Namikaze

556 48 15
                                    

Od pamiętnej pobudki minął prawie tydzień i Kurama już od pięciu dni widział normalnie. Nie odzywał się do Kushiny, mimo że ona przez ten czas parę razy go odwiedziła. Była zdziwiona nagłym milczeniem Lisa i nijak nie mogła zrozumieć o co mu chodzi. Aż ostatniego razu skupiła się i udało jej się podłączyć do tego co Kyuubi doświadcza ze świata zewnętrznego i niestety miała pecha.

A może szczęście?

Nim przybyła w odwiedziny do Kuramy, zostawiła list dla Minato, by ten nie miał oporów przed skorzystaniem sobie z jej ciała, gdy ona będzie próbowała rozmawiać z Lisem. I podłączywszy się do kanałów komunikacyjnych Lisa, zamarła, bo właśnie w tym momencie jej mąż skorzystał z zaproszenia i podjął kolejną próbę zapłodnienia jej.

Aż zrobiła się czerwona na twarzy, zdając sobie sprawę z tego, że Kyuubi wszystko widział, a jeśli nie widział, to doświadczał tak jak ona to doświadczała. Aż nią zatrzęsło na to, że cały czas była podglądana przez tego przerośniętego zboczeńca. Już szykowała się do wyładowania na nim swojej wściekłości, ale w ostatnim momencie zamarła, zdając sobie sprawę z przyczyny jego milczenia.

- Ty jesteś zażenowany tym, że zmusiłam cię do doświadczania tego samego co ja. – Ni to zapytała, ni stwierdziła. – Przepraszam. – Powiedziała, nagle poczerwieniała na twarzy. Bo okazało się, że to ona w ogóle nie wzięła pod uwagę jego uczuć jak i tego co może widzieć.

Czy tego chce czy nie.

Zniknęła ze swojego umysłu dokładnie w momencie gdy Minato spuszczał się w niej.

- Na-Następnym ra-razem. – Wyjąkała, doświadczając orgazmu, jaki ogarną jej ciało pod jej nieobecność. – Ku-Kurama pó-pójdzie na spa-spacer.

- Dla-Dlaczego? – Wydyszał zmęczony blondyn.

- Bo. Bo on wszy-wszystko wi-widzi i doś-doświadcza tego co ja. – Odparła. – To. To dla-dlatego od ki-kilku dni nie. Nie odzy-odzywa się do mnie.

Kilka dni później doszło do długo zapowiadanego spotkania. Małżeństwo Namikaze w napięciu oczekiwało pojawienia się Lisa, który koniecznie chciał ich o czymś poinformować, o czymś porozmawiać. I nagle z ciała kobiety zaczęła ulatniać się czakra, która powoli przyjmowała kształt człowieka. Mężczyzna, który pojawił się przed nimi wyglądał na dwadzieścia kilka lat, miał opalizująco czerwone włosy, krwiste oczy z pionowymi źrenicami i równie czerwoną yukatę. Na nogach miał drewniane sandały, które dodawały mu co najmniej pięć centymetrów wzrostu, co powodowało, że już i tak wysoki teraz zdecydowanie górował nawet nad blondynem.

- Kurama. – Przywitał go zaskoczony Hokage, bo w przeciwieństwie do swojej żony, nie widział go jeszcze w tej odsłonie.

- Minato, Kushina. – Odparł Lis z lekkim pochyleniem głowy.

- O czym chciałeś porozmawiać? – Blondyn od razu postanowił przejść do rzeczy.

- Ok. – Stwierdził Kyuubi, widząc podejście Minato. – A więc przejdźmy do najważniejszego. – Zgodził się Kurama. – Po pierwsze nim zapomnę. – Zwrócił się do Hokage. – Czy kiedykolwiek zastanawiało cię jak to możliwe, że w od zawsze cywilnej rodzinie nagle pojawili się shinobi?

- Zastanawiało. – Odparł Minato. – Już mój ojciec zwrócił mi na to uwagę i dał mi zadanie, które on otrzymał od swojego ojca, a ten od swojego. Chodzi dokładnie o sprawdzenie skąd w naszej rodzinie nagle wzięli się shinobi.

- I ustaliłeś coś?

- Nie.

- Powiem tak. – Zaczął Kyuubi. – Jesteś, a teraz i wasz syn, w długiej, ale prostej linii moim potomkiem.

- Coo?! – Krzyknęło zaskoczone małżeństwo Namikaze.

Przez chwilę panowała cisza gdy para próbowała przetrawić to co usłyszała. Bo ta informacja była zbyt szokująca, by ot tak przejść nad nią do porządku dziennego.

- Jak? – Zaczął Minato. – Jak to możliwe? – A Kurama uśmiechnął się i zerknął na Kushinę.

- Czy w tej postaci jestem przystojny?

- Ta-Tak. – Potwierdziła, rumieniąc się intensywnie. – Jesteś bardzo przystojny. – Dodała już pewniejszym głosem, jak tylko mąż w ramach wsparcia lekko ścisnął jej dłoń.

- Mimo że jestem skupiskiem czakry, to jednak nauczyłem się przekształcać ją w dowolną formę materii organicznej. – A rodzice Naruto natychmiast zrozumieli o jaką materię mu chodzi i gdy to w pełni do nich dotarło, zarumienili się. – Jakieś pięćset lat temu postanowiłem sprawdzić czy nienawiść ludzi jest ogólna czy tylko skierowana do nas, Biju. Podczas swoich wędrówek po świecie spotkałem kobietę, cywila, która miała w sobie coś co sprawiało, że krew we mnie wrzała i ledwo mogłem panować nad swoimi instynktami. Okazało się, że i ona tak na mnie reaguje co popchnęło nas do związku, który jak mi się wydaje, był szczęśliwy. Niestety, mimo że żyłem na świecie już półtora tysiąca lat, to nadal nie byłem świadom wielu aspektów ludzkiego życia. Bardzo się ucieszyłem gdy Makoto poinformowała mnie, że jest w ciąży, i że będziemy mieli dziecko. Jednakże gdy doszło do rozwiązania i zobaczyłem jak bardzo cierpi podczas porodu, przestraszyłem się i uciekłem, zostawiając ją samą. Po jakimś czasie wróciłem, ale jak się okazało dość krótki odcinek czasu z mojego punktu widzenia dla niej okazał się aż nadto długi. Była już nobliwą, wciąż samotną matką starającą się dobrze wychować naszego syna. Nadała mu swoje nazwisko, Namikaze i z dumą obserwowała jak teraz już młodzieniec, samodzielnie uczy się panowania nad czakrą. Makoto natychmiast mnie rozpoznała i gdy usłyszała o powodzie mojej ucieczki, rozpłakała się i tak po prostu mnie przytuliła. Zostałem z nią i swoim synem jeszcze przez dwadzieścia lat, dając im tyle szczęścia ile tylko mogłem. Przez ten czas nauczyłem syna w pełni kontrolować czakrę jak i wielu sposobów na jej wykorzystanie. Już wtedy jej czystość powodowała, że z łatwością mógł ją stosować do uzyskiwania dużych przyspieszeń i dzięki tej szybkości dość szybko zyskał sporą sławę. Makoto zmarła kilka lat po tym jak związał się z kobietą, tak jak jego matka, cywilem. Zdążyła wziąć na ręce swojego wnuka i tak jak ja, była bardzo szczęśliwa z tego powodu. Odszedłem kilka dni po śmierci swojej ukochanej, bo tak się złożyło, że nigdy nie sfinalizowaliśmy swojego związku. Później obserwowałem poczynania moich potomków i przez następne dwieście lat robiłem to w miarę regularnie. Niestety kilka zdarzeń sprawiło, że przez następne trzysta lat byłem przekonany o tym, że nikt z nich nie przeżył i dopiero jak oślepiłem się na czas porodu Kushiny, to zrozumiałem kim dla mnie jesteś. – Dokończył, patrząc wymownie na Minato.

- Jestem Twoim potomkiem.

- Tak, w długiej choć prostej linii. – Potwierdził Kyuubi. – Dlatego Twoja czakra jest tak czysta i jeśli byś mnie w sobie zapieczętował, to byłaby w pełni kompatybilna z moją.

- Czyli jeśli byśmy zamknęli Cię w naszym synu, Naruto.

- To z łatwością byśmy się zsynchronizowali. – Dopowiedział Kurama. – Wtedy mógłby wykorzystać pełny potencjał zapewniany przez moją czakrę.

KuramaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz