VIII

4.9K 293 13
                                    


Siedziałyśmy w ich garderobie, do której przyprowadził nas Paul. Patt z Alex, próbowały do mnie zagadywać, ale ja tylko patrzyłam na moje stopy i bawiłam się palcami. Nie wiem czy Niall będzie zły. Ha! A to i tak może i w najlepszym przypadku, ponieważ czuję, że on będzie gotował się ze wściekłości, za to, że przeze mnie nie zaśpiewał do końca, swojej części piosenki. Jednak z drugiej strony, niby gdzie leży moja wina w tym wszystkim? Ja tylko przyszłam na koncert, to on się na mnie gapił. To, że go zatkało, to wyłącznie jego wina. Jak znowu na mnie wyskoczy, to nie będę siedzieć cicho. Chciałam mu dopiec no i mam. Zdenerwowałam go i to jeszcze na scenie.

- Jak to ją do cholery zaprosiliście?! - Usłyszałam krzyki, tak jak myślałam, wściekłego blondyna. Jego głos był grubszy i donośniejszy niż zwykle.

- Uspokój się! Mieliśmy rację, nic Ci nie mówiąc. - Odkrzyknął Harry. Słychać było jego zirytowanie zachowaniem przyjaciela.

- Nie chcę jej kurwa widzieć na oczy! - Krzyczał, otwierając drzwi do garderoby.

- Ciebie też nie miło widzieć Niall. - Odburknęłam, podnosząc głowę, a jego wzrok spoczął na mojej osobie. Od razu zmarszczył brwi. Jego oczy przepełnione były wściekłością, która skierowana była, wyłącznie w moją osobę. Nawet nie ujrzałam w nich, delikatnych świateł uprzejmości, które mogłyby przebić się przez tę, grubą warstwę ciemności.
Nie odwróciłam tym razem wzroku. Uparcie toczyłam z nim walkę. Czułam, jak wzdłuż mojego kręgosłupa przechodzi dreszcz, a żołądek z minuty na minutę coraz bardziej ściska. Atmosfera wokół nas stawała się coraz gęstsza. Staliśmy w grupie, a jednak czułam się, jakbyśmy byli tylko ja i on.
Horan chciał coś powiedzieć, ale Harry mu nie pozwolił.

- Nathalie, jest naszym gościem, tak jak Patt i Alex i masz to uszanować.

Blondyn stał w miejscu, patrząc na mnie i na Harrego. Burknął jakieś przekleństwa pod nosem i wyszedł, trzaskając drzwiami. Wypuściłam powietrze, nieświadoma tego, że cały czas je wstrzymywałam.

- Nie przejmujcie się nim. Ma swoje humorki ostatnio. My bardzo cieszymy się, że przyszłyście. - Odezwał się Liam, przerywając niezręczną ciszę, a jego twarz rozświetlił, szczery uśmiech.

Widząc nasze zdenerwowanie, chłopcy podeszli i nas przytulili. Zaśmiałyśmy się z dziewczynami. Powoli zaczęłyśmy się rozluźniać. Dobrze, że chociaż oni zachowują się normalnie.

- No to czas na imprezę! - Krzyknął Louis.

***

Gdy podjechaliśmy pod klub „Four", w mojej głowie pojawiły się wspomnienia z ostatniej wizyty w tym miejscu. Dziwne teorie Patt, które głosiła, żeby mnie przekonać, że nieprzyjemne uczucie ciągłego obserwowania mojej osoby, nie były bezpodstawne. Wtedy, wydawało mi się, że to śmieszne i niemożliwe, ale teraz po tej całej sytuacji z farbowanym blondynem, stało się całkiem rzeczywiste.
Mam nadzieję, że Horan wrócił do siebie, bo nie miał zamiaru mnie oglądać. Nie chcę wszczynać kłótni, w miejscu publicznym. Wszędzie mogą być fotoreporterzy, a tylko tego mi jeszcze brakuje.

- Nathalie? - Usłyszałam nad sobą głos Harrego. Stał w otwartych drzwiach, z wyciągniętą ręką, czekając, aż łaskawie, wyniosę swój tyłek z samochodu. Cała reszta już chyba dawno była w środku.

- Och, przepraszam Cię Harry. - Chwyciłam go za rękę, a on ścisnął ją i poprowadził do wejścia. Ciągnęłam się za nim, nie zwracając uwagi na to, co dzieje się wokół mnie.

- Wszystko w porządku? - Poczułam ciepły oddech Styles'a przy moim uchu.

- Tak, wszystko ok. To nie miejsce na głębsze rozmowy. - Posłałam mu najszczerszy uśmiech, jaki potrafiłam w tej chwili z siebie wydobyć.

Przepaść [Niall Horan]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz