XIII

5.5K 280 19
                                    

Nathalie POV:

Mija kolejny dzień, od tego nieszczęsnego pocałunku. Nie ma mnie dla nikogo. Nie odbieram telefonów, nie odpisuję na sms, nawet nie wychodzę z pokoju. Siedzę na swoim łóżku i spoglądam przed siebie. Słona ciecz, która jeszcze kilka godzin temu, wolno płynęła po moich policzkach, moczy teraz moje chusteczki. Postanowiłam się wziąć w garść. Co ja w ogóle, do cholery odstawiam za szopkę? Owszem ta bliskość z tym farbowanym blondynem, wpłynęła na mnie i to znacząco, ale nie mogę poddać się i zostać schwytaną przez czarną otchłań jego osoby. Zaczęłam się zastanawiać, co tak naprawdę się stało, co oznaczało jego zachowanie, jego słowa. Analizowałam wszystko, nawet najmniejszy szczegół. W pewnym momencie, doszło do tego, że mruczałam pod nosem, jego ostatnie słowa. Nie wiem czy coś do niego czuję, ale miał rację, coś nas do siebie przyciąga i za cholerę nie wiem co to. Może to jego dotyk, przez który dostaję dreszczy, może to jego wzrok, który przecina moją duszę, a może głos, który roztapia moje ciało. Nie wiem. Nie mam pojęcia. Jednak moje zachowanie, coraz bardziej przypomina zachowanie osoby obłąkanej, a to już zły znak.
Omiotłam wzrokiem mój pokój. Wyglądał jak ja. Nieogarnięty, nie do życia. Chaos. Tak, to idealne słowo, które przedstawia mnie w tym momencie.
Wstałam z łóżka i wyszłam na korytarz, kierując się do łazienki. Moją podróż, przerwały szepty, dochodzące z kuchni.

- Martwię się o nią. Nigdy nie zawalała uczelni, a tym bardziej nie odpuszczała Domu Dziecka. - Ten głos, należał do Alex.

- Wiem, ja też. Co się stało w ciągu ostatnich dni? - Tym razem odezwała się Patt.

- W piątek, poszła na kolację z Benjaminem i bardzo się cieszyła. W sobotę rano, usłyszałam krzyki jej i jakiegoś chłopaka, dochodzące z jej pokoju. Chciałam wyjść i podsłuchać, ale w tym momencie, ujrzałam tylko blond czuprynę, pędzącą korytarzem, a później trzask drzwi wejściowych. Od tamtej pory, nie wychodzi z pokoju. Nie chciałam naciskać, bo wiem, że ona tego nie lubi. Mogę tylko się domyślić, co mogło się stać.

- Tak, ta blond czupryna na pewno nie należała do Benjamina. Masz nam coś do powiedzenia? - Patt zapytała. Czy ktoś jeszcze jest z nimi?

- No przecież nie ma blond włosów więc nie wiem kto to był. - Harry. Nie chcę, żeby na razie wiedzieli, co się dzieje. To sprawa pomiędzy mną, a Niallem.

- Ale się z nią przyjaźnisz, przecież musi Ci coś mówić! - Alex próbowała krzyczeć przez szept. Mogę się założyć, że Harry, przewrócił właśnie oczami.

- A wy to niby co? - Zakpił chłopak.

- Dobra, spokój. Żadne z nas nic nie wie i myślę, że po prostu Nathalie na razie nie chce nic mówić. Musimy być przy niej i tyle. Kiedy nas będzie potrzebować, to nam powie. - Zakończyła całą dyskusję Patt.
Postanowiłam zachowywać się normalnie, a przynajmniej lepiej, niż przez ostatnich kilka dni. Weszłam, powoli do kuchni, a wzrok każdego z moich przyjaciół skierował się w moją stronę.

- Cześć wam. - powiedziałam, lekko speszona. Zachowywali się, jakbym nie wiadomo co właśnie robiła. Żaden z nich nie odpowiedział, tylko gapili się to na mnie, to na siebie. Zrobiłam sobie kawę i usiadłam przy stole, sięgając po magazyn, który leżał obok. W końcu moi przyjaciele się ocknęli i wrócili do tego, co robili wcześniej. Harry zajął miejsce po drugiej stronie stołu i wpatrywał się we mnie, analizując każdy mój ruch.

- Gapisz się. - Bąknęłam do niego, nie odrywając wzroku od artykułu, który aktualnie czytałam.

- Może pójdziemy gdzieś dziś na kolację? Hmmm? Masz ochotę? - Zapytał, jakby nigdy nic. Popatrzyłam na niego, a on posłał mi swój uroczy uśmiech. Westchnęłam.

Przepaść [Niall Horan]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz