Wstałam po godzinie siódmej z bólem uświadamiając sobie, że muszę iść do szkoły byłam ciekawa czy Luke jeszcze u mnie był, zeszłam na dół idąc w stronę salonu, widząc śpiącego chłopaka obudziłam go zrywając z niego cieplutki koc.
- Nienawidzę cię - odparł, przecierając oczy dłońmi.
- Tak, tak wiem ale chodź zbieramy się do szkoły, zadzwoń do Chloe to po nią pojedziemy - powiedziałam, odchodząc i wchodząc do kuchni. Zrobiłam nam szybkie śniadanie czyli płatki z mlekiem bo na nic więcej mnie nie było stać.
- To ja nas zawiozę moim autem - wstał i zaczął się przeciągać. - Dziękuje, że mogłem tu spać i w ogóle dzięki za wczoraj.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko gestem dłoni, zapraszając go do kuchni by zjadł śniadanie, blondyn w międzyczasie zadzwonił do Chloe i powiadomił ją że po nią będziemy. Chloe dobrze wiedziała, że u mnie spał i cieszyłam się że podchodziła do tego w taki sposób, chciałam żeby do mnie wczoraj przyszła, a ona powiedziała że chce dać nam czas na poznanie siebie, było to urocze i miłe z jej strony.
Poszłam szybko się ogarnąć do łazienki, ubrałam jasne jeansy z wysokim stanem i białą koszulkę włożyłam do spodni, zarzuciłam na to czarną, skórzaną kurtkę i zeszłam na dół gdzie czekał Luke.
- W końcu, ile można czekać -powiedział, chowając telefon do kieszeni kurtki.
- Nie marudź - opowiedziałam, a po chwili byliśmy już w jego aucie.
Przemierzaliśmy ulice Denver, kierując się do domu Chloe, blondynka już na nas czekała, przesiadłam się z przedniego miejsca na tył by dziewczyna mogła usiąść obok Luka.
- Cześć!! Co u was?! - krzyczała radośnie, a ja się zastanawiałam jak to możliwe, że dziewczyna zawsze była tak pobudzona i podekscytowana i mimo, że znałam ją tak długo nadal mnie to zastanawiało. Podjechaliśmy pod szkołę, Chloe i Luke poszli już do szkoły ja jednak zostałam na zewnątrz, paląc papierosa.
- Ashley Davis - usłyszałam słodki głos na co uniosłam wzrok. Dość wysoka blondynka stała tuż przede mną w czarnej sukience sięgającej jej przed kolana.
- A ty to? - spytałam gasząc papierosa.
- Lisa Martin - odpowiedziała, strasznie dziwnie się zachowując, traktowała mnie z pewnego rodzaju wyższością. - Mike, chciałabym żebyś się od niego odczepiła. - odparła
- Ale ja się do niego nawet nie zdążyłam przyczepić, jest cały twój - powiedziałam, nie miałam zamiaru kłócić się o kogoś takiego, przeprosił mnie i to tyle, tak miałam iść z nim na randkę ale chyba posłucham się Theo.
Przemierzałam szkolny korytarz chcąc znaleźć moich przyjaciół gdy mignęła mi blondynka wchodząca do łazienki, poszłam za nią. Żałowałam, że nie zobaczyłam Luka, który tam z nią wszedł.
- O mój boże! Serio nawet tu? - spytałam, zasłaniając oczy. Oderwali się od siebie, poprawiając swoje ubrania.
- Jest sprawa Ash - powiedziała blondynka. - Wiem, że nie masz powrotu, a do domu masz trochę ale chcielibyśmy gdzieś razem wyskoczyć po lekcjach.
- A Theo dziś nie przychodzi? - spytałam
- Nie, jest u mamy
- Dobra wiecie co, ja na dziś stąd spadam, bawcie się dobrze - odparłam, wychodząc z łazienki. Nawet nie było mnie na jednej lekcji, a już się stąd zmyłam, czy można to nazywać wagarami? Wyjęłam z torebki splątane słuchawki i wyszłam ze szkoły. Szłam chodnikiem było około dziewiątej rano i ulice były dość puste. Kątem oka zobaczyłam słynne, czarne ferrari. Zatrzymał się obok mnie.
CZYTASZ
My Consequences
Teen FictionBo każdy błąd zostanie zapamiętany, ale kiedy zło nade mną zwycięży, wejdź w ten świat razem ze mną trzymając mnie za rękę. Książka posiada błędy, ponieważ nie była jeszcze poprawiana.