51.

6.8K 226 77
                                    

LUNA POV.

Siedziałam bezczynnie oprta plecami o zimną ścianę, zapatrzona w jeden punkt. Od dłuższego nikt się tu nie pojawił. W dodatku doskwierała mi przytłaczająca cisza. Czułam się tak jakbym została porzucana sama w jakimś obcym miejscu, jakbym została najzwyczajniej samą. Ale może to dobrze, że nikt się tu nie zjawiał i nie przychodził, a tym bardziej, nie ten cholerny koles.
W pomieszczeniu było zimno, a ja jedyne co mogłam robić to siedzieć. Problemem było też to, że cały czas miałam sznury obwiązane wokół nadgarstków. Mimo, że starałam się nimi nie ruszać i nie szarpać, to i tak na mojej skórze pojawiły sie przetarcia, co bardzo piekło.

Po dłuższym czasie zdecydowałam sie wstać z zimnej podłogi. Czułam, jak moje nogi uginają się, jednak byłam w stanie utrzymać się na nogach. Oparłam się o ścianę i spojrzałam w kierunku okna, było ono jednak zbyt wysoko, żebym mogła przez nie wyjrzeć, ponieważ były to małe prostokątne okna pod sufitem. Jedyne co mogłam stwierdzić to to, że jest dzień.
Nieoczekiwanie poczułam jak robi mi się słabo i tracę siły. Od razu odwróciłam się plecami do ściany i zjechałam powoli po ścianie, aby uniknąć na wszelki wypadek upadku. Przymknęłam oczy i wzięłam głębokie wdechy dopoki mi się nie poprawiło. Tak bardzo chciało mi się pić, jednak nie miałam nawet jak.

Minęło parę naprawde długich i męczących chwili. Nie mając innego zajęcia, starałam się jakoś własnymi siłami rozpłątać, albo chociaż poluzować węzła, jednak było to naprawde ciężkie.

Ja: Cholera. - dalej się siłowałam. Moje zajęcie jak i cisza która cały czas tu panowała, została nagle przerwana przez hałas dobiegający z korytarza.

Usłyszałam zbliżające się ciężkie kroki, nie jednej a kilku osób, dopiero wtedy zaczęłam się bać, nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Nie musiałam długo czekać, a metalowe drzwi zostały otwarte. Od razu do pomieszczenia weszło dwóch mężczyzn ciągnący za ramiona jakąś osobę. Kiedy weszli do środka, a ja spojrzałam na tą nieprzytomną osobę, poczułam jak w środku cała się trzęsę.

Ja: TAEHYUNG! - krzyknęłam przerażona.
Mężczyźni weszli w głąb pomieszczenia, po czym rzucili nieprzytomnego chłopaka na ziemię i odsuneli się.

Ja: Boże Taehyung! - krzyknęłam czołgając się do nieprzytomnego bruneta. Czułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Od razu zaczęłam go lekko szturchać - K-kochanie otwórz oczy... Proszę. - mówiłam spanikowana

Ostatnimi siłami chwyciłam Tae za ramię i odwróciłam go delikatnie na plecy, od razu zauważyłam jego rany na ciele i twarzy. Nadal był nieprzytomny.

Ja: Taehyung, Boże co oni ci zorbili..?! - Przyjrzałam się jego twarzy, była cała poobijana, po moich policzkach zaczęły spływać kolejmo łzy, przez co obraz zaczął sie zamazywać. Położyłam swoją trzęsącą się rękę na jego klatce piersiowej. Oddychał, ale słabo. Żadne swoją nie opiszą bólu jaki czułam, widząc osobę którą kocham w takim stanie.

JI: Jakie to żałosne. - usłyszałam głos, nagle do piemieszczenia wszedł Jiyoung. W jego głosie można było wyczuć nutke śmiechu i zażenowania. Stał z schowanymi rekoma w kieszeni, z obojętnośćcią jak nigdy, patrząc na mnie, dodał rozbawiony - Jaki człowiek jest słaby, kiedy w gre wchodzi miłość.

Ja: Ty nie masz serca! - krzyknęłam, zrospaczona w jego kierunku, mając ochote rzucić się na niego, jednak nie byłam w stanie. - Jesteś zwykłym potworem! - na moje słowa mężczyzna się roześmiał.

JI: Może i jestem potworem. Jednak to nie ja teraz, leżę nieprzytomny, to nie ja jestem na przegranej pozycji... To nie ja teraz cierpię. - podszedł bliżej pewnie - To nie ja teraz jestem zrozpaczony i będę się bał o każdy głupi dzień swojego życia. - parsknął.

Ja: P-prosze zostaw nas w spokoju. Daj nam już spokój! - błagałam, spuszczając głowę

JI: Jakie to jest zabawne.. - Spojrzał na sufit, po czym dodał - Gdyby nie on, nie byłoby cie tutaj. Sprowadził na ciebie tyle niebezpieczeństwa, tyle bólu, a ty nadal głupia przy nim jesteś i go bronisz do ostatniej siły. - przerwał spoglądając na mnie - Miłość to takie beznadziejne i żenujące uczucie... Uczcie przez które człowiek staje się słaby, miesza tylko w głowie, a człowiek głupieje jak zwierzę i traci zwykły. - dodał, a jego ton zmienił się na poważny - Aż mi żal na was patrzeć. - prychnął, po czym odworcił się i ruszył w kierunku wyjścia.

Ja: Mówisz tak bo nigdy nie wiedziałeś jak to jest kochać! - krzyknęłam z cudem powstrzymując płacząc, na co ten zatrzymał się w drzwiach. Przełknęlam ślinę - Nie wiesz jak to jest kochać, przynajmniej prawdziwie. Myslisz się, nie masz racji co do tego.

JI: Skąd ta pewność? - spytał spokojnym tonem, odwracając głowę w moim kierunku.

Ja: Bo nikt nie staje sie taki jak ty bez powodu. - rzuciłam, na co zapadła cisza. Nie odpowiedział.

JI: Mylisz się. - rzucił po chwili ciszy - Daje wam chwile dla siebie, nacieszcie sie sobą póki możecie... narazie - dodał, po czym od razu opuścił pomieszczenie.

Kiedy drzwi sie zamknęły, i zostaliśmy sami, ponownie wybuchnęłam płaczem, kładąc głowę na klatce piersiowej bruneta.

Ja: Taehyung, obudz się proszę. - szepnęłam, gładząc jego policzek.

SUGA POV.

RM: Udało wam się dodzwonić do Tae? - spytał, wchodząc do pomieszczenia blondyn.

S: Nie, od pół godziny próbujemy sie dodzownić. - odparłem kiwając głową, rzucając telefon na stół.

RM: Dobra, spróbujcie namierzyć jego telefon. - wytłumaczyłem

JM: Właśnie to robimy. Cały czas próbujemy.

RM: I nadal jeszcze go nie namierzyliście? - spytał, zdziwiony blondyn.

JK: Wonho cały czas próbuje.

W: Słuchaj, sami chcieliście żebym nałożył wam sprawdzające się blokady, żeby wasze telefony nie były widoczne nigdzie. Więc teraz trochę to potrwa aż złamie ten kod. - odpowiedziałem, podnosząc wzrok znad laptopa.

JH: Cóż, przynajmniej teraz wiadomo, że działają. - zaśmiał się, przyglądający się poczynaniom Wonho.

W: Nie po to zakładałem wam te blokady żebyście byli niewidoczni, żeby teraz je łamać. - rzucił unosząc brew - Ale jeśli sutuacja tego wymaga to... - przerwał przyglądając nie odzywając wzroku od ekranu - O, prosze jest!

Od razu wszyscy zebraliśmy się wokół komputera. Na ekranie widniała mapa miasta z małym czerwonym punktem i jakimiś współrzędnymi.

JM: Chwila przybliżę. - odparł siedzący obok rudowłosy. - O teraz lepiej widać.

S: Przecież to stara fabryka, na północnej części miasta. Byliśmy tam ostatnio. - rzuciłem pewien

RM: Faktycznie, dobra zbieramy się i jedziemy. - rzucił spoglądając na nas, na co reszta zerwała się z miejsca.

☆♥︎☆

Witajcie kochani. Tak jak mówiłam mamy kolejny rozdział. Mam nadzieję, że nie zawiedliście się. Przepraszam jesli jakieś błędy sie pojawiły, mogłam cos przeoczyć. Pamiętajcie o gwiazdkowaniu i komentowaniu.

Chciałabym wam życzyć również Wesołych Świąt i szczęsliwego Nowego Roku! Są to już drugie nasze święta razem. Mimo, że będą one inne niż zawsze to mam nadzieję, że będą dla was równie szczęśliwe. ♥︎
Do następnego kochani! ♡

PORWANA / BTS 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz