Epilog

194 20 6
                                    

- Ale pradziadku! – Krzyknął mały Minato, noszący imię po wielkim prapradziadku. – Dlaczego skończyłeś tuż przed finałem ostatecznej bitwy?!

- Hehehe. – Zaśmiał się Naruto. – Bo ciągnięcie tego to byłoby już ostre przegięcie. Jak to mówią ludzie obyci w świecie, „Dobra opowieść to krótka opowieść".

- Ale pradziadku! – Zasmucona krzyknęła Mito, czerwonowłosa dziewczynka, która obecnie miała tylko sześć lat, ale już było widać, że wyrośnie na równie wielką piękność co jej imienniczka, prapraprababcia cioteczna Mito Uzumaki. – To nieładnie tak przerywać w najlepszym momencie. – Dodała już spokojniejszym głosem. Były Piąty Hokage zaśmiał się tylko, bo co innego miał zrobić stając przed tak logicznym argumentem.

- Wiem, dzieciaki. – Powiedział, drapiąc się po karku, w odruchu nad którym w ogóle nie panował i to po nim można było poznać, że jest zażenowany zaliczoną wpadką. – Ale tak się składa, że niewiele pamiętam z tego co się stało po zniknięciu tego Ziemnego Smoka, bo najzwyczajniej w świecie gdy ten się rozpadał, to ja dostałem w skroń jednym z latających naokoło odłamków.

- Trzeba było od razu tak powiedzieć, pradziadku. – Z wyrzutem podsumował Fugaku, prawnuk Sasuke, przyjaciela Naruto jeszcze z czasów Akademii Ninja i później w Akademii Łowców Potworów.

Piąty Hokage, emerytowany, spojrzał za okno i przyjrzał się symbolowi zdobiącemu najważniejszy budynek w Konoha. Dawniej był to znak kanji oznaczający Ogień, ale obecnie jest nim znak Imperium Shinobi, kraju obejmującego swym zasięgiem cały świat. Został on założony jeszcze za jego kadencji, ale to jego syn Boruto, Szósty Hokage, doprowadził do przekształcenia tej organizacji w byt państwowy. Okazało się to być strzałem w dziesiątkę, bo dotychczasowe działania tylko maskowały problem przerośniętych zwierząt i co jakiś czas pojawiających się wściekłych bestii. Niestety, ale czakry opracowanej jeszcze przez Orochimaru nie udało się całkowicie zlikwidować i wciąż od czasu do czasy produkowała olbrzymie, żądne krwi potwory. Wcześniej Shinobi próbowali znaleźć miejsce dla siebie co nie kończyło się zbyt dobrze dla ludzi nie posiadających odpowiednio dużej ilości czakry. Trzy światowe wojny Shinobi niech będą tego dowodem i tak naprawdę dopiero pojawienie się owych potworów sprawiło, że ich istnienie nabrało sensu. Dotychczas balansujący na granicy bycia znienawidzonymi przez tak zwanych cywili, teraz byli wręcz poszukiwani. Wcześniej często było tak, że wiele rodzin bez tradycji ninja wręcz wyrzekało się dzieci, które urodziły się z predyspozycjami do bycia Shinobi. Obecnie takie przypadki były powodem do dumy i wręcz chwalenia się tym przed sąsiadami.

- Ech. – Westchnął były Piąty Hokage, a prawnuki spojrzały na niego zdziwione, ale widząc jego wzrok zasnuty mgłą przeszłości, zerknęły na siebie i kiwnąwszy sobie głowami, po cichu wycofały się z salonu, w którym pradziadek opowiadał o swoich początkach. Tak naprawdę to robił to już trzeci raz, ale dzieciaki nie miały serca mu o tym powiedzieć, bo po prostu widziały z jaką radością wspomina przeszłość mając świadomość tego, że kogoś interesują te opowieści.

Tymczasem Naruto w myślach rozmawiał z Kuramą, który był obecnie zapieczętowany w Menmie, jego wnuku, Siódmym Hokage, chociaż pieczęć miała charakter otwarty, tak jak to miało miejsce w jego przypadku. Łapał się na tym, że coraz częściej łączył się telepatycznie z Lisem, by porozmawiać z nim o przeszłości. Nie miało to jakiegoś większego sensu, ale Kyuubi jakoś nie protestował, bo najzwyczajniej w świecie zdawał sobie sprawę, że ludzie którzy zbliżali się do kresu swego życia, często wracają do przeszłości, bo tak naprawdę tylko ona im już została.

KuramaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz