47.

7.2K 218 103
                                    

Szłam dłuższą ulicą, słuchając muzyki w słuchawkach. Było już ciemno, na ulicy znajdowalo się bardzo mało osób. Głównie pary chodzące wspólnie na spacer. Rozejrzałam sie, jeszcze troche i powinnam być na miejscu. Po chwili mój telefon zawibrował. Dostałam sms.

Wonho
Jestem na miejscu. Czekam ;D

Uśmiechnęłam się do telefonu i ruszyłam dalej, odpisując chłopakowi. Mieliśmy spotkać się w małym parku, koło skate parku, gdzie kiedyś spędzaliśmy dużo czasu, a następnie udać się do baru na jedzenie i picie.

Kiedy chciałam wyłączyć muzykę, usłyszałam kroki za sobą. Odwróciłam się dyskretnie i spojrzałam za siebie. Zauważyłam sylwetkę mężczyzny. Szedł za mną wysoki zbudowany mężczyzna ubrany na czarno. Nie chciałam jednak panikować, mógł być przecież to ktoś przypadkowy.Ciekawa jednak byłam czy to tylko nie moja wyobraźnia i wymysły. Schowałam słuchawki do kieszeni i szłam danej.

Przyśpieszyłam kroku, jakbym się gdzieś śpieszyła. Kiedy przeszłam spory kawałek i zmieniłam specjalnie kierunek, zdałam sobie sprawe, że postać która szła za mną, również przyspieszyła kroku doganiając mnie, a nawet będąc bliżej, szła tam gdzie ja.

Zaczęłam się stresować. Wiedziałam, że to juz nie mój wymyśl. Nadal szłam nie zwalniając. Wyciągnęłam szybko telefon i wybrałam pierwszy numer w ostatnich połączeniach. Wonho.
Zdenerowana przyłożyłam telefon do ucha.

W: No halo. Gdzie jesteś, czekam już...

Ja: Wonho ktoś mnie śledzi. - powiedziałam w miare cicho

W: CO? gdzie ty jesteś teraz?!

Ja: Skręciłam w jakąś uliczkę i zmierzam w kierunku starego teatru. Prosze zadzwoń do Tae.

W: Dobra biegnij w stronę teatru. Biegnę tam do ciebie!

Ja: Dobrze.

Kiedy sie rozłączyłam i  zaczęłam biec, tak jak mi powiedział Wonho.

WONHO POV.

Ja: Cholera. - po rozłączeniu,zacząłem biec

Zacząłem szukać numer do Taehyunga. Zadzowniłam, po chwilo odebrał.

V: Halo Wonho? Nie moge rozmawiać, mamy problem Luna gdzieś zniknęła, nie widziałeś...

Ja: Lune ktoś śledzi! Musicie pomóc.

V: CO? Żartujesz sobie ze mnie, gdzie ona jest?

Ja: Szła na spotkanie ze mną, ale ktoś ją spędził i kazałem jej biec w stronę opuszczonego teatru. Jedzcie tam!

V: Cholera, już jedziemy!

Ja: Nie rozłączaj się, spróbuję namierzyć jej telefon, będę wam mówić gdzie iść.

Tak jak mówiłem, tak też zrobiłem. Biegnąc, starałem się ją namierzyć. W końcu udało się.

Ja: Dobra widze ją. Tak jak mówiłem Biegnie w kierunku starego teartu od strony północnej.

V: Jesteśmy już w drodze, niedługo będziemy. Cholera.

Dalej biegłem przed siebie patrzac w telefon na mape, gdzie znajdowała się Luna, po chwili skręciłem, w boczną uliczkę, byłem już nie daleko.

V: Biegniemy już w tamtym kierunku. Namierzyłeś ją?

Ja: Tak jestem niedaleko. Rozejrzyjcie sie powinna być gdzieś w pobliżu!

LUNA POV.

Biegłam ile sił w nogach. Byłam przerażona. Obcy mężczyzna biegł za mną. Przyśpieszyłam mimo bólu i problemu z oddychaniem. Byłam już nie daleko. Było ciemno i ledwo co widziałam w tych uliczkach, ale musiałam biec dalej. W końcu skręciłam w prawo na ostatnią prostą do teatru, gdzieś powinien być tu Wonho. Mężczyzna nadal za mną biegł, przyśpieszyłam z całych sił w kierunku ostatniego zakretu. Byłam coraz bliżej, aż w końcu dobiegłam. Kiedy byłam na miejscu i miałam skręcać, ktoś wyłonił się z zakrętu przez co wpadłam na tą osobę i upadłam na ziemie tracąc równowagę.

WONHO POV.

Byliśmy coraz bliżej. Skręciłem ponownie w drugą uliczke i byłem praktycznie na miejscu.

V: Biegniemy cały czas od strony północnej, powinna gdzies tu być do cholery! Widzisz ją?

Ja: Jeszcze nie. Jeszcze kawałek.

Na mapie pokazywało mi, że już tam jest. Kiedy byłem już na miejscu, koło teatru zamierzałem skręcić aby jej poszukać, jednak coś, a raczej ktoś mi to uniemożliwił. Poczułem ból wpadając na jakąś osobę. Kiedy złapałam równowagę Spojrzałam na osobę leżącą na ziemi.

Ja: Chłopacy?! Taehyung? - krzyknąłem szokowany

V: Gdzie jest Luna! - krzyknął, wstając z chodnika - Gdzie ona jest?!

Zaczęliśmy się rozglądać.

W: Nie rozumiem. Na mapie pokazuje, że tu jest! - chwyciłam się za głowę. Wszyscy dalej jej szukliśmy.

JK: Może to nawaliło. - odezwał się brunet, pokazując na telefon który nadal ją namierzał.

Ja: To nie możliwe. To zawsze pokazuje dobrze. - zaprzeczyłem

JM: Patrzcie. - wszyscy, spojrzeliśmy na niego. Rudowłosy podszedł do nas, pokazując coś trzymanego w ręce. W ręce trzymał on telefon.

S: To telefon Luny. - odparł zdnerowany - Cholera!

V: Luna! - wziął jej telefon i zaczął się rozglądać panicznie - Luna gdzie jesteś! Luna do cholery!  - Krzyczał, na środku ulicy.

Pierwszy raz widziałem takie łzy bezsilności.

LUNA POV.

Kiedy upadłam na ziemię, od razu wyczerpana spojrzałam na osobę na którą wpadłam z nadzieją, że bedzie to Wonho. Jednak jego tam nie zobaczyłam. Nademną stał wysoki mężczyzna również ubrany na czarno jak tamten. Wystraszona podniosłam się z ziemi i zaczęłam się cofac. Jednak nic mi to nie dało. Mężczyzna goniący mnie zabiegł mnie od tyłu i chwycił, przysłaniając mi usta.

Spanikowana zaczęłam się wyrywać i szarpać, ale nie miałam tyle sily. Nagle podjechał koło nas duży dostawczy samochód. Dwóch mężczyzn od razu wsiadło, zaciagając mnie ze sobą do samochodu. Mimo szarpania i odpychania siłą wrzucili mnie do wozu. Od razu odjechali z pisiem opon.

☆♥︎☆

No więc, to na tyle na dzisiaj. Mam nadzieję, że rozdziały mimo wszystko się podobały. Pamiętajcie o gwiazdkowaniu i komentowaniu. Dziękuję wam jeszcze raz za cierpliwość i za to, że czekaliście. Do następnego. ♥︎

PORWANA / BTS 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz