Wola Ognia

447 39 16
                                    

Dla Naruto minęło osiem lat szczęśliwego dzieciństwa, ale na pewno nie można było ich nazwać beztroskimi. Miał kochających rodziców oraz przyjaźnie do niego nastawionych mieszkańców Konoha, ale miał też trenera, który od szóstego miesiąca życia zmuszał go do ciężkich treningów. Kurama z początku robił to tylko w umyśle chłopca, co pozwoliło mu na podciągnięcie jego zdolności do kontrolowania czakry. Było to ważne, bo mając do dyspozycji swoją oraz tę Lisa miał jej ogromne ilości. Kyuubi nadal chichotał na wspomnienie pierwszego ich spotkania w umyśle blondyna, ale co nadal go zaskakiwało, to niezwykła dojrzałość chłopca mimo tego, że miał wtedy ledwie pół roku.

- Przyjdź tu do mnie. – Zaskoczony Naruto usłyszał głos w swojej głowie, i mimo że nadal miał problem ze zrozumieniem co do niego mówią jego rodzice, to tym razem zrozumiał wszystko z nadzwyczajną dokładnością.

- Kim jesteś? – Odpowiedział w swoich myślach, czyli tak jak zwrócił się do niego ów tajemniczy głos.

- Odpowiem ci jak do mnie przyjdziesz.

- Ale jak mam się do ciebie dostać?

- Zamknij oczy i skup się na moim głosie. – Blondynek zrobił tak jak nakazał mu ten ktoś i już po chwili stał w jasnym korytarzu wypełnionym świetlistą wodą. Całość wyglądała tak jakby to pod nią znajdowały się źródła światła rozjaśniające te puste wnętrza. Podniósł wzrok i pod sufitem zobaczył dziwne rury, które wyglądały tak jakby coś próbowało je rozerwać od środka. – Podążaj za moim głosem. – Usłyszał i uznawszy, że nic na tym nie straci, ruszył w kierunku, z którego dochodził ten wibrujący bas. Po kilku minutach marszu, na dwóch nogach, co było dla niego czymś najnormalniejszym, wszak w swoim umyśle może robić co tylko zechce, to dlatego mówił i poruszał się jak ktoś dużo starszy, a nie pół roczny dzieciak. Sam do końca nie wiedział dlaczego tak się dzieje, ale prawda jest taka, że nawet nie próbował się nad tym zastanawiać. Natomiast Kurama miał niezłą zagwostkę, bo choć wiedział, że dzieciak w swoim umyśle będzie bardziej dojrzały niż w rzeczywistości, to i tak czuł się zaskoczony nadzwyczajną sprawnością psychofizyczną chłopca. Po chwili zobaczył go wchodzącego do sali, w której znajdowała się pieczęć. Specjalnie na to spotkanie stworzył iluzję krat, gdyż nie chciał przestraszyć blondyna swoją wielkością, która tu we wnętrzu pieczęci, była dla niego najwygodniejsza.

- Kurama! – Usłyszał krzyk i już po chwili czuł jak chłopiec wspina się po jego łapie, by znaleźć się na wysokości jego oczu. Przez kilka minut, które wyjątkowo mu się dłużyły przez to, trwał nieruchomo oniemiały nadzwyczajną śmiałością dzieciaka. Nie wiedział jakim cudem on może go znać, bo dotychczas unikał wszelkich interakcji z nim. – Dlaczego otoczyłeś się tą iluzją krat? – Usłyszał pytanie i poczuł się jeszcze bardziej zaskoczony tym, że jego technika została tak łatwo przejrzana. Następne co do niego dotarło to uderzenia, jakimi zaczął obdarowywać go blondyn. – Głupi! – Krzyczał przy każdym uderzenie. – Głupi, głupi, głupi!

- Dlaczego mnie bijesz? – Zdziwił się Lis, również tym, że przy każdym ciosie odczuwa ból.

- Bo bardzo długo czekałem aż będę mógł z tobą porozmawiać.

- Skąd wiedziałeś, że jestem w tobie zamknięty?

- Nie jesteś zamknięty! – Naruto krzyknął oburzony. – Te kraty to tylko iluzja!

- Ale wiesz kim jestem? – Dopytywał Kurama.

- To proste. – Odparł młody Namikaze tak jakby usłyszał pytanie o to dlaczego woda jest mokra. - Słyszałem jak rozmawiałeś z moimi rodzicami i innymi dorosłymi. Zawsze jak dzielisz swoją czakrę, to wszystko to co mówisz na zewnątrz dociera do tej otwartej pieczęci. – A Lis oniemiał jeszcze bardziej, bo nie zdawał sobie sprawy z tego co się dzieje w pieczęci po tym jak on dzieli swoją czakrę. Wszystko stało się dla niego jasne, ale jednak wciąż był zaintrygowany reakcją chłopca na jego pierwsze słowa skierowane do niego.

KuramaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz