Ktoś, kto nie chce być uratowany

8.4K 306 56
                                    

Minęło kila dni od mojego ostatniego spotkania z Brandonem, nie dawał znaku życia odkąd odprowadził mnie pod same drzwi, składając na moich ustach ciepły pocałunek. Tłumaczyłam sobie to tym, że może musiał ogarniać chłopaków, może musiał spędzić trochę czasu z Lukiem, wiele myśli przechodziło przez moją głowę, ale działo się tak jedynie dlatego, że nie chciałam przyznać się przed samą sobą, jak bardzo za nim tęskniłam. Bo te kilka dni bez niego trwały całą wieczność i sprawiały okropny ból psychiczny, którego nie mogłam znieść. Tęsknota za nim wypalała mnie od środka, nie chcąc odpuścić nawet na sekundę. 

Powodowało to wiele zbędnych emocji, które nasilały się jeszcze bardziej gdy zerkając w telefon nie miałam żadnego powiadomienia, żadnej wiadomości od niego.

Siedziałam otulona kocem w salonie, trzymając wciąż gorący kubek kawy, czekając aż nastanie czas kiedy wyjdę do szkoły, która była jedyną odskocznią od tego, żeby chociaż złagodzić ten okropny ból. Na początku pytałam Liama, ale kiedy okazało się, że wie tylko tyle, że załatwia ważne sprawy, poddałam się i nie szukałam odpowiedzi, czekałam. Po prostu na niego czekałam.

Chociaż to czekanie, nie przynosiło żadnych rezultatów

Czułam się dziwnie, wychodząc każdego ranka do szkoły, tak jak tym razem, czułam się jakbym była chora, jakby brakowało mi czegoś, jakby coś mi odebrano. Nie było go kilka dni, a ja nie potrafiłam bez niego normalnie funkcjonować.

- Halo?! - usłyszałam krzyk, na co upuściłam kubek z dłoni na podłogę, jednak ten się nie rozbił. Rozejrzałam się po mieszkaniu widząc Liama, który był ubrany i chyba na mnie czekał.

- Ashley? - spytał ze zrezygnowaniem, podchodząc do mnie bliżej.

- Tak, już idę się ubrać, przepraszam - wyszeptałam obojętnie, bo od kilku dni nic nie miało dla mnie znaczenia.

- Nie przepraszaj, po prostu ze mną w końcu porozmawiaj - powiedział, zdejmując z siebie czarną, skórzaną kurtkę, która mi go przypominała, każda najmniejsza rzecz przypominała o jego nieobecności.

- Ja... - nie potrafiłam powiedzieć nic więcej, nie potrafiłam powiedzieć nic na temat tego jak teraz się czułam, nikomu nic nie powiedziałam. Nikomu. Chciałam uciec z jego pola widzenia, żeby tylko nie musiał patrzeć na to jak beznadziejnie sobie radzę. Chłopak jednak powstrzymał mnie, mocno złapał mnie za dłoń, prowadząc do salonu, posadził na kanapie, siadając blisko mnie, przykrył nas kocem i chwilę milczał.

- Opowiedz mi jak się czujesz, nie możesz tak dłużej funkcjonować Ash, widzę co się dzieje - powiedział, kładąc podbródek na mojej głowie.

- Brakuje mi go - wyszlochałam, wtulając się w jego ramię, czując wszystkie nagromadzone emocje z tych kilku dni.

- Wiem - opowiedział, przytulając mnie do siebie mocniej. - Gdybym tylko wiedział, gdybym mógł ci  pomóc, od razu bym to zrobił.

- Wiem Liam, wiem - odparłam cicho.

- Wróci, on zawsze wracał - powiedział, przeczesując palcami swoje ciemne włosy.

- Idź lepiej do szkoły, ja dziś zostanę - nie byłam w stanie ruszyć się z mieszkania w takim stanie.

- Co? - warknął, nie puszczając uścisku. Usiadłam, patrząc na niego ze zdziwieniem.

- Nie wrócę nigdzie, nie pójdę nigdzie jeśli jesteś w takim stanie - powiedział stanowczo, gładząc moje policzki.

- Wiem, że za nim tęsknisz - odparł, patrząc mi szeroko w oczy.

- Nie tęsknię - mruknęłam, unikając jego wzroku. Nie potrafiłam powiedzieć prawdy przed sobą i swoim przyjacielem, chociaż tę prawdę znaliśmy oboje.

My ConsequencesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz