V

4.7K 315 36
                                    


Nadszedł oczekiwany piątek i miałyśmy kilka godzin do koncertu. Przez tych kilka dni, straciłam ochotę na ten koncert. Czułam się, jakbym miała stracić kilka godzin z życia, dla zespołu, który mnie nie kręcił. Jednak wiedziałam, że muszę się poświęcić dla Alex. Zabrzmiało to w mojej głowie, jakbym miała być tam torturowana... Mam nadzieję, że aż tak źle nie będzie. Muszę tylko przyzwyczaić się do tego, że mogę stracić słuch, przez wszystkie, możliwe najwyższe dźwięki, które wydobędą się z gardła mojej przyjaciółki i kilku tysięcy innych dziewczyn.

Alex od środy wzięła się w miarę w garść. Było naprawdę dobrze. Sama wstawała, zjadała z chęcią śniadania i chodziła na zajęcia. Byłam pozytywnie zaskoczona i szczęśliwa, że znowu wróciła do żywych. Chciałam nawet zrezygnować z koncertu, ale uświadomiłam sobie, że bilety nie były nawet zakupione przez moje pieniądze. Poza tym to świetne uczucie, spełniać marzenie swojej przyjaciółki.

- Alex! Chodź, wybierzemy Ci jakieś super ciuchy! - krzyknęłam.

Dziewczyna ruszyła tyłek z przed telewizora w salonie do swojego pokoju. Usiadła przed szafą, jak to miała w zwyczaju.

- Jak mam się ubrać, skoro nie wiem gdzie idziemy? - zapytała, trochę naburmuszona.

- Nic się nie martw, na pewno wybierzemy coś odpowiedniego.

Zamyśliłam się patrząc na jej ciuchy. Uderzałam palcem wskazującym o usta, a drugą rękę miałam założoną na biodrze.

Wyjęłam czarne rurki z wyższym stanem, do tego dobrałam krótką, czarną bluzkę z rozciętymi plecami. Była na grubszych ramiączkach więc, dorzuciłam do tego krótką kurtkę dżinsową. Wyjęłam jeszcze jej czerwone conversy i z uśmiechem spojrzałam na niezadowoloną Alex.

- Rozchmurz się! Idziemy się zabawić! - krzyknęłam, wymachując dziwnie rękami nad sobą.

- Wolałabym wiedzieć jednak gdzie, żeby go nie spotkać. - prychnęła.

- O to się nie musisz martwić. Jego tam na pewno nie będzie. Przysięgam. A teraz zmykaj pod prysznic.

***

Aktualnie miałyśmy dwie godziny do koncertu. Patt niedawno przyjechała i robiłyśmy ostatnie poprawki. Alex wyglądała ślicznie. Pomalowała usta na czerwono i mocno wytuszowała rzęsy. Jej proste włosy, opadały kaskadami na ramionach.

Ja jak zwykle postawiłam na moją klasykę. Lekko rozkloszowana, czarna sukienka, którą miałam na sobie, była jedną z moich ulubionych. Założyłam do niej jeden z moich wymyślnych i dużych naszyjników oraz kolorowe trampki. Moje loki jak zawsze tworzyły artystyczny nieład, do czego już się przyzwyczaiłam. Patt miała obcisłą, granatową sukienkę do połowy ud i na to zarzuconą skórę.

Wyglądałyśmy jak milion dolarów. Tak skromnie mówiąc i miała właśnie ochotę iść zaszaleć do klubu, ale szłyśmy tylko na koncert.

- Alex! Uśmiechnij się! To będzie najlepszy wieczór w Twoim życiu! Jeszcze będziesz nam dziękować! - trzęsłam ramionami dziewczyny, próbując przemówić do jej małego rozumku.

- Chodźmy już. Lepiej pojawić się wcześniej. - szepnęła do mnie Patt, a ja kiwnęłam w zgodzie głową.

Po chwili już jechałyśmy Audi Patt. Nie często korzystałyśmy z jej luksusów. Cieszę się, że Patt nie jest jakąś głupią, rozpieszczoną bogaczką, jest normalna i kocham ją za to, że zawsze jest gotowa pomóc.

- Może powiecie mi w końcu, gdzie mnie zabieracie? - zniecierpliwiona Alex, kręciła się na tylnych siedzeniach.

- Uspokój się. Jeszcze tylko kilka minut. - odpowiedziałam i włączyłam radio.

Przepaść [Niall Horan]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz