymać wzruszenie. Od czasu do czasu się rumieniła, co było dowodem na to, jak ważne jest to dla niej. Czas leciał bardzo szybko, a ja nawet nie zdążyłem się zorientować, kiedy podeszła do nas kelnerka. Spojrzałem w górę z uśmiechem, który po chwili zamienił się w szok przeplatający się z przerażeniem.

Ja chyba śnię...

Naprawdę chciałbym, żeby to był sen...

Niech mnie ktoś uszczypnie...

Jej wzrok był dokładnie taki sam, jak mój. Jej twarz wyrażała dokładnie to samo, co moja. Była zaskoczona i lekko przestraszona, do tego też zdenerwowana. Zacisnąłem ręce na kolanach przygryzając przy tym wewnętrzną część policzka. Spojrzałem na rodziców, to wzrokiem wróciłem na nią i czułem się tak, jakbym tracił kontakt z rzeczywistością. Czułem miliardy ostrzy wbijających się w moje ciało i w moją duszę. Czułem, że nie mogę oddychać. Czułem, że muszę stąd jak najszybciej wyjść.

- Ja... To Państwa zamówienie... - odparła ledwo słyszalnie. - Mam nadzieję, że będzie smakowało - uśmiechnęła się histerycznie i szybkim krokiem odeszła.

Uciekła. Ona po prostu uciekła. Uciekła zostawiając mnie z tym, co przeżywałem przez ostatnie pół roku. To wszystko teraz wróciło i to z podwójną siłą. Wróciło to cierpienie, ten ból, który każdy odczuwa po stracie ukochanej osoby. Wrócił ten lęk i strach, przed kolejną dawką dramatycznych doświadczeń, których unikałem i bałem się, jak ognia. Nie wiem ile czasu milczałem, ale wystarczająco długo, by rodzice zwrócili na to uwagę.

- Neil, hej - powiedziała mama z troską. - Zbladłeś. Dobrze się czujesz? 

Nie.

- Wybaczcie na chwilę, muszę do toalety.

Tak jak powiedziałem, tak zrobiłem i po chwili byłem w łazience. Na szczęście sam, sam ze swoimi myślami, sam ze swoimi uczuciami, po prostu sam. Znowu to samo, znowu czuję się, jak wrak człowieka, a przecież tylko ją zobaczyłem, nawet z nią nie rozmawiałem. Gdy już zdążyłem zapomnieć o jej pięknych oczach, o jej zniewalającym uśmiechu, o jej delikatnych włosach i o jej kojącym głosie, który wywoływał dreszcze, to nagle spotykam ją w dniu urodzin mojej mamy w restauracji. Dlaczego akurat dziś? Dlaczego akurat w tym miejscu? 

Co czuję? Złość, smutek, żal, rozdarcie, zagubienie, zazdrość... Właśnie, zazdrość. Dlaczego? Dlatego, że widziałem te spojrzenia mężczyzn w jej kierunku, a teraz kiedy nosiła w pracy taki strój, to pewnie nie mogła się od nich odpędzić. To wszystko to jakiś absurd.

20:00

Wróciłem od rodziców prosto do domu. Nie chciałem na nikogo patrzeć i z nikim rozmawiać. Chciałem zostać sam. Czułem to pragnienie bycia samotnym. Nie chciałem być wśród ludzi. Nie chciałem ich słuchać, mimo że często mieli rację, a ja oczywiście o tym wiedziałem, ale duma nie pozwalała mi się do tego przyznać, dlatego wciąż tkwiłem we własnych wyobrażeniach i przekonaniach. 

Gdy miałem iść pod prysznic usłyszałem pukanie do drzwi, do których niechętnie podszedłem.

- Jeśli chcesz mnie opieprzyć, że byłem trochę nieobecny w tak wyjątkowy dzień, jak urodziny mojej mamy albo chcesz mi powiedzieć, że zjebałem jej dzień i Tobie przy okazji też, to daruj sobie, bo doskonale o tym wiem - przeklinałem nawet nie zwracając na to uwagi.

- Nie, nic z tych rzeczy. Za dobrze udajesz i to jest przerażające - powiedział głośno wzdychając. 

No tak, jestem w tym najlepszy.

- Wpadłem na chwilę, chyba musimy po męsku pogadać - spojrzał na mnie znacząco, a ja poczułem skurcz w podbrzuszu. 

- No dobra, a o czym? - udawałem głupa, bo nie lubię rozmawiać o tym, co skrywam w środku. 

- Przejdę od razu do rzeczy. Jest coś między Tobą a Amelią? Może trafniejszym określeniem będzie, czy coś między wami było? - spytał zachowując kamienny wyraz twarzy, ale w jego oczach dostrzegłem zmartwienie.

- Nic między nami nie było i nie będzie - odparłem zgodnie z prawdą. - Czemu o to pytasz?

- Bo widziałem Twoją reakcję na jej widok - powiedział spoglądając na mnie uważnie. - Nie przyszedłem Ci moralizować, ale chciałem Ci tylko powiedzieć, że ja i Twoja mama nie od razu byliśmy szczęśliwą parą, a później szczęśliwym małżeństwem. Kiedyś może opowiem Ci dokładnie, jak to wyglądało - spojrzałem na niego pytająco, bo do tej pory wzrok miałem utkwiony w podłogę. - Przeszedłem długą i męczącą drogę, by ją zdobyć i wiem, co to znaczy stracić nadzieję. I gdybym to wszystko sobie odpuścił, nie byłoby dzisiaj Ciebie i naszej rodziny, dlatego chcę, żebyś zastanowił się nad tym, co czujesz i podjął właściwą decyzję. 

- Tylko, że ja już podjąłem decyzję, tato - odparłem krótko, wiedząc, że to kłamstwo, bo po powrocie do domu znowu miałem mętlik w głowie. 

- Domyślam się jaka ona jest - powiedział zrezygnowany, a po chwili wyciągnął coś z marynarki. - Zostawiam to Tobie, nie wiem, co jest w środku, ale myślę, że to może Ci pomóc - spojrzał na mnie ostatni raz i wyszedł zostawiając mnie w zdumieniu. Do końca nie rozumiałem tego, co właśnie się wydarzyło, ale długo się nad tym nie zastanawiałem, bo moją uwagę skupiła koperta, którą wręczył mi tata. 

***

ZYSKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz