6 października 2020 roku
Drogi Michale!
Każda sesja u psychologa powinna przynosić poprawę, po każdej powinnam wychodzić choć trochę spokojniejsza, jednak u mnie jest zdecydowanie odwrotnie. Szczególnie podczas takich wizyt jak dzisiaj. Ponieważ dzisiaj odbyło się jedno z moich najbardziej znienawidzonych typów spotkań. Bo mogę rozmawiać o nas, o tym co nas łączyło, o tym co chciałam, by nas łączyło dalej, ale jest temat, który po prostu jest dla mnie zbyt trudny. Ja sama. Nie potrafię mówić o sobie, o swoich emocjach, nawet o tym kim tak naprawdę jestem, o swojej przeszłości. Jednak nie dlatego, że boję się zaufać mojej psycholożce. Z etapu mojego życia, w którym byłam pewna, że ludzie wokół mają na celu tylko mnie skrzywdzić, pomogłeś mi wyjść już dawno. Dlatego tutaj wszystko wygląda inaczej. Ponieważ nie mogę rozmawiać o sobie, gdy czuję, że tak wielka cząstka mnie odeszła, że odeszła najważniejsza osoba, która była moim życiem. Więc jak mam teraz opowiadać o sobie? Wszystkim czym się stałam w ostatnim czasie, stałam się dzięki tobie, wszystko co zaczęłam doceniać, zaczęłam doceniać przez to że otworzyłeś mi oczy, wszystkie uczucia jakie były w stanie się we mnie pojawić, pojawiały się bo ty je wzbudziłeś. Zaczynałam się i kończyłam tam gdzie ty. Bo moja osoba bez twojej nie ma sensu życia. Dlatego siedząc na tej kozetce i mówiąc jej jakikolwiek szczegół dotyczący mnie, czuję się bezwartościowa, pusta. Bo tylko ty sprawiałeś, że zauważałam i mogłam docenić swoją wartość. Tylko dzięki tobie rozumiałam, że nie byłam niczym. Tylko dzięki tobie zrozumiałam, że nawet jeśli ktoś rozszarpał mnie na kawałki i odchodząc wziął ze sobą odłamki mnie, mogłam dalej żyć. Ale teraz gdy odszedłeś, zabierając nie tylko cząstki mnie, które udało ci się we mnie wskrzesić, ale też te które stworzyłeś, te dzięki którym była w stanie się w jakikolwiek sposób trzymać przy życiu i móc zaznać spokoju i szczęścia, nie pozostało mi już nic. Jestem niczym, bo wszystko miało jedynie znaczenie, gdy moje ciało i dusza były ciałem i duszą człowieka, który kochał i był kochany. A skoro nie ma nic, to nie ma też o czym mówić. I nawet gdybym się starała jakoś otworzyć po prostu nie potrafię. Bo czuję, że nie mam nic do ukrycia, wszystko co mnie otacza i co czuję widać na zewnątrz, bo we wnętrzu nie zostało już po prostu nic. Ono jest jak pusty dom, do którego już nikt nigdy nie wejdzie.
Twoja Hania,
od zawsze i na zawsze.***
Jeśli rozdział wam się spodobał, zachęcam do oddania głosu.
Cześć kochani. Miało być dzisiaj dłużej z racji tego, że w tamtym tygodniu nie było nowego listu, bo wrzucałam bonusowy rozdział Pomimo przeciwności losu. Jest jednak porównywalnie do poprzednich części. Nie chciałam rozpisywać się na siłę, wymyślać coś więcej, bo jestem osobą, która zawsze uważa, że liczy się jakość a nie ilość. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. W następną sobotę myślę, że widzimy się normalnie, ale gdyby coś miała się zmienić, będę informować na moim instagramie. A na dzisiaj to tyle, życzę wam miłego tygodnia. Trzymajcie się cieplutko ❤
CZYTASZ
Hania i Michał - Od zawsze i na zawsze 》Na dobre i na złe《
Fanfic"Żałoba - stan smutku, żalu, cierpienia i bólu związanego ze śmiercią bliskiej osoby oraz proces przystosowania się do życia po nieodwracalnej stracie."