Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi, zerwałam się z łóżka idąc w ich kierunku. Moja rana nadal bolała ale było dużo lepiej. Otwierając mi, przed oczami ukazał mi się karton z ogromem balonów, które były do niego przyczepione, podeszłam bliżej by zobaczyć czy nikogo tam nie ma. Theo i Chloe momentalnie wyskoczyli zza drzwi.
- Niespodzianka!! Wszystkiego najlepszego! - krzyknęli jednogłośnie unosząc pudełko, no tak moje urodziny, mimo iż nie był to mój ulubiony dzień, naprawdę było mi miło.
- Ah, dziękuje wow, postaraliście się - odparłam, wyciągając do nich ręce na znak przytulenia.
- Tylko troszkę, wpuścisz nas na chwilę? - spytała blondynka, przekraczając próg mieszkania, czym sama odpowiedziała sobie na pytanie.
- Tak, jasne - odparłam. - Co wy tak wcześnie? - spytałam, była ósma rano mogłam spokojnie spać, jednak nie było mi to dane.
- Wiesz, niektórzy nie mają zatrucia pokarmowego i muszą iść do szkoły - powiedział brunet, czule mnie przytulając. Zapomniałam, że nie wiedzą o moim zdarzeniu ze wczoraj, dziękowałam Theo w duchu, że przypomniał mi historyjkę, którą im zmyśliłam.
- No tak, słaba sprawa - odparłam, uśmiechając się złośliwie. - Napijecie się czegoś? - spytałam.
- Nie, myślę że będziemy się zaraz zbierać. - opowiedział brunet, patrząc na Chloe, która pokiwała twierdząco głową. Czułam na sobie ich spojrzenia, które nakazywały otworzyć prezent, uśmiechnęłam się szeroko zaczynając go odpakowywać. Rozwiązałam kokardę do której przywiązane były balony, poleciały one mimowolnie do góry, na wierzchu pudełka były różnokolorowe piórka, wyjęłam je na blat kuchenny wyjmując z pudełka piękną ramkę z naszymi zdjęciami, było to po prostu urocze.
- Jest cudowne, dziękuje. Kocham was. - podeszłam do nich zamykając w szczelnym uścisku.
- Za tydzień opijemy, nie martw się - zaśmiała się blondynka. - Musimy lecieć, trzymaj się i odpoczywaj. - powiedziała i razem z brunetem wyszli jeszcze raz mnie przytulając. Wróciłam do pokoju, otwierając okno, wyciągając papierosa z paczki po chwili się nim zaciągając. Kiedy zaspokoiłam swój głód nikotynowy zeszłam do kuchni z zamiarem zrobienia sobie naleśników. Po drodze słyszałam jak mój telefon wydaje dźwięk dostarczonego smsa.
Od: Peter
Wszystkiego najlepszego, tęsknie za tobą. Bardzo.
Pojedyncza łza spłynęła z mojego policzka, gładziłam palcem ekran telefonu wpatrując się w wiadomość od mojego brata, tak bardzo za nim tęskniłam, a im więcej czasu nas dzieliło miałam wrażenie, że nasze spotkanie staje się coraz bardziej odległe i nierealne.
Do: Peter
Kocham cię. Bardzo.
Odłożyłam telefon, zabierając się za naleśniki. Rozmyślałam o moim bracie, długi czas go nie widziałam i miałam świadomość, że nie będę go widzieć przez jeszcze dłuższy okres czasu. Matka nie pozwoli mu samemu do mnie przyjechać, a ona zostawiła mnie z niewiadomego powodu, to bolało ale zaczynałam akceptować tą sytuację.
Po zjedzonym śniadaniu postanowiłam się umyć, wczoraj tego nie zrobiłam z powodu rany, dziś choć nadal bolała, musiałam to zrobić. Pozbyłam się ubrań, delikatnie zdejmując opatrunek, nie wyglądało to najlepiej przemyłam to zimną wodą i odkaziłam wodą utlenioną by zapobiec zakażeniu. Weszłam pod szybki prysznic, myjąc moje ciało i włosy. Wyszłam ubierając dresy i luźny, czarny podkoszulek. Sięgnęłam do torebki chcąc schować tam paczkę papierosów, na jej dnie zobaczyłam fotografię dostarczoną do mnie kilka dni temu. Wzięłam ją do ręki idąc po schodach, kierując się ku salonowi, stale się w nią wpatrywałam jakby miało to wyjaśnić wszystkie nieporozumienia, które w ostatnim czasie miały miejsce. Ten tatuaż, za uchem i ten odwrócony mężczyzna byli głównym powodem do moich rozważań.
CZYTASZ
My Consequences
Fiksi RemajaBo każdy błąd zostanie zapamiętany, ale kiedy zło nade mną zwycięży, wejdź w ten świat razem ze mną trzymając mnie za rękę. Książka posiada błędy, ponieważ nie była jeszcze poprawiana.