XXIII

4.3K 312 21
                                    


Niall's POV:

Mój pokój spowija ciemność. Siedzę oparty o ramę łóżka, moja głowa spoczywa pomiędzy kolanami. Słyszę tylko, słabe bicie swojego serca. Jeszcze kilka dni temu biło jak oszalałe, ale teraz nie ma po co. Nie ma dla kogo. Myślałem, że po tym jak wyznałem jej swoje uczucia, a ona je odwzajemniła, wszystko się zmieni. Kiedy zasypiałem, mając ją w swoich ramionach, czułem, że moje ciało pęknie z radości. Niestety poranek był brutalny. Szara rzeczywistość uderzyła mnie mocno w twarz. Zabolało. Nie mogłem patrzeć jak Benjamin, okazuje jej te wszystkie gesty pełne miłości. Pomimo jej zapewnień, że mnie kocha, nie mogę przestać myśleć o tym, że ona jest z nim. Tak bardzo chciałem oddać jej pocałunek, kiedy staliśmy przy drzwiach, ale wiedziałem, że nie mogę. Kiedy się odsunęła poczułem chłód. Wyszedłem bez słowa. Wiem. Zrobiłem źle. Jeszcze gorzej zachowuję się teraz, gdy unikam jej kolejną dobę. Powinniśmy porozmawiać, ale nie potrafię. Nie mam na tyle odwagi, żeby usłyszeć od niej: Kocham Cię, ale nie możemy być razem. Nie chcę ranić Benjamina. Jej serce jest za dobre, żeby było w stanie kogokolwiek skrzywdzić, dlatego nie pozwolę jej tego powiedzieć. Ona wie, że ktoś będzie zraniony i wolałaby pewnie, żeby tym kimś była ona niż osoby jej bliskie.
Przetarłem twarz dłońmi i powoli wstałem z łóżka. Podłoga skrzypiała, kiedy podchodziłem wolnym krokiem do okna. Było jakoś po drugiej w nocy. Nie odczuwam potrzeby snu. Moje ciało choć zmęczone, nie potrafi zasnąć. Może to przez moją głowę. Przez to, że tak dużo myślę. Pomasowałem okolice skroni, próbując trochę rozluźnić, napięte mięśnie. Ruszyłem do kuchni, żeby napić się wody i chociaż tego dostarczyć mojemu organizmowi. Po chwili siedziałem przy barze, ze szklanką w dłoni i powoli obracałem płyn w środku.

- Niall... - podskoczyłem, chwytając się za serce. Obróciłem się i zobaczyłem, stojącą w wejściu Patt. Uśmiechnęła się do mnie słabo.

- Nie wiedziałem, że dziś śpicie u nas. - Kiwnąłem jej głową, że może podejść. Odetchnęła głęboko i zajęła miejsce obok mnie. Patrzyła przed siebie, bawiąc się swoimi palcami. Widziałem, że chce się odezwać, ale za każdym razem, gdy otwierała usta, po chwili je zamykała.

- Nie musisz mnie pocieszać. - Odezwałem się jako pierwszy, ale nadal bawiłem się wodą, nie spoglądając na jej twarz.

- Nie miałam zamiaru tego robić. Wręcz przeciwnie. Chciałam Cię spieprzyć. - Odpowiedziała stanowczo, czym mnie zaskoczyła. W końcu na nią spojrzałem. Jej twarz wyrażała złość, ale i zmartwienie. Odwróciłem ponownie wzrok, a ona poprawiła się na krześle, które cicho zaskrzypiało.

- Jesteście idiotami. - Oświadczyła, na co ja parsknąłem pod nosem. - Jesteście idiotami. Powinniście walczyć. Jak możesz pozwolić jej odejść, skoro wiesz, że Cię kocha? - Zapytała głosem przepełnionym bólem, ale i pretensją. Spojrzałem na nią i pokręciłem głową.

- Mogę, ponieważ wiem, że ona nie chce nikogo zranić, dlatego to ja muszę odejść. - Odpowiedziałem i wziąłem łyk, zimnego napoju.

- Ale ty będziesz zraniony. Co ja mówię, już jesteś. Nie funkcjonujesz bez niej i uwierz mi gdybyś odbierał od niej telefony albo otwierał drzwi, to wiedziałbyś, że ona też nie umie, od kiedy wie, że ją kochasz. Próbujecie się chronić, a tylko się ranicie. - Wstała i skierowała się do pokoju. Przystanęła na chwilę w drzwiach, patrząc na mnie z nadzieją, że jej posłucham. - Porozmawiajcie chociaż. Tylko o tyle proszę.

Ile bym dał, żeby się z nią zobaczyć, ale nie jestem w stanie. Moje serce rozpadnie się jeszcze bardziej, kiedy ją zobaczę. Gdyby to wszystko byłoby takie proste. Wróciłem do swojej sypialni i położyłem się na plecach. Spojrzałem na puste miejsce obok mnie.

Przepaść [Niall Horan]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz