Komplikacje

223 17 11
                                    

Obito leżał na podłodze swojej celi i z przerażeniem odczuwał ogarniający go chłód. Powoli zimno wkradało się coraz głębiej w jego ciało, zaczynając od palców u rąk i nóg, a teraz przejmując całe ramiona i biodra. Aż nim zatrzęsło gdy poczuł je na swoich jądrach. Chciał zaskomlać na myśl o tym, że właśnie traci je bezpowrotnie i nawet jeśli chciałby, to już nigdy nie będzie w stanie spłodzić potomka, kolejnego użytkownika Sharingana. Gdy lodowata śmierć dotarła do głowy, w końcu zapłakał, pierwszy raz od czasu zmiażdżenia przez głaz. Był zaskoczony tym, że jednak może to robić, bo żył w przeświadczeniu, że stracił tę zdolność. Nim jednak zdołał pomyśleć o jakiejkolwiek skrusze, nastała ciemność.

Uchiha Obito zmarł haniebnie, leżąc na zimnej wilgotnej posadzce celi, w której został zamknięty za swoje bestialskie czyny.

Alleluja.

Hosanna.

Chwała na wysokości.

Niech radują się owieczki, bo o to w końcu zdechł terroryzujący je zły wilk.

Czas ogłosić Dobrą Nowinę.

A następnie zapłakać, bo ciało choć martwe, poruszyło się.

Ograniczające je pieczęci przełamały się rozerwane powodzią nieznanej mocy. Nawet nie próbowały jej powstrzymać, bo po prostu była im obca.

Nieznana, nierozpoznana.

I choć były najpotężniejszymi tego typu dziełami, to jednak mogły zablokować jedynie to co było znane ich twórcy, a Naruto, który osobiście je zakładał, nigdy nie spotkał się z taką mocą.

Na środku celi stał ...

Coś stało i właśnie spokojnym krokiem ruszyło w stronę krat, które zardzewiały i rozpadły się w pył gdy tylko zostały dotknięte przez to nowe coś.

Bo to już nie był człowiek, a przynajmniej nie w kategoriach znanych ludzkości.

Każdy jego krok zostawiał ślady destrukcji, tak jakby jego dotyk wywoływał przyspieszoną entropię wszystkiego z czym się zetknie. Teraz już masa kłębiących się cieni, ruszyła przed siebie napędzana tylko jednym pragnieniem.

Zniszczyć tych, którzy skrzywdzili tego kto go przywołał.

- Alarm! – Dotychczasową ciszę wypełniającą więzienie rozdarł krzyk jednego ze strażników. Choć dokładniej to on nie był pierwszym, który dostrzegł dziwną postać, ale pozostali uwięzieni woleli siedzieć cicho, mając nadzieję pozostać niezauważonymi przez to coś. I w większości przypadków udawało im się to, ale gdy niegdysiejszy Obito mijał jednego z nich, to zatrzymał się i zaczął wpatrywać w niego.

- Koorzeeń. – Zaskrzeczało widmo, bo okazało się, że lokatorem tej celi był były ANBU Korzenia, który tak polubił zabijanie, że zaczął to robić bez rozkazu Danzo i za cel obrał sobie klan Uchiha. To był jedyny przypadek gdy Shimura przyznał, że jego metody mogą doprowadzić do powstania takich właśnie potworów, a mimo to nie zamierzał z nich zrezygnować. Chwilę później osadzony rozpadł się tworząc kupkę pyłu w jaki zmieniło się jego ciało, a następnie kości. Szkolenie sprawiło, że przyjął śmierć w ciszy, ale nie dało się tego powiedzieć o jego sąsiadach, którzy zaczęli krzyczeć, obawiając się o swoje życie. Zignorowani, nie przestawali nawoływać strażników, z których jeden w końcu zajrzał do więźniów i to on wszczął alarm. Pechowiec zdążył dostrzec rozwiewającą się chmurę cieni, i mimo że było tego niewiele, to i tak koszmary dręczyły go już do końca życia.

- Hokage-sama! – Krzyk Morino Ibikiego zakłócił procedurę przyznawania misji. – Hokage-sama! – Dodał, niemal wyłamując drzwi z zawiasów. – Obito!

KuramaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz