52.

6.7K 238 73
                                    

RM POV.

Dojeżdżaliśmy powoli na miejsce do starej fabryki, gdzie pokazywało nam na radarze telefon V. Nie mieliśmy pewności czy będzie on tam, dlatego miałem już plan awaryjny. Siedząc na przednim siedzeniu, rozglądałem się, próbując nie przegapić skrętu.

Ja: Dobra, Jhope skręć tam w tą bramę. - rzuciłem do kierującego bruneta, pokazując na dużą metalową brame, gdzie był jednocześnie wjazd na plac.

S: To jest totalnie zadupie. - rzucił, spoglądając przez okno.

Ja: Chyba nie dziwne, jeśli Tae miał się z kimś tu spotkać i pewnie próbował zrobić cos na własną rękę. - wyjaśniłem, jednak miałem pewne obawy.

W: Czy to nie wasz van? - spytał Wonho wychylającą sie do przodu, pokazując palcem dany punkt.

JM: Faktycznie tam stoi. - poparł

Ja: Dobra zatrzymaj się. - tal jak powiedziałem tak zrobił. Kiedy sie zatrzymał wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w kierunku vana którym przyjechał Tae. Rozejrzelismy się dookoła.

J: Taehyung! - zawołał - Jesteś tu?

JK: Samochód jest pusty. - rzucił, trzaskając drzwiami. Po chwili poszedl na tył samochodu i otowrzył bagażnik - Bagażnik też jest pusty, nie ma nic. - dodał zamykając klapę. - Zniknął.

S: Ej, mam coś. Telefon Tae. - rzucił miętowowłosy siedzący w samochodzie na przednim siedzeniu, a z drugiego siedzenia podniósł telefon.

J: Szczerze, nic nam to nie daje. - rzucił - Jesteśmy w pizdzie. Po Taehyungu ani śladu, jego telefon został w samochodzie, a van stoi pusty i nie ma w nim nic. Kompletnie nic. - zaśmiał się, wymachując ręką.

Ja: Nie koniecznie. - rzuciłem, zakładając rece na piersi. Od razu reszta spojrzała na mnie pytająco.

S: Co masz na myśli? - spytał, oparty o van, marszcząc brwi.

Ja: Zabieramy samochód i jedziemy w jeszcze jedno miejsce. - dodałem, ruszajac w strone samochodu, reszta posłuchała się i już do chwili jechalismy w wybrane przeze mnie miejsce.

...

Zanim dojechaliśmy na miejsce, wytłumaczyłem chłopakom o co chodzi. Znajdowalismy sie w środku lasu, gdzie prowadziły juz tylko drogi piaskowe. Zatrzymaliśmy się na polanie gdzie znajdowały się duże hangary i garaże. Kiedy wysiedliśmy z samochodu parkując przed jednym blaszanym garażem, od podszedł do nas Suho.

Ja: Jeszcze raz dzięki za pomoc. - rzuciłem, ściskając jego dłoń

SH: Nie ma sprawy, dalej powinniście trafić sami. - rzucił, kiwając głową w stronę jednego z garaży na uboczu. Od razu skinąłem głową, pokazujac, że rozumiem.

Weszliśmy do danego murowanego garażu. Było w nim sporo rzeczy, co jednak nie teraz najbardziej nas interesowało. Ruszyłem dalej na zaplecza, na co reszta poszła za mną. Kiedy dotarłem do drewnianych drzwi otworzyłem je i schodami zeszliśmy na dół. Właśnie tu znajdowała się osoba która była nam teraz potrzebna. Weszliśmy do jednego pomieszczenia i od razu ujrzeliśmy mężczyznę siedzacego i przywiązanego do krzesła. Mężczyzna był nic starszy od nas, a na jego twarzy i ciele widniało kilka ran. Nie wyglądał zbyt ciekawe, jednak nas to nie interesowało. Od razu spojrzał na nas zdziwiony.

?: Pff, jeszcze was tu brakowało. - prychnął pod nosem, spoglądając na bok. - Kim jesteście i czego chcecie?

Ja: Ty już dobrze nas znasz. Więc przestań sie zgrywać i zacznij od razu z nami współpracować. - odpowiedziałem zdenerowany.

PORWANA / BTS 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz