XIX

4.6K 322 26
                                    




Niall's POV:

Minęły dwa dni, od kiedy chłopak Nathalie wtargnął do mojej szpitalnej sali. Dziewczyna nie pojawiła się nawet na chwilę. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby Benjamin zabronił jej tu przychodzić. Jednak, znając upartość Jones, prędzej by go wyśmiała, niż się z nim zgodziła. Od dwóch dni, nie widziałem również Harry'ego. Miałem nadzieję, że przyjdzie i powie mi co u niej, bo są bardzo blisko. Jednak tylko Liam, Louis i Zayn odwiedzali mnie co kilka godzin, jak to mieli w zwyczaju.
Spojrzałem na mały zegarek, który stał na szafce, obok mojego łóżka. Dochodziła 21. Czułem jak zmęczenie napiera na moje ciało. Pomimo, że nic nie robię, mój organizm nadal jest słaby. Powoli już zasypiałem, kiedy ktoś z hukiem wbiegł do mojej sali. Otworzyłem oczy i szybko się poprawiłem na łóżku. Harry stał pochylony w dół, trzymał ręce na zgiętych kolanach i ciężko oddychał.

- Stary, wszystko ok? - Zapytałem i szturchnąłem go lekko w ramię. Co on tu robi o tej porze i dlaczego jest taki zdyszany. Co mu znowu przyszło do głowy. W końcu podniósł na mnie swój wzrok. Przetarł dłonią czoło i usiadł na fotelu.

- Nathalie wyznała miłość Benjaminowi. - Oświadczył cicho, patrząc na swoje palce. Nie wiedziałem czy sobie ze mnie żartuje, żeby zobaczyć moją reakcję i w końcu udowodnić swoje racje, czy jest całkiem poważny i tylko, dlatego tu przybiegł.

- Powtórz.

- Powiedziała, że go kocha. Obiecałem się nie wtrącać, ale nie mam zamiaru patrzeć na tę szopkę. Masz z tym coś zrobić. - Wysyczał w moją stronę, lekko zirytowany.

Poczułem ukłucie w sercu, a mój oddech przyspieszył. Nie powiedziała mu tego, nie mogła. Nie mogła mi tego zrobić.
Owszem mogła, przecież ty nigdy jej niczego takiego nie powiedziałeś.
No tak. Nasze pocałunki nic nie znaczyły. Muszę się z tym pogodzić. Obiecałem sobie, że między nami będzie tylko przyjaźń. Nic więcej.

- Cieszę się, że jest szczęśliwa. - Oświadczyłem głośno, ale nie brzmiało to zbyt pewnie. No przynajmniej, nie tak jak chciałem. Harry spojrzał na mnie i zaśmiał się ironicznie.

- Nie bądź śmieszny. Gołym okiem widać, że pomiędzy wami coś jest. I nie zaprzeczaj. - Czułem, że mój puls niebezpiecznie przyspiesza. Jakim prawem on to ocenia. Nie wie jaka jest prawda. Nikt nie wie. To tylko i wyłącznie sprawa pomiędzy mną, a Nathalie.

- Jesteśmy tylko przyjaciółmi. - Odetchnąłem głęboko, a Harry podniósł wyzywająco brew.

- Och czyżby? - Parsknął i znowu się zaśmiał.

- Przyszedłeś, żeby mnie denerwować? Nie potrzebuję teraz pogadanki. - Czuję, że zaraz wybuchnę.

- Owszem potrzebujesz, bo zachowujesz się jak idiota! - Podniósł głos i wytknął palec w moją stronę.

- Jak idiota? Dlatego, że chcą ją chronić? Dlatego, że nie mam zamiaru oglądać jej oczu, wypełnionych bólem, kolejny raz, tak jak wtedy na moście? Dlatego, że wolę, żeby była szczęśliwa z kimś kto zapewni jej bezpieczeństwo, niż z kimś takim, jak ja, kto będzie ją tylko ranić? - Wybuchnąłem w końcu, a Harry widząc moją reakcję, oparł się o fotel z założonymi rękami. - Czy tak zachowuję się idiota? No powiedz. Czy idiota, byłby w stanie zrezygnować z połowy swojego serca, żeby właśnie ta połówka była szczęśliwa? - Zrezygnowany opadłem na łóżko, szybko oddychając. Powiedziałem to. Powiedziałem to na głos.

- Nie Niall. Tak nie zachowuje się idiota, tylko zakochany idiota. - Odparł zadowolony. Spojrzałem na niego, a on siedział z wielkim uśmiechem na twarzy.

Przepaść [Niall Horan]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz