Co dalej?

231 21 3
                                    

Uchiha Obito przeklinał przewrotny los, który skazał go na towarzystwo tego zdrajcy i mordercy, który najpierw go porzucił na śmierć pod zwaloną skałą, a później zabił jego ukochaną. Nohara Rin nie zasługiwała na los jaki sprowadził na nią ostatni z klanu Hatake. – I dobrze, że ostatni, nikogo więcej nie zdradzą i nie zamordują. – Pomyślał czarnowłosy, starając się nie słuchać tego co mówił mu Kakashi. Po chwili jednak wbrew sobie zaczął skupiać się na opowieści srebrnowłosego. Mogło to być spowodowane tym, że nawet ślepiec dostrzegłby depresję zżerającą mówiącego, a tak się składa, że na czas uwięzienia został oślepiony. Mimo starań docierało do niego, że jego pragnienie walki z okrutnym losem uchroniło go przed czymś gorszym niż wystąpienie przeciw własnej Wiosce. Ale zauważył też coś innego, szczery, pełen ledwo powstrzymywanych łez żal i tęsknota za Rin. Przez te wszystkie lata gdy wspólnie tworzyli drużynę, ale i później, był pewien, że Hatake go nienawidzi i mówiąc lekko, w dupie ma ich koleżankę. Teraz jednak już nie był tego tak pewien jak dotychczas. Nagle z podłoża wynurzyła się twarz Zetsu. Nastąpiło to za plecami wywnętrzającego się Kakashiego, więc ten nie mógł zauważyć kpiącego uśmieszku jaki został skierowany w jego stronę. W pewnej chwili czarnobiały wysunął rękę z kunai i wyraźnie był zdecydowany przebić nim serce srebrnowłosego.

Wykonał zamach i padł rozpłatany na dwie części.

- Tak coś czułem, że ktoś próbuje zajść mnie od tyłu. – Mruknął Hatake na widok obu kawałków znikających w podłożu. Nagle zatrzęsła się ziemia i podłoga w celi popękała gdy wyłoniła się z niej kula wody, w której zamknięty był Zetsu. Stwór szamotał się, próbując wychynąć na powierzchnię. Niestety mimo usilnych prób nie był w stanie tego zrobić, bo woda wewnątrz krążyła z dużą prędkością, uniemożliwiając mu ruch w którymkolwiek kierunku. W pewnej chwili czarno biała postać rozpadła się na dwie niezależne osoby, ale spowodowało to tylko to, że pojawiła się druga kula zamykająca w sobie teraz dwie osoby. Białą i czarną. Ledwie minął szok jakiego doświadczył Uchiha, a do jego uszu dotarł odgłos kroków kogoś zbliżającego się do jego celi.

- Dziękuję, Kakashi. – Powiedział Hokage, pojawiając się przed celą Obito. – Przepraszam, że wykorzystaliśmy cię do tej prowokacji, ale tylko tak mogliśmy schwytać Czarnego Zetsu. Choć jak sądzę lepiej zastosować do niego nazwę, Materializacja Złej Woli Kaguyi.

- Kaguya i tak powróci, nie powstrzymacie jej powrotu! Jak nie ten, to inny frajer doprowadzi do wskrzeszenia mojej pani! – Czarny zaczął krzyczeć, na co czarnowłosy zamarł, bo dopiero teraz dotarło do niego, że jego główny doradca i szpieg najzwyczajniej wykorzystywał go do swoich celów. Zetsu próbował jeszcze coś dodać, ale dokładnie w tym momencie Minato wykonał szereg pieczęci i czarna postać została wciągnięta przez wir w kamień, który wychynął spod ziemi zaraz za wodną kulą. Przez chwilę panowała cisza, przerywana jedynie skwierczeniem gdy czakra pokrywająca powierzchnię głazu dosłownie się gotowała.

- Co to było? – Przeciągającą ciszę zakłóciło pytanie zadane przez więźnia. Obito zszokowany niby spoglądał na Hokage, który wyglądał na wyraźnie uspokojonego, co było dziwne, bo przecież przed chwilą zapieczętował żywą osobę. – Co tu się stało?

- Bo to była Materializacja Złej Woli Kaguyi, a Zetsu to tak naprawdę był drzewny klon stworzony do walki z jej pobratymcami.

- Z kim?

- Z członkami rasy Otsutsuki, bo tak powinni oni być nazywani.

- Skąd tyle wiecie?

- Tajemnica. – Odparł blondyn i ruszył do wyjścia z więzienia.

- Co ze mną będzie?! – Uchiha krzyknął za oddalającym się przywódcą Konoha.

- Zostaniesz osądzony za liczne morderstwa na obywatelach Kraju Ognia i za samą zdradę Wioski. – Odpowiedział mu Hatake i wstał z ławy. Po chwili już stał po drugiej stronie krat i z politowaniem patrzył na dawnego przyjaciela i rywala w jednym. – Uważałem cię za bardzo inteligentnego w swym roztrzepaniu, ale teraz już sam nie wiem co o tobie myśleć wiedząc, że taki śmieć zdołał cię zmanipulować. – I odszedł, jeszcze bardziej zdołowany, bo okazało się, że mocno przecenił swojego towarzysza z drużyny.

KuramaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz