XVII

4.5K 335 66
  • Zadedykowane wszystkim, którzy zawsze oddają głos i piszą komentarze
                                    


Niall 's POV:

Otwieram oczy i dopiero po kilku sekundach, dociera do mnie gdzie jestem. Rozglądam się po pomieszczeniu i ciężko wzdycham. Przypominam sobie sytuację, która doprowadziła mnie do stanu, w jakim znajduje się teraz moje ciało. Przypominam sobie, jak bardzo chore uczucie mną zawładnęło, kiedy dostawałem kolejne ciosy. Jak mogłem dać się pobić, tylko po to, żeby coś poczuć. Jestem naprawdę w złym stanie. Muszę to jakoś rozwiązać.

Przejeżdżam opuszkami palców, po moim rozgrzanym policzku, żeby po chwili się uśmiechnąć. Nathalie naprawdę tu była i jeszcze pocałowała mnie w policzek. Niestety tak szybko jak mój humor się poprawił, tak szybko wrócił smutek. Nie mogło jej na mnie zależeć. Nie po tym, jak zachowywałem się wobec niej przez ostatnie miesiące.

Ale jednak tu była.

Po prostu jej było mnie żal. Nie wierzę, żeby coś się zmieniło. Z resztą ona ma swoje życie. Ma studia, pracę, chłopaka. No właśnie. Nie rzuci tego wszystkiego, żeby tylko pomóc jakiejś żałosnej gwiazdeczce.

- Która jest w ogóle godzina? - Zapytałem się samego siebie.

- Po 11. - Usłyszałem głos Harry'ego. Spojrzałem w jego stronę. Uśmiechnął się i usiadł na fotelu, obok mojego łóżka.

- Jak się dzisiaj czujesz?

- A jak może się czuć człowiek w moim stanie? - Odpowiedziałem. Mój przyjaciel tylko przewrócił oczami i rozsiadł się jeszcze wygodniej w fotelu.

- Opowiesz mi co dokładnie się stało czy jak zwykle się wkurzysz, że pytam? - Podniósł brwi i wlepił swój denerwujący wzrok we mnie.

- Zostałem pobity i tyle.

- Tak po prostu? A te kilka promili, też tak po prostu, znalazły się w Twoim krwiobiegu?

- Przestań zachowywać się jak mój ojciec. Daj spokój Harry.

Chłopak westchnął zirytowany.

- Nie mam już do Ciebie siły. Wobec Nathalie też się tak zachowujesz? - Zapytał, a moje ciało w momencie się spięło, kiedy tylko usłyszałem jej imię.

- Nie mieszaj jej w to.

- Ona już jest w to wmieszana, jakbyś nie zauważył. - Przetarłem twarz, dłońmi. Syknąłem, kiedy poczułem ból, w okolicach oczu. Zapomniałem.

- Tak wiem.

- To weź się w garść. Widzę, że coś jest nie tak między wami i nie zaprzeczaj. - Westchnął i przybliżył się do mnie. - Niall ona chce Ci pomóc. Pozwól jej.

Czy on o czymś wie. Może ona się domyśliła i mu powiedziała? Nie to raczej niemożliwe.

- Nie chcę jej litości. -  Odpowiedziałem.

- Jakiej litości stary? Ty jesteś ślepy czy głupi? Na pewno głupi. Albo weźmiesz się w garść albo pogadamy inaczej. Wszyscy się o Ciebie martwią, a ty jesteś takim idiotą, że tego nie zauważasz. Powiedz mi czy kiedykolwiek Cię zostawiliśmy? Nie. I to się nigdy nie zmieni, dlatego daj sobie pomóc.

Patrzyłem na niego zdziwiony. Naprawdę im tak zależy?

- Muszę już iść. Za chwilę powinien tu być Louis. - Wstał i zaczął się kierować do wyjścia.

- Dziękuję. - Wyszeptałem, a ten odwrócił się przy drzwiach i spojrzał na mnie.

- To nie mnie powinieneś dziękować. - Uśmiechnął się i wyszedł.

Przepaść [Niall Horan]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz