Pojawienie się napastnika w pomarańczowej masce z jednym otworem ocznym, było całkowitym zaskoczeniem dla wszystkim. Miejsce porodu miało być tajemnicą znaną jedynie Starszyźnie, co było wymogiem z ich strony.
- Więc zdradzili nas. – Mruknął Minato, rozpoczynając walkę z zamaskowanym. Ten niestety posiadał kilka niezwykłych umiejętności, które pozwoliły mu na zabicie chroniących ich ANBU i dostanie się do jego żony oraz właśnie narodzonego syna. – Dlaczego to robisz?! – Krzyknął, widząc jak napastnik chwyta w ramiona jego syna.
- Mam dwa powody. – Odparł Uchiha, bo nie zdołał ukryć za maską faktu posiadania Sharingana. – Osobisty i finansowy.
- Nie zapytam cię o osobisty, bo nie bez powodu ukrywasz swoją tożsamość, ale chociaż zdradź mi kto ze Starszyzny Ci to zlecił?
- Chyba śnisz! – Krzyknął czarnowłosy, bo spoza maski można było dostrzec kilka kruczoczarnych kłaków i zniknął w ścianie jaskini.
- Syn. – Sapnęła zmęczona porodem Kushina. – Ratuj naszego syna.
- Oczywiście. – Odparł i opierając się na swojej zdolności sensorycznej, ruszył za porywaczem. Po krótkiej, ale zażartej walce zdołał pochwycić dziecko w ramiona i natychmiast teleportował się do swojego gabinetu. – Zaopiekuj się nim proszę. – Powiedział do zaskoczonego Sarutobiego, wkładając mu w ramiona swojego dopiero co narodzonego syna. – Ma na imię Naruto.
- Co się dzieje?
- Starszyzna zdradziła miejsce porodu Kushiny. – Powiedział i skupiony na synu, pozostał nieświadomy, że jej członkowie siedzą w tym samym gabinecie i słyszą jego słowa. – Chcą mojej śmierci, bo jeden z nich pragnie mojego stanowiska, a to oznacza bunt przeciw legalnej władzy. – I nim zniknął, dodał. – Jeśli przeżyję, to wszyscy zginął, a Danzo za współpracę z Orochimaru, jako pierwszy. – I wciąż nie zdając sobie sprawy, że zainteresowani wszystko usłyszeli, zniknął w żółtym błysku.
- Masz dowody?! – Krzyknął Hiruzen, ale zrobił to już do pustej przestrzeni. Sądził, że Minato wyrzucił te słowa z siebie pod wpływem stresu, ale widząc jak Shimura wstaje z wściekłym szarpnięciem i sztywnym krokiem wychodzi, wiedział już, że takowe istnieją i faktycznie towarzysz z dawnej drużyny zdradził Wioskę i dla własnych korzyści spiskuje z jej wrogami.
Gdy Namikaze wrócił do jaskini, zobaczył ją jakby rozerwaną od środka. Wyglądało to jakby jakaś potworna siła wydostała się na zewnątrz, rozpychając ziemię i skały we wszystkich kierunkach. Nawet nie musiał się zastanawiać nad tym co było sprawcą tego małego kataklizmu, bo przed oczami miał Dziewięcioogoniastego, który spokojnie leżał przy jego ledwo żywej żonie i ogonami chronił ją przed wciąż spadającymi skałami. Wokół nich skakał wściekły zamaskowany, który wrzeszczał coś o tym, że Lis powinien mu się podporządkować i zaatakować Konoha. Sytuacja byłaby komiczna, gdyby nie to, że Kushina z własnej woli nie pozwoliłaby wyjść Demonowi, a to oznaczało, że ten został wyrwany z niej siłą. Normalnie oznaczało to śmierć Jinchuriki, ale ona nie bez powodu była Uzumaki i chyba była jedyną znaną mu osobą, która mogła to przeżyć.
W końcu zamaskowany zdał sobie sprawę z obecności Minato i wściekły uciekł z miejsca kataklizmu, który wywołał.
- Kushina! – Krzyknął blondyn, doskakując do żony. Trochę się przestraszył, że będzie musiał wyrąbywać sobie drogę przez ogony Biju, ale ten w ostatniej chwili odsunął je, dopuszczając go do kobiety. – Kochanie. – Przytulił ją już na spokojnie. – Co się stało?
- Ten zamaskowany wparował tu i natychmiast wyrwał ze mnie Lisa. – Zaczęła. – To tak bolało, ale mniej niż się obawiałam.
- Bo po prostu pozwoliłem mu się wyciągnąć. – Usłyszeli głos Demona. – Kushina jakkolwiek nigdy nie próbowała ze mną rozmawiać, to i tak jest lepszą opcją względem tego co wydarzyłoby się później, a to byłoby dużo mniej przyjemne dla mnie.
- Ale dlaczego nie usłuchałeś go. –Zdziwił się Minato. – Przecież on miał Sharingana i powinien z łatwością zmusić Cię do zaatakowania Konoha.
- Przygotowałem się na tę sytuację i zawczasu się oślepiłem.
- Oślepiłeś się? – Niedowierzająco, powtórzył blondyn. – Czy to znaczy, że wiesz co tu miało się wydarzyć?
- Tak. – Odparł Lis. – Ale nim będziemy kontynuować tę rozmowę, to najpierw zapieczętuj mnie w Kushinie.
- Dlaczego chcesz bym Cię znów zapieczętował?
- Bo zbliżają się kłopoty i moja obecność tylko by ci przeszkadzała w walce z ANBU Korzenia, Shimury Danzo.
- Dlaczego miałby nas zaatakować?
- Bo to on zdradził temu Uchiha miejsce porodu. – Słowa Demona totalnie zaskoczyły małżeństwo Namikaze. – Szybko, pieczętuj mnie. Dam siłę Kushinie, więc będzie mogła walczyć u Twojego boku.
- A ty nie możesz walczyć? – Zapytała kobieta.
- Mówiłem już, że oślepiłem się, by ten Uchiha nie mógł mnie wykorzystać.
- Już pieczętuję. – Powiedział blondyn, wyczuwając sporą liczbę czakr dość szybko zbliżającą się do miejsca ich pobytu.