19. "Nicość"

87 12 9
                                    

22 sierpnia 2020 roku

Drogi Michale!

Przeżyłam wiele ciężkich dni w swoim życiu, wiele z nich sprawiało, że nie miałam chęci ani siły wykonać nawet najmniejszego ruchu. Wiele z nich wykańczało mnie fizycznie, ale teraz moje zmęczenie jest inne. Psychiczne. Moja głowa rozsadzona jest przez natłok myśli i wydarzeń, które miały miejsce. Jednak pomiędzy tym wszystkim czuję pustkę. Nie jestem w stanie wszystkiego przeanalizować, nie jestem w stanie nawet przemyśleć tego, co dzieje się wokół. Nie potrafiłam nawet zapamiętać, co dokładnie działo się w przeciągu minionego tygodnia. W mojej pamięci pozostała mi tylko poniedziałkowa wizyta u psycholożki, przed którą tak się wzbraniałam, przed którą do końca wierzyłam, że mnie uchronisz. Ale tak się nie stało. Więc na nią poszłam, a właściwie zostałam zmuszona, by się na nią wybrać. I nawet nie potrafię opisać ci, jak wyglądała, bo po prostu jej nie pamiętam. Moje ciało było wykończone przez płacz, którego nie mogłam opanować wcześniejszej nocy, a myśli znajdowały się gdzieś w odległej krainie, tak jakby stwierdziły, że nie muszą mi w ogóle towarzyszyć. Dlatego nie wiem, w którym momencie nagle z terapii u psycholożki przeniosłam się na kozetkę do psychiatry, który przepisał mi leki. Z tamtego dnia pamiętam jedynie biały sufit, w który usilnie się wpatrywałam w obydwóch miejscach, by tylko móc się skupić na czymś innym poza szalejącym sercem i umysłem. I nie wiem, czy późniejsze wydarzenia miały miejsce już następnego dnia czy jeszcze tego samego, ale kolejny obraz, który jestem w stanie odtworzyć, to widok twojej matki siedzącej nad moim łóżkiem i tłumaczącej mi, że leki, które muszę brać nie zaszkodzą ani mi, ani dziecku. I teraz wiem, że powinnam się bardziej nad tym zastanowić, wiem, że powinnam była wymagać kolejnych zapewnień, ale jednak tego nie zrobiłam. Połknęłam po prostu dwie tabletki, bez namysłów. Bo wtedy było mi wszystko jedno, nie liczyło się dla mnie kompletnie nic. I możesz mnie uznać za najgorszą matkę, matkę, która nawet nie dba o swoje dziecko, które nosi pod sercem. I mogłabym ci wcisnąć kit, tłumacząc moje zachowanie, zaufaniem do twojej matki. Ale nie byłaby to prawda. Bo w rzeczywistości byłam za bardzo bezsilna, by chociaż myśleć o konsekwencjach i o tym, co może mieć miejsce później. I dzisiaj, po kilku dniach już wiem, że leki te nie zagrażają w żaden sposób ani mi, ani dziecku, jeśli tylko będę regularnie i częściej niż normalnie chodzić na badania. Więc biorę je bez zawahania, wyczekując tylko godziny, w której Barbara przyniesie mi je do łóżka. Bo gdy tylko je zażywam, czuję coś, co teraz jest dla mnie zbawienne. Coś co jako jedyne mi pomaga, w momencie, w którym nie mam siły myśleć, czy mogę się uznać za psychopatkę, czy to wszystko, co się działo było rzeczywistością. Odczuwam pustkę. Nicość, która pochłania mnie powoli, bezboleśnie. Jednak nie jest to uczucie, które towarzyszyło mi podczas licznych paraliżów, gdy nie miałam siły nawet oddychać, bo i ta czynność przynosiła mi ból. Bo teraz nie czuję kompletnie nic. Mogę jedynie leżeć, wpatrując się w sufit lub ścianę i nabierać w płuca powietrza, które jako jedyne daje mi jakiekolwiek poczucie tego, że żyję. I nie wiem, czy mogę cię o coś prosić, nie wiem, czy w ogóle to wszystko ma sens, nie wiem, czy byłeś prawdziwy, nie wiem, czy to co miało miejsce, było cholernym wybrykiem mojej wyobraźni. Nie wiem, czy stałam się wariatką, czy po prostu wszyscy w okół usilnie starają się ją ze mnie zrobić.

Twoja Hania,
od zawsze i na zawsze.

***

Jeśli rozdział wam się spodobał  zachęcam do oddania głosu.

Cześć kochani. Dzisiaj rozdział trochę pogmatwany, bo i myśli Hani takie właśnie są. Na wstępie chciałabym podkreślić, że od tego listu wkraczam na trochę obce mi tereny. Nie znam się na psychologii, całą wiedzę i wiadomości, które się tutaj pojawią są zaczerpnięte przeze mnie z artykułów, które udało mi się znaleźć w internecie. Dlatego mam pełną świadomość, że mogą się tutaj pojawić jakieś błędy, mniejsze, czy też takie bardziej rzucające się w oczy osobom, które mają więcej wspólnego z tymi zagadnieniami. Dlatego jeśli są tu ze mną jakieś osoby, które interesują się psychologią i w jakimkolwiek momencie zauważyłyby jakąś nieścisłość, to proszę, by wyprowadziły mnie z błędu, bo ostatnie czego bym chciała, to wprowadzać w go inne osoby, które tak jak ja nie do końca się znają na tym temacie. A na dzisiaj to wszystko, podzielcie się koniecznie swoimi wrażeniami i przemyśleniami w komentarzach. Życzę wam miłego tygodnia, widzimy się w następną sobotę. Trzymajcie się cieplutko ❤❤

Hania i Michał - Od zawsze i na zawsze 》Na dobre i na złe《Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz