Kolejne dni były spokojne, Brandon od ostatniej sytuacji nie pojawił się ani razu, Mike cały czas opowiadał te zmyślone historyjki kolegom, myśląc że naprawdę się tym przejmę i ugnę by znów się z nim umówić, może wcześniej bym to zrobiła, ale teraz jego zachowanie budziło we mnie ogromną odrazę. Rozumiałam wszystko, naprawdę ale jego zachowanie w sytuacji sprzed tygodnia było po prostu nie na miejscu.
Jak każdego ranka, szykowałam się do szkoły, zjadłam szybkie śniadanie, chwyciłam klucze z szafki, wychodząc na zewnątrz zamknęłam drzwi, kilkukrotnie sprawdzając. Nie miałam już sytuacji że drzwi nagle były pootwierane ale byłam na to wyczulona. Podjeżdżając pod szkołę, zaparkowałam na parkingu, dalej niż zwykle i kierowałam się w kierunku wejścia, przed tym zdążyłam wypalić jednego papierosa. Wchodząc do budynku, podeszłam do swojej szafki, zostawiając w niej książki i inne niepotrzebne rzeczy. Między przerwami szafki, wepchany był kawałek papieru, sięgnęłam po niego chcąc zobaczyć co to takiego. Zmieszałam się widząc ten sam list, który zostawiałam w kuchni w moim domu. Tym razem zdecydowałam się go otworzyć, zwinnym ruchem przerwałam kopertę, wyjmując jej zawartość. Było tam jedynie zdjęcie, przedstawiało mężczyzn z motocyklami. Byli identyczni jak z incydentu, który niedawno mnie spotkał. Wszyscy byli ubrani na czarno wertowałam wzrokiem każdego z nich, jeden był odwrócony tyłem i zaczęłam się zastawiać, czy to że mężczyzna miał identyczny tatuaż ptaka za uchem jak mój ociec było przypadkiem. Dłuższą chwilę tak stałam, wpatrując się w fotografie, kątem oka widząc moich przyjaciół, szybkim ruchem schowałam zdjęcie do torebki, zamykając szafkę. Czułam się okropnie nie mówiąc im całej prawdy, ile razy miałam ochotę się im wypłakać i wykrzyczeć z nadmiaru tych zbędnych emocji, ale wiedziałam, że nie mogłam by dochować im bezpieczeństwa.
- Wyglądasz znośnie - rzekła blondynka, dopiero dziś wróciła z wyjazdu od babci. Z tego co powiedział mi Theo, nie chciał jej mówić o sytuacji z Lukiem. - Dzięki, ty jak zawsze wymiatasz. - powiedziałam pokazując palcem na wszystkie osoby znajdujące się na korytarzu. - Co stwierdzam po tych spojrzeniach.
- Tak, ja też tutaj jestem i również miło mi was widzieć. - odparł Theo naprawdę szczerze się uśmiechając, co sama zrobiłam patrząc na bruneta. - Rezerwujcie lunch, zabieram was do Root Down. - rzucił odchodząc.
- No więc? Trochę mnie nie było, opowiadaj co się działo. - powiedziała, łapiąc mnie pod ramię i kierując się w kierunku sali historycznej. Opowiedziałam jej po krótce co u mnie, pomijając wszystko co związane z Brandonem czy zdjęciem, które ktoś mi wysłał.
- Luke chodził do szkoły? Nie odzywa się do mnie od dłuższego czasu i nie wiem co myśleć - zdziwiłam się na jej słowa, nie widziałam by blondyn pojawiał się w szkole, ale myślałam że po prostu się mijamy.
- Nie, nie widziałam go - słabo odpowiedziałam, unikając jej wzroku.
- Może coś mu wypadło, na pewno się odezwie. Wiesz Ash, lubię go ale tak naprawdę. Dużo rozmawiamy i on mnie słucha tak po prostu i może słuchać mnie godzinami, a sama wiesz ile mam zawsze do powiedzenia. - odparła, cicho się śmiejąc znacząco na mnie zerkając. Uśmiechnęłam się najbardziej jak potrafiłam, chciałam wyrazić tym uśmiechem zrozumienie i wsparcie, którego potrzebowała.
Nadchodził czas lunchu, zbierałyśmy się z lekcji literatury znów słysząc ciche śmiechy Mika i jego kolegów. Mnie to nie ruszało, ale widziałam zaciętą twarz blondynki i wiedziałam, że nie wyjdziemy stąd dopóki do nich nie podejdzie. Stałam przy swoim biurku, obserwując całą sytuację z boku, byłam pewna że moja przyjaciółka wybuchnie, usiadłam na wcześniej zajmowanym miejscu, wiedząc że zajmie jej to większą chwilę.
- Stój! - krzyknęła do bruneta, który kierował się do wyjścia. - Chciałam ci tylko powiedzieć, że jesteś żałosny, strasznie żałosny. - spojrzała na jego zdezorientowanych kolegów, wskazując na nich palcem. - Wstyd ci się przed nimi przyznać, że stchórzyłeś na randce z nie wiadomo jakich przyczyn, że nie poszedłeś z nią do łóżka i wydaje ci się, że najlepszym wyjściem jest za każdym razem nabijanie się z niej, prawda? - spytała zakładając ręce na piersi, nie chciałam jej mówić w jakiej sytuacji on stchórzył i w duchu modliłam się, że ten tchórz tego nie zrobi.
CZYTASZ
My Consequences
Roman pour AdolescentsBo każdy błąd zostanie zapamiętany, ale kiedy zło nade mną zwycięży, wejdź w ten świat razem ze mną trzymając mnie za rękę. Książka posiada błędy, ponieważ nie była jeszcze poprawiana.