On naprawdę mnie kochał

6.5K 185 33
                                    

W tamtym momencie, wiele myśli przeszło mi przez głowę. Wspomnienia, które układały się w jedną i spójną całość. To wszystko wydawało się być tak bardzo oczywiste, wszystkie wydarzenia się ze sobą łączyły i to wszystko wydawało się prawdą, ale nie pasował mi jeden element tej jakże perfekcyjnej układanki. Odkąd ten czarny scenariusz miał być prawdą, podświadomie szukałam czegoś, co pokaże mi, że jednak nią nie jest, że jest coś czego nikt nie wiedział, coś czego nikt się domyślał. Byłam pewna, że właśnie znalazłam ten brakujący element.

Wyrwałam się z ramion chłopaka, wstając na równe nogi, patrząc na niego ze swoim zdeterminowaniem i ciekawością, bo sama zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem nie postradałam zmysłów, ale szukałam wszystkiego i byłam w stanie złapać się czegokolwiek, żeby dowieść, że to nie prawda.

Byłam w takim momencie, że sama nie wiedziałam co czuje, a może co powinnam czuć. Bezradność, bo właśnie tak mogłam opisać ostatnie wydarzenia, towarzyszyła mi od bardzo dawna. Minęło kilka miesięcy od tego kiedy mój rzekomy tata zginął i przez te kilka miesięcy, tak naprawdę nic się nie ułożyło. Wszystko psuło się jeszcze bardziej. Zaczęłam to przyjmować inaczej, zamieniłam prawdę w kłamstwo, które chciałam udowodnić.

Nie chciałam, żeby to była prawda, chociaż chciałam prawdy ale nie tej prawdy.

Zimne i delikatne zarazem dłonie, dotknęły moich rozpalonych policzków, spojrzałam na nie kątem oka, a później uniosłam wzrok na te ciemne, przepiękne oczy, które leczyły wszystko, po prostu wszystko. Głaskał mnie swoimi opuszkami palców, zataczając na mojej twarzy kółka. Nieustannie patrzył mi w oczy, w których dostrzegałam tak wiele. Nie były to już oczy ciemne, bez emocji. Te oczy nie tak dawno się zmieniły, nadal były ciemne, ale pełne swojego uroku i emocji, których było w nich od ostatniego czasu tak wiele, że potrafiłam się w tym wszystkim zgubić. Mimo wszystko kochałam te oczy, kochałam je od samego początku.

- Wszystko w porządku? - nie spuszczał ze mnie wzroku, patrzył na mnie przez cały czas i przez cały ten czas, był tuż obok, dając mi cholerne poczucie bezpieczeństwa, którego tak bardzo dawno nie doświadczyłam.

- Tak - powiedziałam, spuszczając swój wzrok. Bałam się popatrzeć w jego oczy i odpowiedzieć na to pytanie, bo wiedziałam, że on będzie wiedział.

Ale on i tak zawsze wiedział

- Wiem, że nie - głęboko westchnął, unosząc mój podbródek ku górze.

- Ashley, ja tutaj jestem. Nie jestem tutaj dlatego, że muszę. Jestem tutaj dlatego bo tego chcę, chcę tu być i nawet nie masz pojęcia jak bardzo boli mnie serce za każdym razem kiedy próbujesz mi skłamać. Bo doskonale to wiemy i ty i ja, że nawet nie musiałem zadawać pytania, żeby znać odpowiedź.

Pokiwałam głową i uniosłam wzrok, od razu spotykając jego tęczówki. Krople deszczu, spływały z jego nosa, ale on nadal na mnie patrzył. Nie ruszył się na krok, nie odszedł kiedy skłamałam, cały czas tutaj był. Był tutaj bo sam tego chciał i chociaż wiedziałam, że to najprawdziwsza prawda, część mnie nie mogła w to uwierzyć. Część mnie nie mogła uwierzyć w siebie, nie mogła zanotować, że ktoś po prostu tutaj będzie i nieważne co się wydarzy tutaj będzie, bo po prostu mnie... - moje przemyślenia przerwał cichy szept.

- Kocham Cię.

- Kocham Cię Ashley - powtórzył, odsuwając się ode mnie na kilka kroków.

- I jestem gotów, wykrzyczeć to całe światu, rozumiesz? - złapał moje policzki, a po chwili je puścił, znowu się ode mnie oddalając.

Patrzył w moje oczy, a jego uśmiech coraz bardziej się powiększał.

- Kocham Ashley Davis! - krzyczał z całych sił, głośno się śmiejąc. - Kocham ją! - znowu krzyczał, a ja śmiałam się razem z nim. Biegał w deszczu, krzycząc to przez cały czas. Płakałam ze szczęścia, a moje łzy łączyły się z deszczem, obraz bruneta koił moje serce.

My ConsequencesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz