61.

5.9K 211 159
                                    

Mijał kolejny dzień. Była ładna, pogodna sobota. Siedziałam w salonie na kanapie z Jungkookiem, przyglądając się jak chłopak gra na konsoli. Jimin siedział przy barku pijąc drinka zapatrzony w telefon, a reszta chłopaków gdzieś się rozeszła, nawet sama nie wiedziałam gdzie. Rozmawialiśmy między sobą, co jakiś czas żartując sobie. Nagle z nikąd do pomieszczenia wszedł Taehyung razem z Yoongim.

V: Kochanie jedziemy dzisiaj na zlot, jedziesz z nami? - spytał, wchodząc do salonu.

Ja: Znowu na wyścigi? - spytałam, spoglądając na chłopaków.

V: Samochody ciągle stoją w garażu, kiedyś trzeba je przepalić i rozruszać. - wytłumaczył, szukając czegoś w kuchni.

Ja: Ostatnio ścigałeś się z Chanem i przegrałeś. - wypomniałam chłopakowi, śmiejąc się. Dobrze wiedziałam, że denerwował go ten temat z zeszłego tygodnia, dlatego specjalnie go wypomniałam.

V: Po prostu to nie był mój dzień okej? - zaśmiał się, pokazując w moją stronę palcem.

Ja: I tym razem też chcesz to przejebać? - zaśmiałam się, robiąc mu na złość

JM: Nawet własna dziewczyna uważa, że jesteś pizda. - zaśmiał się na głos rudowłosy, siedzący przy barku. Nie kontrolowanie też parsknęłam pod nosem.

V: Jeszcze dzisiaj się zdziwicie. - odpwiedział pewny, zakładając ręce na piersi, opierając się o blat.

JK: Też dzisiaj spróbuję, jak starczy czasu. - dodał brunet zapatrzony w ekran.

Ja: Też jedziesz? I tak zapewne jedziecie wszyscy? - spytałam, spogladajac na każdego dookoła.

S: Taki jest plan, więc wątpie, że bedziesz chciała siedzieć sama w domu. - rzucił, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów, a następnie wyjmując jednego papierosa. Po chwili podniósł głowę - Idzie ktoś na fajkę?

V: W sumie...- zaczął, prostujac się, na co od razu na niego spojrzałam. Nie dokończył, kiedy spojrzał na moją mine. Po chwili poprawił się - No dobra nie teraz.

Ja: Dobra pojadę z wami, ale dzisiaj nie ścigam się z tobą. - rzuciłam, wracając do ogladania jak gra Jungkook.

V: Ej no, ale jak to. Zawsze mi szczęście przynosisz. - oburzył się lekko, podchodząc bliżej.

Ja: No teraz to już coraz mniej będę mogła tak jeździć. - odparłam wstając, pokazując na mój brzuch.

V: I tak cię namówię. - rzucił, posyłając mi całusa.

...

Był wieczór. Chłodny, ale znośny. Staliśmy na dużym parkingu przy zmaknietym centrum handlowym, stojąc przy swoich samochodach, wśród tłumu. Dzisiaj wyjątkowo było więcej ludzi niż poprzednim tygodniu. Staliśmy oparci o maskę samochodu, każdy czekając na swoją kolej. Chłopacy byli zajęci rozmową, kiedy przez tłum przecisnął się Chan, który następnie do nas podszedł. Ten Chan który kiedyś po pijaku starał się zwrócić na siebie moją uwage, dziś traktujemy to jako żart i śmieszne wspomnienie.

Ch: Siema. - rzucił, na co podszedł do każdego i się przywitał przybiając piątkę.

V: Siema. - rzucił w stronę chłopaka wstając się z nim - Rewanż dzisiaj? - zaśmiał się, kiwając głową w stronę samochodu.

Ch: Tak coś czułem, że dzisiaj mi nie odpuścisz. Ale nie ma sprawy. - zaśmiał się, klepiąc chłopaka po ramieniu. - Poczekamy na swoją kolej. - po chwli spojrzał w moją stronę, po czym dodał - No witam. Słyszałem radosne nowiny, że rodzina się powieksza. - zaśmiał się, rozgarniając mi lekko włosy.

PORWANA / BTS 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz